Autor : Anna Gumułka
2023-04-21 15:12
Edukacja pacjentek, „szyta na miarę” profilaktyka, szersze kompetencje położnych – to niektóre pomysły mogące obniżyć wciąż wysoką w Polsce śmiertelność z powodu nowotworów ginekologicznych. Propozycje te padły podczas debaty na ten temat w czasie Kongresu Rzecznicy Zdrowia 2023.
Z danych Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem wynika, że obecnie nowotwory ginekologiczne stanowią drugą, najliczniejszą po raku piersi, grupę nowych przypadków nowotworów wśród kobiet w Polsce, odpowiadając za ok. 18 proc. przypadków wykrytych u Polek w 2020 r. Największym problemem, jeśli chodzi o liczbę przypadków jest rak trzonu macicy – inaczej rak endometrium. Tylko w 2020 r. stanowił blisko 10 proc. wszystkich nowych nowotworów.
- Rak trzonu macicy to obecnie nasz największy problem ze względu na fakt, że zachorowalność rośnie. Jest uważany za chorobę cywilizacyjną, bo jest związany ze złym trybem życia, nadmierną masą ciała, otyłością. Profilaktyką jest na pewno dbanie o odpowiednią masę ciała, dietę, aktywność fizyczną – powiedziała podczas panelu „Nowotwory ginekologiczne – jak przezwyciężyć rosnącą śmiertelność?” dr Anna Dańska-Bidzińska z Kliniki Położnictwa i Ginekologii oraz Oddziału Ginekologii Onkologicznej w Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Przywołała dane z Krajowego Rejestru Nowotworów: - W ciągu ostatnich 20 lat podwoiła się liczba zachorowań. Mamy ich teraz ponad 6 tys. rocznie w porównaniu z 3 tys. w 1999 r. Co gorsza, w ciągu ostatnich 10 lat w Polsce obserwujemy wyższą śmiertelność z powodu raka trzonu macicy w grupie pacjentek powyżej 60. roku życia. To jest niepokojące, bo taki trend dotyczy Polski i jeszcze tylko dwóch innych krajów. W pozostałych państwach Europy ten trend raczej się obniża, chociaż zachorowalność również rośnie – dodała.
Zdaniem dr Dańskiej-Bidzińskiej główną barierą dla ograniczania śmiertelności z powodu nowotworów ginekologicznych jest świadomość pacjentek, a raczej jej brak. - System mamy, mamy też wyszkolonych ludzi. Kiedy jednak popatrzymy na statystyki dotyczące raka szyjki macicy, to wyraźnie widać, że najwięcej zachorowań, i to w stopniach zaawansowanych, rozpoznaje się w grupie pacjentek powyżej 60. roku życia. To oznacza, że świadomość dotycząca profilaktyki zdrowotnej w tej grupie jest chyba najgorsza. Jednocześnie tylko 19 proc. raków szyjki macicy dotyczy kobiet w wieku rozrodczym – podkreśliła ginekolożka.
Anna Kupiecka, prezeska Fundacji Onkocafe – Razem Lepiej, przywołała niepokojące statystyki dotyczące zgłaszalności na badania profilaktyczne w ramach przesiewowych programów Narodowego Funduszu Zdrowia: cytologię i mammografię. Na to pierwsze badanie zgłosiło się 11,6 proc. uprawnionych, na drugie – 36 proc. (dane z marca 2023 r.). Anna Kupiecka zwróciła uwagę, że część kobiet wykonuje zapewne badanie cytologiczne prywatnie. – Nie wiemy jednak, ile tak naprawdę cytologii jest wykonywanych, ponieważ nie ma połączenia danych z gabinetów prywatnych i publicznych, nie mamy żadnej wiedzy, jak polskie kobiety badają się w tym kierunku – ubolewała.
Za krok w dobrym kierunku uznała opisywaną również przez CowZdrowiu.pl pozytywną opinię Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji ws. poszerzenia grup wiekowych, uprawnionych do profilaktycznej cytologii i mammografii. - Czekamy na dalsze pozytywne decyzje, żeby to mogło być wprowadzone w praktyce. To jednak nie poprawi znacznie niskiej zgłaszalności, która w przypadku mammografii wynosi 36 proc. Choć są gminy, gdzie sięga 60 proc., czyli można. Są jednak również gminy, gdzie na mammografię zgłasza się 6 proc. uprawnionych, a na cytologię – 3 proc. Jakim cudem? Nie rozumiem. Podstawowym błędem są zaniedbania organizacyjne, brak dostępu do ginekologa w wielu powiatach – wskazała Anna Kupiecka, apelując o profilaktykę "szytą na miarę", dla konkretnych społeczności. W tym kontekście przywołała prowadzone przez jej fundację szkolenia "ambasadorek profilaktyki", którymi zostały m.in. członkinie Kół Gospodyń Wiejskich.
Również Artur Prusaczyk, ginekolog-położnik, wiceprezes Centrum Medyczno-Diagnostycznego w Siedlcach, uważa, że słaba profilaktyka w Polsce to efekt błędów organizacyjnych. - Powinniśmy wyznaczać cele w tym zakresie menadżerom systemowym, czyli dyrektorom oddziałów wojewódzkich NFZ, a oni – osobom odpowiedzialnym za profilaktykę - zasugerował.
Za kluczową uznał precyzyjną informację kierowaną do pacjentek o możliwości badań, z wykorzystaniem elektronicznej komunikacji, a za ogromny błąd - niewystarczające wykorzystanie w systemie profilaktyki kompetencji i możliwości położnych. - Mamy bodaj największe zasoby położnych na 100 tys. mieszkańców na całym świecie. Żaden inny kraj nie ma tak ogromnej liczby dobrze wyszkolonych pracowników, których źle wykorzystuje – ocenił.
Kurowska prosto o zdrowiu: kiedy do ginekologa na cito
Marta Wyszomierska, koordynatorka położnych w Centrum Medyczno-Diagnostycznym, apelowała, by profilaktykę w szerszym zakresie przekazać w ręce położnych. Choć mogą one wykonywać badania cytologiczne, to w praktyce wygląda to różnie. - W wielu ośrodkach lekarze nie chcą oddać cytologii, nie godzą się, żeby materiał pobierały położne, nie zgadzają się na to kierownicy. Część położnych zapewne nie robi cytologii, bo nie chce, ale jest też grupa tych, którym się na to nie pozwala. Profilaktyką zdrowej kobiety powinna zajmować się położna, dopiero kiedy pacjentka jest chora, jej kompetencje się kończą. W naszej placówce dzwonimy do pacjentek z listy profilaktycznej. Czasem nie wystarcza jeden telefon, czasem są to trzy czy cztery, ale z mojego doświadczenia wynika, że jeśli zachęcimy pacjentki, przedstawimy im dobre strony badań, to one przyjdą – opowiadała Marta Wyszomierska.
Uczestniczący w debacie poseł Marek Hok (Koalicja Obywatelska – Platforma Obywatelska), ginekolog, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Onkologii, zadeklarował, że zwróci się z interpelacją do ministra zdrowia w sprawie barier, na jakie napotykają położne zajmujące się profilaktyką.
Za jeden z ważniejszych sukcesów środowiska lekarskiego i pacjenckiego w zakresie obniżania śmiertelności z powodu nowotworów ginekologicznych poseł Hok uznał wprowadzenie refundowanej profilaktycznej mastektomii dla kobiet obciążonych wysokim ryzykiem zachorowania na raka piersi i raka jajnika ze względu na potwierdzoną obecność mutacji genów BRCA1 i BRCA2. - Rozpoznanie tych genów powoduje, że możemy zmniejszyć śmiertelność w raku jajnika bodaj o 90 proc., a w raku piersi o 60 proc., tak że warto było być dociekliwym i to wdrożyć – podkreślił.
- Dla mnie osobiście największym dramatem jest brak powszechnych szczepień, jeśli chodzi o HPV (to wirus brodawczaka ludzkiego, a zakażenie nim może prowadzić do rozwoju nowotworów zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn – przyp. red.). Od wielu lat prosimy, zabiegamy, rekomendujemy jako lekarze i grupy pacjenckie. Jesteśmy krajem, gdzie - wstyd się przyznać - przyjeżdżają lekarze ze Skandynawii, żeby zobaczyć we wzierniku, jak wygląda rak szyjki, bo inne kraje dawno o tym schorzeniu zapomniały. U nas wciąż notuje się pół tysiąca nowych zachorowań rocznie, dużą liczbę zgonów – 1,5 tys., a są przykłady z całego świata, że można się z tym uporać. To powód do dużego zmartwienia, że nic w tej sprawie się nie dzieje, mimo szumnych zapowiedzi ministra zdrowia – podsumował Marek Hok.
Na początku tego roku minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że powszechne i bezpłatne szczepienia przeciw HPV dla chłopców i dziewczynek ruszą 1 czerwca. Według odpowiedzialnego za politykę lekową wiceministra zdrowia Macieja Miłkowskiego, w tej sprawie trwają wciąż procedury przetargowe.
O czym jeszcze rozmawiali Rzecznicy Zdrowia?
Cowzdrowiu - Jakie są opóźnienia w realizacji Narodowej Strategii Onkologicznej?
Cowzdrowiu - Ptok: Potrzeba 4 mld zł na wyrównanie różnic płacowych w ochronie zdrowia
Cowzdrowiu - Gdzie kończy się POZ a zaczyna AOS
Budżet NFZ z większą dotacją ze strony państwa?
Wyzwania kadrowe ochrony zdrowia: system oparty na ludziach
Zdrowie na przełomie kadencji: niedofinansowanie to choroba przewlekła
Ryś: KE zajmuje się zdrowiem psychicznym. Będą pieniądze na badania