Autor : Agata Szczepańska
2024-09-11 13:19
Prace nad obywatelskim projektem nowelizacji ustawy wynagrodzeniowej nie przebiegają po myśli wnioskodawców. Dlatego pielęgniarki i położne złożyły do Sejmu petycję w sprawie zmian w tej regulacji. Chodzi o uznawanie kwalifikacji posiadanych przez pracowników wykonujących zawody medyczne.
To taktyka często stosowana w ostatnim czasie – gdy nie udaje się przeprowadzić projektu obywatelskiego, wnioskodawcy składają petycję. Nie gwarantuje to jednak efektu. Komisja ds. petycji musi każdą petycję rozpatrzeć, ale czy przychyli się do wyrażonych w niej postulatów, to już decyzja posłów w niej zasiadających.
Czytaj także: Sejmowy tydzień: wraca projekt płacowy pielęgniarek
W przypadku obywatelskiego projektu ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych prace w Sejmie zostały podjęte i niemal doprowadzone do końca. W czwartek zebrać mają się komisje zdrowia i finansów w celu rozpatrzenia sprawozdania podkomisji powołanej do procedowania projektu. Problem jednak w tym, że prace nie przebiegały po myśli wnioskodawców.
- Prace nad obywatelskim projektem w Sejmie to śmiech na sali. Posłowie i Ministerstwo Zdrowia wykazali się ignorancją i niezrozumieniem jej celów - mówi Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
- Nie spodziewany się 12 września żadnego przełomu. Argument „nie ma pieniędzy” według rządzących zamyka temat. Dla nas to jednak absolutnie nie koniec - dodaje.
Projekt w obecnej wersji wydaje się nie satysfakcjonować nikogo. W ostatnim tygodniu czerwca podkomisja przyjęła go wraz z poprawkami rekomendowanymi przez resort zdrowia, które miały być próbą znalezienia kompromisu, jednak wnioskodawcy uznali, że wypaczają one sens złożonego przez nich projektu.
- Dlatego złożyliśmy petycję i czekamy na jej rozpatrzenie – tłumaczy Krystyna Ptok. Każdy bowiem, jak przekonuje związek, ma prawo składać petycje, wnioski i skargi w interesie publicznym do Sejmu. Interes publiczny w petycji pielęgniarek i położnych jest oczywisty: zapewnienie pacjentom właściwej opieki i jakości realizowanych przez pielęgniarki świadczeń. Ważną kwestię stanowi także poszanowanie dla dyplomów uzyskiwanych przez pielęgniarki i położne, które jednoznacznie wskazują na posiadane kwalifikacje.
W złożonej do Sejmu petycji OZZPiP postuluje podjęcie działań zmierzających do zmiany ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych w kierunku uznawania kwalifikacji posiadanych przez pracowników wykonujących zawody medyczne.
- Kwestia uznania kwalifikacji jest kluczowa i nie ma możliwości „odpuszczenia”. Argumenty pracodawców są słuchane. Nasze nie. Zawsze na koniec, kiedy stronie rządowej braknie argumentów pada hasło: brak pieniędzy. I to ma zamknąć temat. Jasno wskazujemy na miejsce, gdzie w systemie te pieniądze są marnowane. Bez dobrej organizacji tych pieniędzy tracimy coraz więcej – podkreśla przewodnicząca OZZPiP.
Przypomina przy tym, że już kilku tysiącom pielęgniarek i położnych sądy uznały za zasadne pozwy o degradację i wskazały, że pracodawcy bezprawnie obniżali wymagania stanowiskowe, a de facto pielęgniarki i położne wykonywały tę samą pracę co wcześniej zgodnie z kwalifikacjami posiadanymi. - Odszkodowania też kosztują - dodaje Krystyna Ptok.
Czytaj także: Pielęgniarki nie wierzą MZ. Skarżą się na brak realizacji obietnic
Zwraca uwagę, że w sytuacjach, kiedy pacjenci nie otrzymają właściwej opieki z powodu braku kadr odpowiedzialność, spada na personel. - Ale nie ma na to naszej zgody. Walczymy o możliwość wykonywania zawodów zgodnie z najlepszą wiedzą, standardami i przepisami. Jestem przekonana, że wiele pielęgniarek i położnych, które nie są członkami nasze Związku poprze planowane przez nas działania – podkreśla przewodnicząca OZZPiP.
Związek oczekuje na przekazanie przez Marszałka Sejmu złożonej petycji do Komisji do Spraw Petycji w celu rozpatrzenia.
W petycji pielęgniarki i położne wskazują na kolizję przepisów. Z jednej strony obecne brzmienie załącznika do ustawy o minimalnym wynagrodzeniu przyjmuje, że podstawą ustalenia współczynnika pracy na danym stanowisku jest wymagane wykształcenie lub specjalizacja, choć nie precyzuje kto ma te wymagane kwalifikacje stwierdzać i na jakiej podstawie prawnej. Skutkiem tego jest to, że część pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych otrzymuje wynagrodzenie niższe niż wynika to z ich faktycznych kwalifikacji zawodowych. Fakt ten potwierdza rosnąca liczba pozytywnych dla pielęgniarek i położnych wyroków sądowych.
OZZPiP podkreśla, że dzisiaj pracownicy nie mają dostatecznej gwarancji, że ich wysiłek związany z podniesieniem kompetencji przełoży się na wysokość wynagrodzenia. W obecnej sytuacji na rynku pracy w ochronie zdrowia podmioty lecznicze często nie mają możliwości lub nie chcą zapewnić odpowiedniej obsady pracowników w zawodach medycznych ze względu na ich wyższe posiadane kwalifikacje zawodowe.
