Autor : Halina Pilonis
2021-10-26 17:23
Przed czwartkowym posiedzeniem podkomisji stałej ds. zdrowia publicznego, poświęconym kwestiom zarządzania zasobami krwi w Polsce i zoptymalizowania opieki nad pacjentami z transfuzjozależnością, o wpływie przetoczeń na jakość życia i technologiach lekowych zastępujących transfuzje rozmawiamy z prof. Piotrem Radziwonem, Konsultantem Krajowym ds. Transfuzjologii Klinicznej, dyrektorem Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Białymstoku.
U około 90% chorych z zespołami mielodysplastycznymi występuje niedokrwistość o różnym stopniu nasilenia - od łagodnego po zagrażający życiu. Jak duże zapotrzebowanie na krew do przetoczeń generują ci pacjenci?
Prof. Piotr Radziwon: Indywidualnie bardzo duże, bo na zaspokojenie potrzeb jednego chorego krew musi regularnie oddawać co najmniej 15 dawców. Na szczęście nie jest to choroba częsta.
Wykazano, że czas całkowitego przeżycia chorych na zespoły mielodyspalstyczne niskiego ryzyka zależnych od przetoczeń jest znamiennie statystycznie krótszy w porównaniu z pacjentami niewymagającymi przetoczeń. Dlaczego?
Im więcej przetoczeń, tym wyższe ryzyko reakcji niepożądanych. Niepożądane reakcje ostre występują w ciągu kilku godzin po przetoczeniu krwi, a opóźnione ujawniają się później. Poważna niepożądana reakcja możne prowadzić do śmierci lub pogorszenia stanu zdrowia i powoduje konieczność hospitalizacji. W odniesieniu do pacjentów hematoonkologicznych, którzy są częstymi biorcami koncentratów krwinek czerwonych częstą reakcją niepożądaną jest nadmierne nagromadzenie żelaza w organizmie z uwagi na brak możliwości samoistnego wydalania jego nadmiaru. Powoduje to uszkodzenie ważnych narządów takich jak serce, wątroba i trzustka. W zespole mielodysplastycznym przy wielokrotnych toczeniach może także dojść do wytworzenia przeciwciał do krwinek czerwonych, co utrudnia dobieranie krwi do kolejnych przetoczeń i czasem poszukiwania dawcy prowadzone są na terenie całego kraju. Inne reakcje immunizacyjne mogą skutkować powstawaniem przeciwciał do antygenów zgodności tkankowej czy krwinek białych, które to mogą być przyczyną wystąpienia ciężkiego uszkodzenia płuc, mogącego skutkować nawet zgonem biorcy.
Jak często chorzy na zespoły mielodysplastyczne z niedokrwistością muszą mieć przetaczaną krew? Jak to wpływa na jakość ich życia?
Przewlekłe niedokrwistości wymagają najczęściej przetoczeń krwi dwa razy w miesiącu. Wszystkie przetoczenia muszą się odbywać w szpitalu i w związku z tym, że jest obowiązek 24 godzinnej obserwacji po przetoczeniu, pacjent musi przebywać tam minimum dwa dni. To stanowi o istotnym pogorszeniu jakości życia chorego i jego rodziny.
Czy w Polsce udaje się utrzymać równowagę pomiędzy podażą krwi a jej zużyciem? Jakie są prognozy na przyszłość?
O dłuższego czasu udaje się nam utrzymywać równowagę, dzięki podażą krwi a jej zużyciem. Sytuacja ustabilizowała się i mamy obecnie około 600 tys. czynnych dawców. Dzięki programowi zapewnienia samowystarczalności RP w krew i jej składniki, finansowanemu przez Ministerstwo Zdrowia wypracowaliśmy standardy, dzięki którym coraz mniej wykonuje się transfuzji, które można by uznać za zbędne.
Pobieramy około 31 jednostek krwi na tysiąc mieszkańców, co sytuuje nasz kraj w średniej UE. Jeszcze 20 lat wcześniej było to tylko 25 jednostek na tysiąc mieszkańców. W perspektywie najbliższych 10 lat liczba dawców przypadających na jednego pacjenta będzie się zmniejszać. To wynika ze starzenia się społeczeństwa, a tym samym dawców krwi. I choć zdarza się, że dawcy w bardzo dobrej formie, którzy oddawali krew całe życie, robią to nawet w wieku 70 lat przyprowadzając swoje wnuki, również gotowe podzielić się tym cennym darem, to jednak ze względu na potencjalne ryzyko reakcji niepożądanych zazwyczaj nie kwalifikuje się nowych dawców w wieku powyżej 60 roku życia.
Czy wydłużający się czas życia i nowe możliwości leczenia chirurgicznego nie będą generować większego zapotrzebowania na krew?
I tak i nie. Rozwój endoskopii powoduje, że coraz więcej zabiegów jest przeprowadzanych w sposób mniej okaleczający dla pacjenta, a więc ograniczający ryzyko transfuzji. Zwiększa się też nasza wiedza i wiadomo, że u znakomitej większości pacjentów stężenie hemoglobiny po krwotoku w granicach 7-8 g/dl nie jest już bezwzględnym wskazaniem do transfuzji. Z kolei postęp medycyny skutkujący dłuższym przeżyciem chorych na nowotwory oraz wzrastająca z wiekiem liczba chorych będą mogły generować większe zapotrzebowanie na składniki krwi.
Rekomendacje dotyczące zarządzania krwią zalecają optymalizację zużycia koncentratu krwinek czerwonych w leczeniu transfuzjozależnych schorzeń. Czy stosowanie nowych technologii lekowych, zastępujących transfuzje może stanowić alternatywę?
Każda terapia, która zastępuje przetoczenia krwi jest pożądana. Są sytuacje w ostrych niedokrwistościach pokrwotocznych, kiedy nie ma alternatywy dla transfuzji, ale w przewlekłej niedokrwistości zawsze powinno się dążyć do poznania jej przyczyny i stosować adekwatne leczenie np. preparaty żelaza, lub witaminę B12, lub leki stymulujące erytropoezę, ponieważ pozwoli to pacjentowi żyć dłużej bez powikłań i w lepszym komforcie.
Innowacyjnym lekiem, który pozwala chorym uniezależnić się od transfuzji jest luspatercept. Niestety, jeszcze nierefundowany. Jakie koszty mogłyby zostać zredukowane dzięki sfinansowaniu tej terapii ?
Nie znam kosztów terapii luspaterceptem. Do porównania z leczeniem przetoczeniami koncentratu krwinek czerwonych należałoby w szczególności uwzględnić koszty związane z hospitalizacją, niezbędnymi badaniami przed przetoczeniem, kosztem leczenia zapobiegającego odkładanie się żelaza w organizmie oraz pełne koszty związane z pozyskaniem koncentratu krwinek czerwonych i ewentualne koszty leczenia poprzetoczeniowych reakcji niepożądanych.
Czytaj także:
Prof. Hus o optymalnej opiece nad pacjentami z transfuzjozależnością