Autor : Marta Markiewicz
2022-11-28 14:48
Szkodliwe, nieludzkie i niemoralne - tak Grzegorz Perzyński, pacjent po przeszczepie i jednocześnie prezes Fundacji Transplantacja LIVER Strong promującej ideę dawstwa i transplantologii ocenia wystąpienie Justyny Sochy. W komentarzu przesłanym do redakcji Cowzdrowiu.pl nie kryje swojego oburzenia zachowaniem przeciwniczki szczepień.
W ostatnich dniach działania i wypowiedzi Justyny Sochy miały uderzyć w ideę dawstwa oraz polską transplantologię. Sprawę opisaliśmy w materiale "Przeciwniczka szczepień w kontrze do transplantologii". Do sprawy odniósł się również Grzegorz Perzyński, który w emocjonalnym komentarzu nie pozostawia suchej nitki na działaniach uderzających w polską transplantologię.
Grzegorz Perzyński to pacjent, któremu 20 lat temu przeszczepiono wątrobę. Od 2020 roku prowadzi Fundację LiverStrong, która nie tylko promuje ideę transplantologii, ale również aktywnie działa na rzecz pacjentów po przeszczepach.
"Rozumując logicznie ten dalece nierozumny, szkodliwy, nieludzki, a także niemoralny i podszyty cynicznym koniunkturalizmem wywód pani S. należy założyć, że zarówno ja, jako pacjent 20 lat po przeszczepie wątroby, jak i mój brat - 21 lat po pierwszej transplantacji nerki, żyjemy dzięki "świadomemu uśmierceniu" naszych dawców przez lekarzy, bo tak należy czytać jej rozumienie instytucji śmierci mózgu. Co mają sobie teraz pomyśleć rodziny tych dawców? Co mają pomyśleć wszyscy biorcy, włącznie z ich rodzinami? I wreszcie, jak mają się czuć lekarze (również ich rodziny), których wprost nazywa się mordercami? To jest bezgranicznie obrzydliwe, tym bardziej w kontekście obecnego kryzysu dawstwa organów, a także innego, niepokojącego zjawiska, jakim jest malejąca liczba lekarzy ze specjalizacją w transplantologii! A wszystko po to, żeby znów "zaistnieć", sztucznie wzbudzając lęk społeczny i nim zarządzać. Będąc równie cynicznym i brutalnym, należałoby zaapelować, aby wszystkie te osoby, które, na bazie działalności pani S. - w zupełnym oderwaniu od współczesnej nauki, chcą wpisać się do Rejestru Sprzeciwów, tym samym wykluczają się jako biorcy. Jak to w ogóle jest możliwe, że dzieją się takie rzeczy? Ile jeszcze mamy do zrobienia jako społeczeństwo?" - pyta retorycznie Grzegorz Perzyński.