Czytaj także: Kadry medyczne: nadpodaż lekarzy, niedobór pielęgniarek?
Z drugiej strony w art. 12 ust. 1 ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej znajduje się zapis, iż pielęgniarki i położne są zobowiązane zgodnie z posiadanymi, a nie wymaganymi przez podmiot leczniczy kwalifikacjami zawodowymi, do udzielania pomocy w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować stan nagłego zagrożenia zdrowotnego.
- Brak zmiany przepisów powoduje pytania co do sposobu postępowania i zachowania pracowników medycznych w sytuacji zatrudniania ich przez podmioty lecznicze na stanowiskach pracy nie odzwierciedlających posiadanych przez nich kwalifikacji. Przykładowo czy pielęgniarka, która ma ustalone stanowisko pracy i wynagrodzenie zgodnie z kwalifikacjami, jakich wymaga jej pracodawca, czyli gdy, mówiąc wprost, nie uznaje jej posiadanych kwalifikacji zawodowych i w celu wypłacania niższego wynagrodzenia obniża jej grupę zawodową z 2 na 5 lub 6, będzie zwolniona z obowiązku przestrzegania art. 12 ust. 1 ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej, czyli będzie mogła odmawiać udzielenia podczas świadczenia pracy w podmiocie leczniczym pomocy pacjentom zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami tłumacząc, że podmiot leczniczy takich kwalifikacji z jej strony nie potrzebuje i nie wymaga? – zastanawia się OZZPiP.
Czytaj także: OZZPiP: cel projektu obywatelskiego to nie tylko podwyżki płac
- W argumentacji zwracamy uwagę, że również Polityka Wieloletnia Państwa na rzecz Pielęgniarstwa i Położnictwa w Polsce, przyjęta Uchwalą Rady Ministrów w 2019 r., stwierdza, że konieczne jest uregulowanie kwestii awansu zawodowego pielęgniarek i położnych, a możliwością regulacji jest wprowadzenie zmian w zakresie określenia ścieżki kariery zawodowej pielęgniarek i położnych powiązanej z posiadanymi kwalifikacjami zawodowymi – przed- i podyplomowymi oraz doświadczeniem zawodowym. Jednak politycy lekceważą ten wciąż obowiązujący akt prawny – mówi Krystyna Ptok.
Przypomnijmy, zasadniczym celem projektu OZZPiP było powiązanie wynagrodzeń z kwalifikacjami posiadanymi, a nie wymaganymi.
Resort zgodził się, zapisać w projekcie, że podwyższenie wynagrodzenia po podniesieniu kwalifikacji dotyczyć będzie tylko tych pracowników, którzy zrobią to po wejściu w życie nowelizacji. Tymczasem gros pielęgniarek, które obecnie spierają się z pracodawcami o uznanie kwalifikacji, zdobyło je wiele lat temu. Według OZZPiP takich spraw są w sądach tysiące i w niemal wszystkich przypadkach sędziowie stają po stronie skarżących pielęgniarek.
Czytaj także: Pielęgniarki biją na alarm, minister zdrowia nie boi się o przyszłość
Dodatkowo intencją MZ jest, by za kwalifikacjami szły większe pieniądze jedynie wówczas, gdy ich podwyższenie odbywa się z inicjatywy pracodawcy albo za jego zgodą. Zdaniem pielęgniarek trudno sobie wyobrazić, by takie przypadki miały miejsce w ich grupie zawodowej, skoro obecnie pracodawcy nie chcą płacić za wyższe kwalifikacje, twierdząc, że nie są one wymagane na danym stanowisku. Przedstawicielki związku zwracają uwagę, że zgodnie z wymogami NFZ wyższe wykształcenie powinna mieć tylko oddziałowa, zatem kierując się tą logiką, reszcie pielęgniarek można płacić mniej, nawet jeśli mają dyplom i specjalizację – bo takie kwalifikacje na większości oddziałów szpitalnych wymagane nie są, podobnie w przychodniach.
Poza tym wniesiony do Sejmu projekt miał podwyższyć współczynniki w czterech grupach:
grupa 3 - z 1,19 na 1,25
grupa 4 - z 0,95 na 1,09
grupa 5 - z 1,02 na 1,19
grupa 6 - z 0,94 na 1,09.
Resort zaproponował podniesienie współczynników pracy w dwóch grupach zszeregowania (5 i 6) – w dwóch ratach, od 2025 r. i od 2026 r. Oznacza to podwyżki dwa razy w roku (od 1 stycznia i od 1 lipca), według różnych kwot bazowych – stawka średniego wynagrodzenia z roku poprzedniego, która jest obecnie bazą do wyliczania poziomu ustawowych płac – jest bowiem ogłaszana dopiero w lutym następnego roku.
Pielęgniarki chciały podniesienia wskaźników już od lipca tego roku.
Było to już drugie podejście do obywatelskiego projektu, złożono go bowiem jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu. To też zarazem drugi z obywatelskich projektów wniesionych w poprzedniej kadencji, nad którym prace podjął nowy Sejm (pierwszym był projekt ws. in vitro). Został skierowany do pierwszego czytania w listopadzie zeszłego roku. Przeciągania prac nad projektem środowisko obawiało się od początku.
Polecamy także:
Luka finansowa w budżecie NFZ: może zabraknąć 159 mld zł
Zastępczyni redaktor naczelnej; specjalizuje się w tematach związanych z prawem medycznym i procesem legislacyjnym, szczególnie zainteresowana psychiatrią. Wcześniej dziennikarka i redaktorka w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz Polskiej Agencji Prasowej. Kontakt: agata.szczepanska@cowzdrowiu.pl
//