• Najnowsze
  • Pacjenci
  • Pracownicy medyczni
  • POZ i AOS
  • Finanse
  • Leki
  • Wyroby medyczne
  • Kultura
  • Wideo i podcasty

R. Janiszewski: Kolejny raz upominam się o pacjentów porzuconych

Autor : Aleksandra Kurowska

2021-01-12 21:19

Diagnozujemy COVID, leczymy z COVID-u, walczymy z COVID-em. A pacjentów niecowidowych wciąż spychamy na bok. „Niech poczekają”. Czekają już dziesięć miesięcy! Dziś możemy i musimy wrócić do normalnego trybu pracy placówek ochrony zdrowia, w których leczy się wszystkich chorych, a nie tylko tych, którzy stracili smak i węch- pisze Rafał Janiszewski z Kancelarii Doradczej Rafał Piotr Janiszewski.

Kiedy wybuchła epidemia oczywistym stało się, że musi dojść do pewnego rodzaju przebudowania dostępności do świadczeń zdrowotnych po to, by skoncentrować nasz system ochrony zdrowia na wykrywaniu i leczeniu koronawirusa. Równolegle pojawił się szereg działań, które miały na celu zwiększenie bezpieczeństwa udzielanych pacjentom świadczeń. Mam na myśli konieczne wówczas zaostrzenie procedur sanitarno - epidemicznych czy nawet reorganizację w samych obiektach placówek ochrony zdrowia. Co do zasadności tychże działań panowała powszechna zgoda, jednak w międzyczasie - a stało się to niemal natychmiast! - zaczęły pojawiać się pierwsze sygnały o utrudnieniach w dostępie do świadczeń dla pacjentów „niecowidowych”. Na to mojej zgody nigdy nie było. O dziejących się równolegle nieprawidłowościach alarmowałem od wiosny ubiegłego roku. Minęło sporo czasu. Żyjemy w stanie epidemii już dziesięć miesięcy. Wielokrotnie - w wypowiedziach dla mediów, publikowanych opiniach, udzielanych wywiadach - nawoływałem, by rządzący zauważyli pacjentów porzuconych. By się nad nimi pochylili i o nich zatroszczyli. Tak się nie stało. Zamiast tego byliśmy świadkami postępującego ograniczenia dostępności do świadczeń dla pacjentów ze schorzeniami innymi, niż COVID-19.

W maju ubiegłego roku Fundacja My Pacjenci opublikowała wyniki swoich badań, z których wynikało, że przeszło 80 procent ankietowanych pacjentów stwierdziło, że ich dostęp do świadczeń zdrowotnych jest utrudniony! Takie wyniki to dla państwa, które chce uchodzić za cywilizowane, po prostu wstyd. Co w tym samym czasie robił rząd i podległe mu instytucje? Narodowy Fundusz Zdrowia wprost rekomendował placówkom ochrony zdrowia, by wstrzymały wykonywanie zabiegów planowanych. Chwilę później ograniczono, a wręcz wstrzymano, rehabilitację. Wszystko pod płaszczykiem „bezpieczeństwa sanitarno - epidemicznego”. W takiej rzeczywistości znaleźliśmy się pół roku temu. Można oczywiście, na siłę, bronić rządzących. Podnosić, że działali w sytuacji ekstremalnej, w stanie wyższej konieczności, a wręcz - że nikt nie mógł do końca przewidzieć skutków tychże działań. Ja jednak nie mam zamiaru ani ochoty bawić się w adwokata diabła, bowiem nowa sytuacja - sytuacja w której musimy żyć i żyjemy w warunkach epidemii - stała się nową normą, a w mojej ocenie dostępność do świadczeń ochrony zdrowia dla pacjentów z innymi schorzeniami niż COVID, wcale się w ostatnim miesiącach nie poprawiła. Powiem więcej: ona jest dziś trudniejsza, niż wiosną i latem ubiegłego roku!

Gros pacjentów, którym odmówiono wtedy leczenia, których zabiegi zostały odłożone w czasie, jest dziś w znacznie gorszymi stanie zdrowia. Z powodu tego, iż nie uzyskali na czas koniecznych świadczeń zdrowotnych, dziś są to już często pacjenci, których należy zakwalifikować do kategorii „stan pilny” lub wręcz - „nagły”. Tacy właśnie pacjenci szukają dziś pomocy w publicznych placówkach ochrony zdrowia i - co napawa mnie ogromnym smutkiem, ale też złością - szukają jej bezskutecznie. Coraz częściej słyszę narzekania pacjentów, dla których problematyczne jest nawet uzyskanie teleporady w POZ! W wielu przychodniach lekarzy rodzinnych terminy tego świadczenia są wyznaczane na „za tydzień” czy „za dwa tygodnie”. To aberracja. Przecież ideą wprowadzenia teleporady na czas epidemii było to, by pacjenci mieli lepszy, szybszy, łatwiejszy kontakt ze swoim lekarzem pierwszego kontaktu. By ten kontakt był natychmiastowy! Zamiast tego słyszę dziś relację pacjenta, który był wypytywany przez rejestratorkę w przychodni o to jakie ma objawy po to, by mogła ona ustalić coś w rodzaju kategorii medycznej - pacjent stabilny lub pilny - i w ten sposób zdecydować, czy pacjent potrzebuje porady już, teraz czy może wystarczy wstawić go w kolejkę na za tydzień, za dwa lub za trzy wygodnie. Ja się na takie sytuacje nie godzę. Nie akceptuję też i publicznie sprzeciwiam sytuacji, w której postawiono pacjentkę, która na stałe pozostawała pod opieką szpitala Czerniakowskiego w Warszawie. Kobieta jest pacjentką poradni okulistycznej tegoż stołecznego szpitala. Wiosną ubiegłego roku - zgodnie z zaleceniami NFZ - przełożono jej zaplanowaną wizytę z kwietnia na wrzesień. A we wrześniu wizytę przełożono kolejny raz: tym razem na styczeń. Wszystko oczywiście z uwagi na COVID-19. Pacjentka, o której mówię, cierpi na retinopatię cukrzycową, a więc schorzenie, które nieleczone powoduje utratę wzroku. Co się wydarzyło, kiedy kobieta skontaktowała się z poradnią w styczniu, by potwierdzić przekładaną już dwukrotnie wizytę? Usłyszała, że również tej wizyty nie będzie, a szansę na wyznaczenie kolejnego ewentualnego terminu są nikłe. Usłyszała, że poradnia jest przecież mała, a dodatkowo w dobie COVID jej funkcjonowanie jest znacznie utrudnione, więc najlepsze, co może zrobić pacjentka to… pójść do okulisty prywatnie. A w ogóle najlepszym najlepszym, co mogła by zrobić - słuchała dalej - byłoby znalezienie sobie innej poradni, w której by ją leczono. To sytuacja niedopuszczalna. Przypominam - po razy kolejny - że żadne przepisy COVID-owe nie zniosły uprawnienia polskiego pacjenta do kontynuacji leczenia u tego samego świadczeniodawcy. To co spotkało pacjentkę jest bezsprzecznie naruszeniem jej praw pacjenta. Jeśli w poradni, w której jest ona objęta opieką, świadczenia nie są i nie mogą być, z uwagi na różne okoliczności, realizowane, wówczas obowiązkiem placówki jest skuteczne - podkreślam skuteczne - wskazanie innej placówki, która tychże świadczeń udzieli. To obowiązkiem szpitala jest takie miejsce dla pacjentki znaleźć. Mało tego: również przekazać wszystkie dane z indywidualnej dokumentacji medycznej tak, by pacjentka uzyskała optymalną i właściwą kontynuację leczenia. Tak każą przepisy. Oczywiście sytuacja, którą przytoczyłem, to nie jest wyłącznie wina tej konkretnej placówki ochrony zdrowia. Winne jest to, że dziś w Polsce, w związku z sytuacją cowidową, nie ma możliwości przeprowadzenia takiej koordynacji. To COVID, to organizacja, a raczej brak właściwej organizacji świadczeń i niedbałość, by zapewnić pacjentom dostępność do świadczeń, powodują, że do takich sytuacji dochodzi. A przecież to nie jest odosobniony przypadek. Nie jest to też najbardziej drastyczny przypadek porzuconego pacjenta, o którym mógłbym pisać.

Z takimi problemami borykają się dziś wszyscy ci pacjenci, którzy chorują ale nie są cowidowi. Podkreślam również, że jest to sytuacja, która trwa. Która ciągnie się - i narasta - od wiosny. Która eskaluje z efektem kuli śnieżnej, przed czym wielokrotnie ostrzegałem. Dodajmy, że COVID i tak długi czas działania placówek ochrony zdrowia w nietypowym dla nich modelu, bardzo placówki wycieńczył. Wycieńczył je finansowo i organizacyjnie. Wycieńczył je również kadrowo, bo przecież pracownicy ochrony zdrowia również chorują i obserwujemy w związku z tym dużą absencję. Bezsprzecznie potrzebne są dziś po pierwsze inne standardy organizacyjne dla tych placówek i po drugie - potrzebne są pieniądze ponieważ zasoby finansowe szpitali zaczynają się drastycznie kurczyć. Docierają do mnie sygnały, że tego typu problemy są dziś bardzo mocno uwidocznione również w placówkach wysokospecjalistycznych. Również w centrach onkologii. Systematycznie upominam się o pacjentów onkologicznych! Przesunięcie leczenia onkologicznego najczęściej kończy się tragicznie. To powszechna wiedza, a jednak również tym pacjentom niejednokrotnie modyfikowano i odkładano w czasie leczenie w związku z czym wracają oni dziś do placówek najczęściej z bardziej zaawansowanym stadium nowotworu. To oczywiste, że leczenie takiego pacjenta oznacza dla placówki wyższe koszty. Dla pacjenta natomiast - zmniejszone szanse na przeżycie. W takiej rzeczywistości dziś się znaleźliśmy. Ostatnie zalecenie Narodowego Funduszu Zdrowia mówi o tym, że placówki powinny powracać do realizacji świadczeń. Pomijam już fakt, że poprzednie zalecenia o wstrzymaniu świadczeń były bezprawne i z etycznego punktu widzenia niedopuszczalne, ale zwracam uwagę, że dziś - wobec całego zła, które wydarzyło się w ostatnich dziesięciu miesiącach - zalecenie pod tytułem „wracajcie do normalnej pracy”, to zbyt mało.

Potrzebne są dodatkowe ruchy ze strony NFZ i ministerstwa zdrowia. Należałoby rozważyć wprowadzenie rozwiązań, które nie tyle zachęcą placówki do powrotu do udzielania świadczeń, ponieważ ich nie trzeba do tego zachęcać. Chęć jest. Jednak, jak wspomniałem, placówki są wycieńczone. Potrzebują wsparcia. Wprowadzenia narzędzi, które pomogą im wracać do normalności. Pisząc o wsparciu mam oczywiście na myśli wsparcie finansowe. Należałoby pomyśleć o instrumentach, które zapewnią placówkom dodatkowy zastrzyk środków finansowych na realizację świadczeń dla pacjentów porzuconych, gdyż zasoby, którymi dziś placówki dysponują są wciąż pochłaniane przez konieczność jednoczesnej walki z epidemią. Widzę konieczność uruchomienia jednocześnie instrumentów prawnych i organizacyjnych. Zasady systemowe trzeba nieco poluzować. Przynajmniej czasowo. System rozliczeń z NFZ, system organizacji udzielania świadczeń, jednak - jak powszechnie wiadomo - niezwykle wymagający, drobiazgowy, sztywny. To dobrze, że poluzowano wymogi dotyczące zasobów personelu niezbędnych do realizacji umowy z Funduszem. Świetnie! Tyle, że ja uważam, że dziś potrzebujemy przede wszystkim poluzowania zasad rozliczania świadczeń. Dziś z dwóch hospitalizacji, jakich udzielono pacjentowi z tego samego powodu w ciągu czternastu dni, rozliczona jest tylko jedna. To świetny temat dla mediów. Kolejny materiał pod tytułem „Absurdy NFZ”. Nie bawmy się w to. Potrzebujemy pilnego przyśpieszenia i zlikwidowania tego typu sytuacji. Rozliczana musi być każda hospitalizacja. I to bez konieczności wypełniania niezliczonej liczby wniosków, wysyłania pism do Funduszu i oczekiwania na zgody płatnika. Prosta zasada: NFZ płaci za udzielane pacjentom świadczenia. Wszystkie świadczenia. Szczególnie dziś! Szczególnie teraz, gdy pacjenci porzuceni zjawiają się w szpitalach ze spotęgowanymi, skomplikowanymi stanami chorobowymi. Czasowo poluzować można - i należałoby - wiele restrykcyjnych, skostniałych zasad płatnika, by w ten sposób pomóc świadczeniodawcom w swobodnej realizacji planowanych świadczeń zdrowotnych. Liczba pacjentów porzuconych stale rośnie. Wciąż cała służba zdrowia działa dziś w trybie covidowym.

