Autor : Jakub Wołosowski
2022-09-20 11:49
Zakończyły się konsultacje publiczne nad projektem Programu rozwoju e-zdrowia w Polsce na lata 2022-2027. Poprzedni taki program, na lata 2021-2025, nie doczekał się ostatecznie oficjalnego podpisania i ogłoszenia. Może tym razem będzie inaczej i warto się nad nim pochylić? Rzecz w tym, że wciąż zakłada się finansowanie go w większości z pieniędzy z KPO. Tego KPO, z którego wciąż nie mamy pieniędzy.
Zwiększenie cyfryzacji w systemie ochrony zdrowia jest jednym rozwiązań, o których mówi się od dawna zwłaszcza w kontekście nadchodzących wyzwań w postaci braku kadrowych i starzejącego się społeczeństwa. E-rozwiązania mogą pomóc zmienić system tak, by np. zaoszczędzić czas i zdjąć z lekarzy chociaż część obowiązków administracyjnych. Przynajmniej w teorii.
W uwagach do projektu Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej zwraca uwagę, że zakłada on sfinansowanie założeń Programu z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Tak, tego planu, o którym rząd raz wypowiada się pozytywnie, a raz negatywnie, a z którego pieniędzy Polska wciąż nic nie dostała. Dlatego Prezydium stwierdza, że "w sytuacji, gdy otrzymanie tego finansowania stoi pod tak dużym znakiem zapytania, już samo w sobie niesie zagrożenie dla możliwości realizacji Programu".
Z oceną Rady zgadza się były jej wiceprezes Andrzej Cisło, który w swojej analizie planu zaczął właśnie od finansów.
- Z przedstawionych danych wynika, że niemal 64 proc.środków ma pochodzić z Krajowego Planu Odbudowy. Jak wszyscy wiemy, rząd polski nie może porozumieć się z Komisją Europejską w zakresie tzw. "kamieni milowych", politycy obozu rządzącego otwarcie powątpiewają w niezbędność pozyskiwania tych środków i nie ma dziś nikogo w Polsce, kto mógłby z ręką na sercu powiedzieć, że te środki spłyną. W zasadzie dalsza poważna analiza nie powinna mieć miejsca, gdyż brak finansowania 64 proc. projektu czyni go zbyt hipotetycznym do oceny, a realizacja częściowa grozi kompletną klapą - zauważa Cisło.
Wprawdzie we wtorek Veerle Nuyts, rzeczniczka Komisji Europejskiej, poinformowała, że Komisja podpisała z naszym państwem umowy dotyczące finansowania z Funduszu Odbudowy. To podstawa do tego, by Polska mogła złożyć wniosek o pierwszą płatność. Tyle, że Polska wciąż musi spełnić odpowiednie cele, etapy.
- W przypadku Polski obejmuje to kamienie milowe związane ze wzmocnieniem niektórych aspektów niezależności polskiego sądownictwa oraz wykorzystaniem Arachne, narzędzia informatycznego, wspierającego państwa członkowskie w ich działaniach w zakresie zwalczania nadużyć finansowych. Bez spełnienia tych kamieni milowych żadna płatność nie jest możliwa – podsumowała rzeczniczka KE.
Porozumienie niby było, ale w sobotę prezydent Andrzej Duda wydał postanowienie, w którym wyznaczył 11 osób do orzekania w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego. Została ona utworzona w lipcu i przejęła kompetencje zlikwidowanej Izby Dyscyplinarnej. Postęp? Nic z tych rzeczy, sześć z powołanych przez Dudę osób to tzw. neosędziowe, a w ocenie unijnych organów żaden wyrok wydany z nimi w składzie nie będzie miał statusu niezależnego.
"Decyzją o powołaniu do izby dyscyplinarnej bis sześciu neosędziów prezydent, udający ostatnio umiarkowanego gracza w dziele destrukcji państwa prawa, przekreślił szanse na KPO" - zauważa adwokat z Inicjatywy Wolne Sądy Michał Wawrykiewicz w komentarzu dla Gazety Wyborczej.
Czytaj także:
Polska w raporcie WHO. Jesteśmy pod kreską - najnowsze dane
Zespół ds. budżetu. Strona społeczna oczekuje działań od rządowej