Autor : Aleksandra Kurowska
2020-11-10 14:20
Ustawa podpisana przez prezydenta wciąż nie jest opublikowana. W Senacie jest za to jej nowelizacja, cofająca część nowych rozwiązań. Co robić?- Dyrektor szpitala powinien zgłosić do NFZ zapotrzebowanie dotyczące pieniędzy na dodatkowe wynagrodzenie dla personelu medycznego. Teoretycznie powinien otrzymać na ten cel dodatkowe pieniądze - mówi Katarzyna Adamska, prawnik z Kancelarii Doradczej Rafał Piotr Janiszewski.
Od wielu dni obserwujemy ogromny chaos wokół kwestii ile ma zarabiać lekarz zajmujący się pacjentami covidowymi.
Katarzyna Adamska: Faktycznie mamy po raz kolejny bałagan legislacyjny, ponieważ z jednej strony ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19 została podpisana przez prezydenta już tydzień temu. W tej ustawie jest wskazane, że nie tylko lekarze ale cały personel medyczny pracujący przy chorych z COVID -19 ma zarabiać 200 proc. pensji. Z drugiej jednak strony pojawił się projekt poselski, który te zapisy prostuje i wycofuje się z dodatku dla personelu. Projekt leży teraz w Senacie, który zbierze się dopiero pod koniec miesiąca. Ustawa podpisana przez prezydenta do tej pory nie została opublikowana. Jej zapisy dotyczące dodatkowego wynagrodzenia powinny mieć również ugruntowanie w rozporządzeniu, które jasno precyzowałoby kwestie dotyczące sposobu i trybu wypłaty, finansowania oraz rozliczenia dodatków, o których rozmawiamy.
Takiego rozporządzenia brak, natomiast w sprawie zarobków personelu medycznego wypowiedziało się jeszcze Ministerstw Zdrowia.
Minister Zdrowia - na podstawie Ustawy z 14 sierpnia 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia funkcjonowania ochrony zdrowia w związku z epidemią COVID-19 oraz po jej ustaniu - wydał nowelizację polecenie dla NFZ z której wynika, że personelowi medycznemu należy wypłacać wynagrodzenie dodatkowe i ten dodatek ma wynosić 100 proc. pensji. Dotyczy to zarówno osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę jak i umowy cywilnoprawnej. Minister Zdrowia wskazał dodatkowe grupy personelu medycznego walczącego z COVID-19: dodatkową pensję mają otrzymywać również ratownicy medyczni i diagności laboratoryjni. Mamy zatem podpisaną przez prezydenta - ale z niewiadomych przyczyn nieopublikowaną - ustawę, mamy projekt poselski, który leży w Senacie oraz polecenie Ministra Zdrowia. Totalny chaos.
Na forach medyków jest wiele wpisów z pytaniami, komu dodatek się należy. Czy tylko ci, których do walki z COVID skieruje wojewoda, czy wszyscy, którzy z takimi chorymi pracują?
O to właśnie toczy się bój i zgodnie z poleceniem Ministra Zdrowia dodatkowe wynagrodzenie przysługuje, jak na razie, pracownikom medycznym, którzy pracują z chorymi z COVID-19 w placówkach wpisanych do wykazu prowadzonego przez dyrektorów oddziałów NFZ wspólnie z wojewodami i laboratoriach wpisanych na listę Ministerstwa Zdrowia.
Jak wobec tej sytuacji ma się zachować dyrektor szpitala? Ile pieniędzy ma wypłacać i - najważniejsze pytanie: skąd ma na to wziąć pieniądze?
Od 1 listopada stan prawny jest taki, że dyrektorów placówek obowiązuje polecenie wydane przez Ministra Zdrowia. Zgodnie z tym poleceniem dyrektor przekazuje do NFZ - robi to w postaci elektronicznej - informację o osobach uprawnionych do dodatkowego wynagrodzenia oraz o tym, jakiej kwoty na to dodatkowe wynagrodzenie potrzebuje.
Skoro mówimy o dodatkowym 100 proc. wynagrodzenia do pensji, to czy chodzi o dodatkowe 100 proc. zasadniczego wynagrodzenia, czy tego z wliczonymi dodatkami?
Zasadniczego. Mowa jest o dwukrotnym wynagrodzenie zasadniczym, ale wypłacana suma nie może być wyższa, niż 15 tys. zł. Teoretycznie dyrektor szpitala powinien otrzymać na ten cel dodatkowe pieniądze z NFZ.
Teoretycznie?
Tak, ponieważ proszę zwrócić uwagę na zarządzenie NFZ, które dotyczy szpitali tymczasowych! Tam nam się pojawia bardzo ważny zapis: zostało wyraźnie wskazane, że pieniądze, jakie ten szpital otrzyma za leczenie pacjenta z COVID-19 będą pomniejszone o wynagrodzenie dla medyka.
Czy możemy się spodziewać, że ta zasada zostanie rozciągnięta na wszystkie placówki i dodatkowe środki na wynagrodzenie personelu będzie trzeba przeznaczyć ze stawki na leczenie pacjenta?
Nie podejmuję się wyrokowania, zwracam jednak uwagę, że takie rozwiązanie NFZ już wprowadził w szpitalach tymczasowych. A przecież stawka za leczenie pacjenta covidowego już dziś nie jest zadowalająca. Mówimy o kwocie podstawowej, za pacjenta w I grupie, rzędu 330 zł. Jeśli porównamy to do pieniędzy, jakie szpital otrzymuje z Funduszu za leczenie pacjenta z zapaleniem płuc na oddziale wewnętrznym, to okaże się, że te kwoty są bardzo zbliżone, a przecież pacjent covidowy realnie kosztuje drożej. Chociażby ze względu na konieczność zapewnienia dodatkowych środków ochrony osobistej, na które szpital nie otrzymuje dodatkowych pieniędzy. Już dziś może się więc zdarzać tak, że placówka do leczenia pacjenta z COVID-19 musi dokładać. Nie mówię w tym momencie o szpitalach tymczasowych - w nich stawka za leczenie pacjenta jest zdecydowanie wyższa i wynosi ponad 1000 zł w kwocie podstawowej.
Skąd taka rozbieżność?
Nie wiadomo. To kolejna rzecz, pogłębiająca wrażenie chaosu w organizacji walki z COVID-19 w Polsce. Personel oraz kierownicy placówek medycznych na pewno potrzebują przede wszystkich jasnych i precyzyjnych przepisów, których na dziś nie mamy.
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych, a także Polskiej Izby Ubezpieczeń oraz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl
//