Autor : Magdalena Kopystyńska
2022-11-18 12:37
Leki przeciwnowotworowe, które znalazły się na nowej liście refundacyjnej, służą chorym z zaawansowaną chorobą i są kolejnym krokiem na drodze do wydłużenia ich życia - uważają lekarze onkolodzy. W obszarze wciąż niezaspokojonych potrzeb medycznych wskazują, że nadal jest niewiele opcji leczenia chorych na raka trzustki - jeden z najgorzej rokujących nowotworów.
Aż 31 nowych cząsteczko-wskazań - czyli najwięcej w tym roku, znalazło się na listopadowej liście leków refundowanych. Zacznie ona obowiązywać z początkiem przyszłego miesiąca.
- Wszystkie przedstawione refundacje są bardzo ważne, niezależnie od tego, czy dotyczą szerokiej czy też bardzo wąskiej, wyselekcjonowanej podgrupy chorych. Wszystkie dotyczą choroby zaawansowanej i najczęściej drugiej lub dalszych linii leczenia, są zatem kolejnym krokiem na drodze wydłużania życia chorych na zaawansowane nowotwory - komentuje dla CowZdrowiu.pl ordynator Kliniki Onkologii Opolskiego Centrum Onkologii i Uniwersytetu Opolskiego i konsultant wojewódzka w dziedzinie onkologii klinicznej dr hab. Barbara Radecka.
- Musimy jednak pamiętać, że w niektórych nowotworach, np. w raku piersi, niemal co roku pojawiają się nowe terapie i postęp jest nieustanny. W innych, np. raku trzustki, przez lata panuje nihilizm. Obecna refundacja w raku trzustki będzie dotyczyła bardzo nielicznej grupy pacjentów - takich, u których stwierdzono mutację genu BRCA. Nadal w leczeniu tej choroby podstawą jest chemioterapia, a życie chorych można wydłużyć poprzez zastosowanie kolejnych jej linii. Nie wszystkie te opcje są dziś w Polsce dostępne. W tych obszarach należy zatem oczekiwać dalszego postępu i kolejnych refundacji. Czekamy na II linię terapii w raku trzustki tzn. liposomalny irynotekan, wydłużający przeżycie całkowite pacjentów - dodaje Barbara Radecka.
Nowych możliwości terapeutycznych dla chorych na raka trzustki oczekiwałby też kierownik Kliniki Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku i ordynator Oddziału Onkologii Klinicznej im. Ewy Pileckiej z Pododdziałem Chemioterapii Dziennej Białostockiego Centrum Onkologii, prof. Marek Wojtukiewicz. Możliwości leczenia chorób nowotworowych układu pokarmowego w Polsce wciąż odbiegają od tych oferowanych w krajach najbardziej rozwiniętych gospodarczo - ocenia.
- Rak trzustki to jeden z najgorzej rokujących nowotworów, rozpoznawany późno, bo jego przebieg jest zazwyczaj skąpoobjawowy lub wręcz bezobjawowy Tylko ok. 20 proc. chorych ma szansę na leczenie chirurgiczne, które też nie jest wybitnie skuteczne. Szansa na 5-letnie przeżycie wynosi ok. 5 proc. Rok od ustalenia rozpoznania przeżywa ok. 25 proc., czyli co czwarty chory, a dziesięcioletnie przeżycie dotyczy 1 proc. chorych - przypomina smutne statystyki prof. Wojtukiewicz.
Zaznacza, ze na listopadowej liście refundacyjnej pojawiły się nowe możliwości leczenia chorych na nowotwory przewodu pokarmowego. - To olaparib przeznaczony do leczenia raka trzustki, niwolumab w przypadku raka przełyku i żołądka w drugiej linii. Pojawiło się przeciwciało ramucyrumab w drugiej linii leczenia chorych na raka żołądka i dwa preparaty z promieniotwórczym lutetem, stosowane w leczeniu chorych na nowotwory neuroendokrynne trzustki i neuroendokrynne nowotwory przewodu pokarmowego, które wywodzą się ze środkowego odcinka prajelita - wylicza onkolog.
Jego zdaniem nie może być jednak mowy o istotnym postępie w obszarze leczenia raka trzustki. - To grupa, która nie może otrzymać nowoczesnych terapii z uwagi na specyfikę tego nowotworu, polegającą na jego odmiennej biologii. Składa się on z dużej ilości tkanki łącznej, zawiera małą ilość naczyń, co utrudnia penetrację leków przeciwnowotworowych, zaś naciek nowotworowy zawiera małą ilość komórek immunokompetentnych, co utrudnia skuteczną immunoterapię. W komórkach tego nowotworu obserwuje się ponadto dużą ilość mutacji, co skutkuje nieskutecznością terapii ukierunkowanych na cele molekularne, tzw. terapii celowanych. Olaparib - zgodnie z zapisami programu lekowego - ma być stosowany jako terapia podtrzymująca dla chorych z mutacją BRCA1 i BRCA2, u których nie doszło do progresji choroby w trakcie 16 tygodni leczenia z wykorzystaniem platyny. Siłą rzeczy beneficjentami tej terapii będzie niezwykle wąska grupa chorych - ok. 20-30 osób w skali roku w całym kraju. Dla pozostałych chorych dostępny jest program lekowy wyłącznie w pierwszej linii, obejmujący stosowanie nanocząsteczkowego paklitakselu. Brak natomiast leczenia drugiej linii, z wykorzystaniem nowoczesnych strategii terapeutycznych - mówi prof. Marek Wojtukiewicz.
