Autor : Katarzyna Lisowska
2021-03-05 16:59
Od 2007 r. wiemy, że wirus brodawczaka ludzkiego (HPV) odpowiada niemal w 100 proc. za przypadki raka szyjki macicy. Dzięki temu wiemy, że możemy wyeliminować drobnoustrój, który jest sprawcą nowotworu. To jest możliwe dzięki szczepieniom - mówi prof. Mariusz Bidziński, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii onkologicznej.
4 marca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Świadomości HPV. Z tej okazji w najbliższych dniach będziemy publikować materiały zwiększające wiedzę na temat tego wirusa. Oto kolejny z materiałów w ramach Tygodnia z HPV.
Katarzyna Lisowska: Jak ocenia Pan efekty programu szczepień przeciwko HPV, który realizowany jest przez wiele państw? Co wiemy o jego skuteczności?
Prof. Mariusz Bidziński: Populacyjne programy szczepienia przeciwko HPV, w wielu krajach sprawiły, że liczba nowotworów wywołanych przez tego wirusa została tam istotnie zredukowana. Na podstawie obserwacji możemy stwierdzić, że na pewno szczepienia pozwalają zmniejszyć ryzyko nowotworów czy stanów wywołanych infekcją wirusa HPV zarówno u kobiet i u mężczyzn.
Szczepionka przeciwko HPV nie tylko bowiem chroni przed ryzykiem zachorowania na raka szyjki macicy, ale może również pozwala zredukować liczbę nowotworów głowy i szyi, odbytu czy nowotworów męskich narządów płciowych.
Dlatego ten rodzaj profilaktyki pierwotnej zalecany jest dziewczynkom przed inicjacja seksualną, ale również chłopcom. Takie podanie szczepionki (w wieku 9-13 lat- red.) daje dużą gwarancję, że u zaszczepionych w kolejnych latach nie pojawią się infekcje wywołane wirusem.
Katarzyna Lisowska: Co możemy powiedzieć o szczepionce?
Prof. Mariusz Bidziński: Trzeba podkreślić, że są to szczepionki profilaktyczne, a nie terapeutyczne. Na naszym rynku mamy obecnie dostępne 3 preparaty, to 2,4 i 9-walentna szczepionka. Ta ostatnia wydaje się najbardziej optymalna. Wszystkie mają wysoki profil bezpieczeństwa. Chociaż w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy, że mogą wywoływać działania niepożądane. Ale w statystykach międzynarodowych prowadzonych od lat, nie widać, żeby wraz z tą profilaktyką wzrosła istotnie liczba niepożądanych zdarzeń. Jest ona naprawdę znikoma. Dlatego biorąc pod uwagę skutki choroby wywołanej przez wirusa i zyski z tego szczepienia nie ma wątpliwości, że jest nam bardzo potrzebna zmiana w kalendarzu szczepień.
Skuteczność szczepionki jest bardzo wysoka. Statystyki międzynarodowe pokazują, że u 90 proc. populacji zaszczepionej nie ma żadnych incydentów związanych z patologią szyjki macicy. Te badania nadal trwają i cały czas zdobywamy nową wiedzę w tym obszarze. Ale z pewnością 90 proc. protekcja to jest bardzo wysoki odsetek i warto z tego skorzystać.
Katarzyna Lisowska: Czy takie rezultaty w Pana ocenie, można osiągnąć sięgając po inne metody profilaktyki?
Prof. Mariusz Bidziński: Oczywiście poza profilaktyką pierwotną w postaci szczepień, mamy profilaktykę wtórną, opartą na cytologii. Chociaż dziś nie musimy się tylko nią posługiwać. W pierwszym etapie badań możemy wykonać test w kierunku HPV z oznaczeniem jego typów onkogennych. To robi się metodami, które są obecnie szeroko dostępne, ponieważ są to metody stosowne przy diagnostyce wirusologicznej SARS-CoV-2 . W mojej opinii skrining badanej populacji kobiet można realizować poprzez testy HPV i tylko tam, gdzie otrzymujemy wynik dodatni zlecać dodatkowo badanie cytologiczne. Ale szczepienia trzeba w tej chwili mocno faworyzować.
Katarzyna Lisowska: Ministerstwo Zdrowia mówi albo o kalendarzu szczepień albo o refundacji aptecznej, jako o rozważanej formie finansowania szczepień przeciwko HPV w Polsce. Jak Pan ocenia takie rozwiązania?
Prof. Mariusz Bidziński: W mojej opinii ścieżka refundacyjna jest mniej optymalna. To powinien być program profilaktyki narodowej. Droga pacjenta w ścieżce refundacyjnej jest skomplikowana, najpierw wizyta po receptę, potem wizyta w aptece a potem wizyta w przychodni w celu zaszczepienia. Powinniśmy zrobić to prościej, bezpośrednio u lekarza rodzinnego w czasie jednej wizyty.
W krajach, w których wprowadzono szczepienia przeciwko HPV w ramach obowiązującego programu narodowego działa to dobrze i jest bardzo wysoka zgłaszalność. W mojej opinii tymi wzorcami trzeba się kierować. Refundacja apteczna zdecydowanie nie zapewni oczekiwanego wysokiego odsetka zaszczepionych.
Taki docelowy poziom wyszczepienia powinien osiągnąć min. 80 proc., chociaż Komisja Europejska mówi o 90 proc. zaszczepieniu danej populacji. W naszej Narodowej Strategii Onkologiczne przyjęto, że ten procent wszczepienia dziewczynek będzie na poziomie 60 proc., jeżeli uda nam się osiągnąć zaś poziom 80 proc. to nam da dużą gwarancję, że nie będzie potrzebne szczepienie chłopców. Przy osiągnięciu tak wysokiego odsetka zaszczepienia dziewczynek, korzyść z zaszczepienia chłopców będzie minimalna.
Zobacz także:
Tydzień z HPV: jak osiągnąć sukces w walce z rakiem szyjki macicy?