Autor : Aleksandra Kurowska
2022-07-13 14:19
Choć o północy mija termin, wciąż część szpitali nie zawarła podwyżkowych porozumień. Wtedy dyrektor wydaje zarządzenie - jest na to tydzień - i samodzielnie decyduje. Ale jak dać cokolwiek więcej niż ustawowe minimum, skoro Ministerstwo Zdrowia nie dało informacji o stawkach dla poszczególnych placówek? O tym mówi naszej redakcji Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.
Szpitale powiatowe, jak zresztą wcześniej m.in. inne organizacje pracodawców, a także centrale związków zawodowych, zwróciły się do Ministerstwa Zdrowia o pilne przekazanie informacji w sprawie planowanego wzrostu finansowania. Nie mają pojęcia czy wzrosną wyceny wszystkich procedur czy części i o ile procent to będzie. NFZ podało tylko ile łącznie przekaże na wzrost najniższych płac i że doda do tego 2,5 mld zł na inne, bieżące wydatki.
- Dziś mija termin zawierania porozumień ze związkowcami. Nie jesteśmy w stanie efektywnie ich podpisywać. To loteria, bo nie wiemy ile dany szpital dostanie pieniędzy, a więc i co w sprawie podwyżek może zadeklarować dyrektor – mówi nam Waldemar Malinowski.
To co stoi na drodze do zawarcia porozumień będzie też problemem za tydzień, gdy szefowie placówek, gdzie do porozumienia nie doszło w sprawie podwyżek muszą wydać zarządzenie na kolejny rok.
- Jeżeli my nie podpiszemy porozumienia to mamy 7 dni na wydanie zarządzenia jako dyrektorzy w temacie podwyżek. Już bez konsultacji ze związkami. A w związku z tym, że dyrektorzy nic nie wiedzą o finansowaniu dla ich placówki, to są w stanie zaproponować tylko bardzo ogólne te porozumienia, które nikogo nie satysfakcjonują. Inna droga to próba zawarcia w nich warunku, że realizacja zapisów wykraczających poza literalnie ustawowe minimum, zależy od wysokości przekazanych środków publicznych – dodaje.
Malinowski wyjaśnia, że na porozumienia czas jest dziś do końca dnia. - Jednak związki zawodowe w niektórych sytuacjach się zgadzają na proponowane warunki, ale w większości nie chcą ich przyjąć, bo spodziewają się więcej niż minimum – wyjaśnia. Jak wczoraj pisaliśmy o informacje, ile poszczególne szpitale dostaną pieniędzy wnioskował m.in. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Malinowski, tak ja i m.in. cytowana przez nas Krystyna Ptok liczyli na konkrety. Tymczasem nie poznali nawet ogólnego mechanizmu, jaki w zeszły piątek do MZ przekazała Agencja Oceny technologii Medycznych i Taryfikacji. Mamy środę, publikacji nadal nie ma.
Malinowski wyjaśnia, że szczególnie kłopotliwy jest paragraf 5 ustawy, mówiący o podwyżkach płac pozostałych pracowników, czyli nie tych, których obejmują podwyżki wpisane w tabeli. - Nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy te pieniądze na podwyżki dla nich faktycznie będą, czy nie będą – mówi szef związku szpitali. Wyjaśnia też, że w aneksowane umowy z NFZ mają być włączone pieniądze wynikające z poprzednich podwyżek, które spływały osobno.
- Ale tu też trudno o ocenę. U jednych to jest 8 proc. wartości kontraktu, u niektórych 15 proc. u innych np. 25 proc. Jak zostanie to wyliczone, tak by szpitale z powodu podwyżek się nie zadłużały, tego nie wiemy. Jest tyle interpretacji, nadinterpretacji, że dopóki nie dostaniemy konkretnych informacji i wyliczeń dla danej placówki, to praktycznie nie da się tego oszacować i przewidzieć – wyjaśnia Malinowski.
Otóż tak. Jak przyznają szefowie szpitali, jeśli MZ nadal nie będzie przekazywać informacji, to w zarządzenia, zawarte w razie braku porozumienia ze związkami, wielu z nich chce wpisać ustawowe minimum i czekać na rozwój sytuacji. Jeśli przeszarżują z hojnością, grozi im odpowiedzialność karna za złe zarządzanie. To, co proponują w porozumieniu, którego nie zawarto, nie musi być w zarządzeniu uwzględnione.
- Dyrektor musi wydać zarządzenie i on za nie odpowiada. To musi być zgodne z prawem. Póki nie dostaniemy propozycji od NFZ czy informacji z MZ i AOTMiT to nie jesteśmy w stanie się odnieść do tego, co pada jako kontrpropozycja podwyżkowa ze strony związków zawodowych. Niektórzy to rozumieją, inni są sfrustrowani, bo od rządu słyszą, że jest dużo pieniędzy, a NFZ twierdzi, że wszystkie potrzebne informacje do podwyżek dyrektorzy już mają - mówi Waldemar Malinowski. – Zarzadzania szpitalem nie możemy opierać na wróżeniu z fusów – dodaje.
Zobacz także:
G. Kolbe: Chaos z podwyżkami. Wszyscy czekają na interpretację ustawy
Podwyżki: R. Janiszewski o komunikacie NFZ i upublicznieniu danych
Podwyżki w placówkach medycznych: komunikat NFZ o podziale środków
Wielka podwyżkowa tajemnica. MZ konfliktuje szpitale z pracownikami?
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl