Autor : Katarzyna Lisowska
2021-10-05 07:17
Wojewoda Mazowiecki Konstanty Radziwiłł broni poniedziałkowej akcji śmigłowca LPR w centrum Warszawy. - Zespół ratownictwa medycznego został zadysponowany zgodnie z procedurą, ponieważ w danym momencie mógł najszybciej dotrzeć do osoby potrzebującej pilnej pomocy - przekonuje.
Chodzi o zdarzenie z wczoraj. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (LPR) lądował w centrum Warszawy przy placu Bankowym. Został on wezwany do pracownika mieszącego się tam urzędu. Osoba ta miała silne bóle w klatce piersiowej. Mężczyzna został przetransportowany do szpitala.
Czy wylot śmigłowca był uzasadniony?
Po tej akcji rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" SPZOZ w Warszawie w rozmowie z dziennikarzami zapewniał, że w stacjach wyczekiwania stały gotowe do niesienia pomocy zespoły ratownictwa medycznego. Nie krył zaskoczenia faktem, że do pacjenta, wobec tego wezwano śmigłowiec, którego koszt jest zdecydowanie wyższy niż wysłanie karetki.
Mazowiecki Urząd Wojewódzki odniósł się do tej sytuacji przekonując, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. - W nawiązaniu do słów przekazywanych przez przedstawicieli WSPRiTS „Meditrans” odnośnie do dostępności w tym czasie karetki pogotowia ratunkowego, która mogłaby przyjąć zgłoszenie - informujemy, że twierdzenia te nie są zgodne z rzeczywistością. Lotniczy zespół ratownictwa medycznego został zadysponowany zgodnie z procedurą, ponieważ w danym momencie mógł najszybciej dotrzeć do pl. Bankowego, aby udzielić pilnej pomocy medycznej osobie będącej w stanie nagłego zagrożenia życia. LPR jest jednostką systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego - czytamy w komunikacie.
Przypomnijmy, że to wojewoda zarządza dyspozytornią medyczną i tylko urząd wojewódzki ma pełen dostęp do systemu informującego o dostępności karetek – na tej podstawie dysponowane są zespoły. Urząd przekonuje, że w związku z trwającym protestem ratowników, w momencie przyjęcia zgłoszenia na pl. Bankowy, nie było w okolicy dostępnej karetki, która mogłaby dotrzeć do pacjenta w stanie zagrożenia życia. To uzasadniało wezwanie załogi LPR.
Z danych MUW według stanu na 4 października br. w województwie mazowieckim brak gotowości do podjęcia medycznych czynności ratunkowych zgłosiło 21 ZRM z rejonu operacyjnego Warszawa. Urzędnicy przekonują, że wbrew niektórym relacjom wykorzystanie lotniczego pogotowia ratunkowego to pojedyncze przypadki w stosunku do dobowej liczby wysyłanych karetek. Jak wskazują ostatniej doby (4 października) LPR interweniował 4 razy na ponad 600 zgłoszeń (w rejonie Warszawy).
Wszystko przez protest ratowników?
Konstanty Radziwiłł zaapelował też do ratowników, aby ich protest nie odbywał się w formie zagrażającej zdrowiu i bezpieczeństwu pacjentów i przypomina, że zgodnie z art. 30. Kodeksu Etyki Zawodowej Ratownika Medycznego: ratownik medyczny uczestniczący w zorganizowanej formie protestu nie jest zwolniony od obowiązku udzielania pomocy, o ile nieudzielenie tej pomocy może narazić pacjenta na utratę życia lub pogorszenie stanu zdrowia.
Jak już pisaliśmy, ratownicy medyczni Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „MEDITRANS” są w sporze z dyrekcją placówki. W efekcie czego około 1/3 zespołów bez obsady. Zaapelowali do MZ o wprowadzenie do tej stacji pogotowia zarządcy komisarycznego. Jak twierdzą, dyrekcja placówki nie wywiązuje się z podpisanego przez nich z resortem porozumienia w sprawie płac. Rzecznik stacji mówi, że nie ma na koncie obiecanych przez resort pieniędzy. Natomiast MZ zapewnia, ze takie pieniądze zostały przekazane wojewodom.
Czytaj też:
Pracownicy szpitala im. Orłowskiego mają mieć obcięte dodatki
Psychiatria: Kierownictwo MZ i NFZ będą rozmawiać o wycenach