Diagnozujemy COVID, leczymy z COVID-u, walczymy z COVID-em. A pacjentów niecovidowych wciąż spychamy na bok. „Niech poczekają”.To prawda, że tuż po wybuchu epidemii była wielka niewiadoma i był wielki strach. Szpitale, medycy i również sami pacjenci poruszali się w systemie po omacku, nie wiedząc co dalej. Ale dziś już okrzepliśmy. Dziś możemy i musimy wrócić do normalnego trybu pracy placówek ochrony zdrowia, w których leczy się wszystkich chorych, a nie tylko tych, którzy stracili smak i węch. Nie umniejszam znaczenia walki z COVID-em. Oczywiście, że chorym na COVID należy się najlepsze leczenie! Tyle, że ono należy się również wszystkim innym pacjentom. Odmawianie im dostępu do świadczeń jest bezprawne i nieludzkie. Tymczasem porzucono ich wiosną. Porzucono ich jesienią. A dziś czekamy na powrót dzieci do szkół, który z całą pewnością spowoduje kolejny wzrost liczby diagnozowanych osób zakażonych koronawirusem i po raz kolejny usłyszymy, że szpitale musza koncentrować się na walce z wirusem, bo jeśli tak się nie stanie, to ochrona zdrowia nie udźwignie sytuacji i epidemia nas pokona. Obawiam się, że w tej sytuacji pacjenci, o których walczę, zostaną porzuceni kolejny raz.

#pacjenci #Janiszewski #Rafał
Udostępnij Tweet Udostępnij
Card image cap
Aleksandra Kurowska

Komentarze

OSTATNIE WPISY

TYDZIEŃ W ZDROWIU: wydarzenia w ochronie zdrowia (27.03-2.04 2023)
Czytaj więcej...
27.03 Posiedzenie Rady Przejrzystości AOTMIT - porządek obrad
Czytaj więcej...
Zmiana czasu w szpitalach – koszmar kadrowych?
Czytaj więcej...
Oglądanie piłki nożnej niezdrowe dla serc kibiców
Czytaj więcej...
Małopolskie nie zrezygnuje z MISM, odpiera zarzuty NIK
Czytaj więcej...
Prawny przegląd tygodnia - etap prac nad projektami (20-24 marca)
Czytaj więcej...
Szpitale, które nie wykonały kontraktu, dostaną dodatek
Czytaj więcej...
XXVII Warsztaty Kardiologii Interwencyjnej w Warszawie - zapowiedź
Czytaj więcej...
Prof. Grzybowska-Chlebowczyk: long-COVID coraz częściej u dzieci
Czytaj więcej...
Janssen Polska z nową dyrektor zarządzającą od 1 czerwca. Kim jest?
Czytaj więcej...
Polacy zbadają nowe opcje terapeutyczne dla pacjentów po zawałach
Czytaj więcej...
Aktualne ograniczenia covidowe – do 30 kwietnia?
Czytaj więcej...
Choroby rzadkie

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA !

  • twitter / CO W ZDROWIU
  • facebook / CO W ZDROWIU
  • LinkedIn / CO W ZDROWIU

    Szybkie Linki


  • Regulamin

  • Polityka prywatności

  • Aktualności

  • Kontakt

    KONTAKT

  • COWZDROWIU.PL
  • Siedziba redakcji
  • 00-491 Warszawa
    ul. M. Konopnickiej 3 lokal 2

© 2020 Wykonanie Mirit.pl