Autor : Anna Rokicińska
2021-02-04 10:53
Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej ostro krytykuje propozycje Ministerstwa Zdrowia dotyczące szerszego dopuszczenia medyków spoza Unii Europejskiej na oddziały anestezjologii i intensywnej terapii. Jak twierdzi samorząd lekarski nowe przepisy w sposób znaczący obniżą poziom bezpieczeństwa pacjentów i zaburza organizację pracy oddziałów.
Chodzi o Projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia zmieniającego rozporządzenie w sprawie standardu organizacyjnego opieki zdrowotnej w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii Projekt został przesłany do zaopiniowania m.in. przez samorząd lekarski. Umożliwi lekarzom ze specjalizacją zrobioną poza UE, udzielania świadczeń intensywnej terapii oraz anestezji na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Jakie są argumenty MZ?
Przypomnijmy, że mimo protestów samorządów zawodów medycznych oraz związków zawodowych medyków, rząd mocno zliberalizował przepisy dotyczące tego, jakie warunki trzeba spełnić, by leczyć w Polsce, nie mając studiów czy specjalizacji zrealizowanych w jednym z państw europejskich. Pierwszych medyków spoza UE na konferencji prasowej przedstawiał minister zdrowia Adam Niedzielski.
Ustawą z dnia 27 listopada 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych (Dz. U. poz. 2401) wprowadzono do ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty uregulowania, które przewidują szczególne tryby dopuszczenia do wykonywania zawodu lekarza osób, które uzyskały kwalifikacje lekarza specjalisty poza terytorium państw członkowski Unii Europejskiej.
Jak uzasadniało ministerstwo przy okazji projektu zmiany rozporządzenia, status tych lekarzy "jest szczególny", ponieważ do momentu pełnego uznania kwalifikacji nie mają pełnych uprawnień lekarza specjalisty, jednak mogą wykonywać zawód lekarza w zakresie wskazanym w przedmiotowych przepisach oraz w decyzji Ministra Zdrowia -W związku z powyższym oraz dużym zapotrzebowaniem na lekarzy specjalistów w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii jest konieczne wprowadzenie w zmienianym rozporządzeniu odpowiednich uregulowań umożliwiających udzielanie świadczeń z zakresu anestezjologii i intensywnej terapii przez lekarzy, o których mowa w art. 7 ust 2a i 9 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty, jeżeli posiadają tytuł lekarza specjalisty w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii uzyskany poza krajami Unii Europejskiej - informuje MZ.
Co na to samorząd lekarski?
Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej negatywnie ocenia projektowane zmiany i wnosi odstąpienie od ich dalszego procedowania. Według samorządu zmiany nie poprawią organizacji pracy w obszarach anestezjologii i intensywnej terapii, a wręcz tę organizację zaburzą. „Lekarze specjaliści będą dodatkowo obarczeni nadzorowaniem lekarzy o niezweryfikowanych kwalifikacjach i wątpliwej znajomości języka polskiego. Lekarze specjaliści będą również ponosić odpowiedzialność z tytułu niewłaściwego nadzoru w przypadku wyrządzenia przez nadzorowanych lekarzy szkody pacjentowi” - pisze prezydium NRL.
Samorząd podkreśla, że na tych zmianach straci głównie pacjent, bo obniżą one poziom bezpieczeństwa pacjentów, w opiekę nad którymi zaangażowani mają być lekarze dopuszczeni do wykonywania zawodu w uproszczonym trybie. „Podkreślić należy, że projektowane zmiany dotyczyć będą również lekarzy, którzy uzyskają decyzję Ministra Zdrowia o zgodzie na wykonywanie zawodu w Polsce bez wymogu znajomości języka polskiego. Dopuszczanie takich osób do wykonywania zawodu lekarza, a w szczególności do czynności zawodowych, które wykonywać powinni specjaliści z dziedziny anestezjologii i intensywnej terapii, to sprowadzanie bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia i zdrowia pacjentów” - czytamy w stanowisku Prezydium.
Samorząd lekarski podkreśla różnice w kształceniu medyków w Polsce, a tych spoza UE. „Z posiadanych przez Naczelną Izbę Lekarską danych wynika, że np. na Ukrainie certyfikat specjalisty lekarz uzyskuje już po odbyciu tzw. internatury, która w przypadku anestezjologii trwa 2 lata. Taki okres szkolenia zupełnie nie przystaje do okresu szkolenia specjalistów w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii w Polsce, który trwa 6 lat” - napisano. Prezydium podnosi, że kwalifikacje zawodowe polskich lekarzy są dyskredytowane. „Sprzeciw budzi również twierdzenie zawarte w uzasadnieniu projektu jakoby lekarze, który uzyskali kwalifikacje poza obszarem UE i tam uzyskali tytuł specjalisty, posiadali wiedzę i umiejętności znacznie przewyższające wiedzę i umiejętności lekarzy w trakcie specjalizacji w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii. Taka teza jest nieuprawniona i krzywdząca dla wszystkich lekarzy odbywających aktualnie szkolenie specjalizacyjne w tej dziedzinie. Powyższe wskazuje, że Ministerstwo Zdrowia obecnie ceni sobie bardziej lekarzy cudzoziemców, których dyplomy nie podlegają procedurze nostryfikacji, a programy ukończonych specjalizacji nie muszą podlegać merytorycznej ocenie prowadzonej przez konsultantów krajowych, niż polskich lekarzy ciężko pracujących w okresie pandemii i jednocześnie z ogromnym wysiłkiem poszerzających swe kompetencje w procesie specjalizacji” - pisze Prezydium.
Źródło: NIL
Polecamy także:
Medycy, którzy wrócą do kraju dostaną premię
Blisko 6,5 tys. nowych przypadków zakażenia COVID-19
Eksperci i pacjenci w Parlamencie o drobnokomórkowym raku
Nowy standard tepeloprady już w Dzienniku Ustaw. Obowiązuje od dziś