Pozostali chorzy z rakiem trzustki mają tylko leczenie w I linii, choć wytyczne międzynarodowe i polskie rekomendują terapię w II linii.
Leczenie olaparibem jest refundowane u chorych z mutacją w genach BRCA1/2, u których zakończono co najmniej 16-tygodniowy cykl chemioterapii z udziałem pochodnych platyny.
- Występowanie wspomnianej mutacji dotyczy zaledwie kilku procent chorych na raka trzustki. Diagnostyka tych mutacji u chorych na raka trzustki nie jest jeszcze w Polsce powszechnie stosowana. Jest również dosyć czasochłonna. To stanowi istotne ograniczenie. Onkolog, rozpoczynając leczenie chorego na zaawansowanego raka trzustki nie może czekać kilka tygodni na wynik badania genów BRCA1/2. Wprawdzie najważniejszym kryterium wyboru sposobu postępowania jest stan ogólny chorego, jednak znajomość statusu genów BRCA mogłaby być pomocna - wyjaśnia dr hab. Radecka.
Prof. Lucjan Wyrwicz, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Narodowego Instytutu Onkologii - Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie przypomina, że zastosowanie olaparibu w leczeniu raka trzustki jest oparte o wyniki badania POLO-1. - W zasadzie wyniki tego badania są powszechnie uznawane za alternatywę do kontynuacji chemioterapii. Mówię „dla kontynuacji” dlatego, że jest to leczenie, które stosujemy po uprzednim zastosowaniu chemioterapii opartej o związki platyny. Nie jest to łatwe w realizacji programu, gdyż wymaga badania z zakresu sekwencjonowania nowej generacji, aby wykryć te mutacje BRC1, BRCA2 i w tym zakresie program lekowy mógłby się zmienić i dopuszczać również inne metody. One potwierdzają obecność patogennych mutacji w genach BRC1 i BRCA2. I jest to ciekawa opcja, bo ogranicza ekspozycję na chemioterapię dla chorych w tej populacji - argumentuje prof. Lucjan Wyrwicz.
Za „ciekawą nowość” uznaje też możliwość zastosowania ramucirumabu w połączeniu z paklitakselem w drugiej linii leczenia na raka żołądka, przy leczeniu paliatywnym. - Jest to pierwszy lek antyangiogenny, który znajduje zastosowanie w tej chorobie. Leczenie, które nie jest dostępne w wielu krajach europejskich. I tutaj można powiedzieć, że Ministerstwo Zdrowia wybiega nam przed taką średnią dostępność w Europie. Bardzo ciekawa opcja, choć ma pewne skutki negatywne. Po pierwsze - chorzy z rakiem żołądka mogą krwawić z choroby nowotworowej, z guza nowotworowego i stad konieczna jest ścisła ocena chorego. Po drugie - stosowanie leków celowanych wraz z chemioterapią wydłuża czas skutecznego stosowania chemioterapii. A więc chorzy mają przez dodatek leku celowanego większą potencjalną toksyczność chemioterapii, bo ona po prostu dłużej trwa - wyjaśnia prof. Wyrwicz.
- Na tym nie kończą się jednak nowości w nowotworach przewodu pokarmowego, bo przecież mamy jeszcze nowotwory neuroendokrynne przewodu pokarmowego, i obecność radiofarmaceutyków - coś co wcześniej było jakoś pomijane w zakresie programów lekowych - komentuje prof. Lucjan Wyrwicz. - To nieliczna, ale powoli rosnącą grupa chorych - dodaje Barbara Radecka.
Na liście refundacyjnej pojawił się także niwolumab dla chorych na zaawansowanego raka przełyku, którzy wcześniej byli leczeni chemioterapią. - To bardzo trudna do leczenia populacja. Rokowanie takich chorych jest złe. Zastosowanie niwolumabu może nieznacznie wydłużyć ich życie. Należy zauważyć, że leczenie niwolumabem powinno być stosowane u chorych w dobrym lub bardzo dobrym stanie sprawności. Niestety, chorzy na raka przełyku często są w złym stanie, z dużym niedożywieniem czy wręcz wyniszczeniem - ubolewa prof. Radecka.
magdalena.kopystynska@cowzdrowiu.pl