Autor : Maja Marklowska-Tomar
2020-11-30 07:02
Mimo że nie jest tak częstym nowotworem urologicznym jak np. rak prostaty, bo każdego roku rozpoznaje się go „tylko” u ok. 5 tys. osób w Polsce, to jest jednym z największych zabójców – z jego powodu umiera rocznie ok. 2,5 tys. chorych. Wielu z nich mogłoby żyć dłużej, gdyby byli leczeni zgodnie z europejskimi standardami. I tego domagają się od polskiego rządu.
Nerki odpowiadają za wiele istotnych procesów zachodzących w organizmie, w tym m.in. za wydalanie toksyn i szkodliwych produktów przemiany materii, nawodnienie organizmu, czy produkcję hormonów. Zaburzenia pracy nerek odbijają się więc niekorzystnie na pracy całego organizmu.
Co przyczynia się do rozwoju raka nerki?
Przyczyn rozwoju raka nerki jest wiele, jednak w dalszym ciągu nie można jednoznacznie wskazać głównych czynników etiologicznych. Wiadomo, że w około 3 proc. przypadków nowotwór ten występuje rodzinnie. Większą skłonność do zachorowania na niego mają również osoby z nabytą torbielowatością nerek oraz poddawane dializoterapii z powodu niewydolności tego narządu. Wśród czynników zwiększających ryzyko rozwoju raka nerki wymienia się również:
otyłość,
brak lub zbyt małą aktywność fizyczną,
nadciśnienie tętnicze krwi,
nałogowe palenie papierosów,
nadużywanie alkoholu,
spożywanie pokarmów z dużą zawartością białka zwierzęcego,
nadużywanie środków przeciwbólowych i innych leków uszkadzających nerki,
narażenie na niektóre czynniki chemiczne (metale ciężkie, garbniki, azbest),
zakażenie HIV.
W początkowej fazie rozwoju rak nerki może nie dawać żadnych sygnałów, przebiega bezobjawowo. U około 25-40 proc. pacjentów jest rozpoznawany przypadkowo, przy okazji badania, które ma wyjaśnić przyczynę ogólnego osłabienia, utraty masy ciała, stanów podgorączkowych, nocnych potów, uporczywego kaszlu, częstych infekcji dróg moczowych czy nawracających infekcji wirusowych związanych z osłabieniem układu odpornościowego. A u ok. 30 proc. chorych rozpoznaje się te chorobę w stanie zaawansowanym, kiedy są już obecne przerzuty do innych narządów.
Operacja mniej lub bardziej radykalna
U ponad 85 proc. chorych raka nerki można usunąć chirurgicznie, poddając ich radykalnej operacji przeprowadzanej przez urologów. U pacjentów, u których nowotwór nerki został rozpoznany w fazie ograniczonej tylko do tego narządu, możliwe jest wycięcie guza z oszczędzeniem niezmienionego miąższu narządu. Jeśli natomiast guz jest już duży i wychodzi poza narząd, bądź zajmuje aparat naczyniowy nerki, postępowaniem z wyboru może być całkowite wycięcie chorej nerki. Dotyczy to również tych chorych, u których nowotwór nerki był zdolny do wytworzenia czopa rakowego wrastającego do światła centralnego układu żylnego, a nawet do przedsionka serca.
Zdecydowana większość operacji wykonywana jest laparoskopowo, czyli metodą mniej inwazyjną lub z użyciem robota chirurgicznego. Jedynie rozmiar guza i /lub brak dostępności do najnowszych technik operacyjnych oraz wyszkolonych w tym względzie zespołów mogą decydować o zastosowaniu klasycznych, otwartych technik chirurgicznych.
W stadium zaawansowanym leczenie systemowe
U niewielkiego odsetka chorych, u których choroba została rozpoznana w stadium zaawansowanym (rozsiewu do innych narządów) lub istniało ryzyko powstania przerzutów odległych, stosuje się leczenie systemowe.
Jedną z metod, z którą wiąże się ogromne nadzieje, jest immunoterapia. Jest to metoda wykorzystująca i pobudzająca własny układ odpornościowy chorego do walki z nowotworem. W Polsce od ponad dwóch lat pacjenci z zaawansowanym rakiem jasnokomórkowym nerki mogą być leczeni tą metodą w ramach programu lekowego finansowanego ze środków publicznych. Mają dostęp do leku immunomodulującego – niwolumabu – w II linii leczenia, czyli po niepowodzeniu wcześniejszej terapii.
W opinii lekarzy jest to skuteczna broń, dzięki której wielu pacjentów z zaawansowanym rakiem nerki ma szansę żyć dłużej. Jednak ich szanse byłyby jeszcze większe, gdyby można było u nich zastosować terapię dwulekową niwolumabem w połączeniu z ipilimumabem oraz immunoterapię skojarzoną z inhibitorami kinaz tyrazynowych, i to już w pierwszej linii leczenia. Takie postępowanie jest standardem w Europie, zaleca jest zarówno Europejskie Towarzystwo Onkologii Medycznej (ESMO), jak i Polskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej.
Warto dodać, że już 9 grudnia 2019 r. prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wydał pozytywną opinię w sprawie finansowania ze środków publicznych terapii niwolumabem w skojarzeniu z ipilimumabem w ramach programu lekowego „Leczenie raka nerki (ICD-10 C64)”. Badania wykazały, że zastosowanie kombinacji tych dwóch leków w pierwszej linii leczenia u pacjentów z zaawansowanym rakiem nerkowokomórkowym o pośrednim i złym rokowaniu zmniejsza o 37 proc. ryzyko zgonu w porównaniu z leczeniem standardowym z zastosowaniem sunitynibu. A trzy europejskie towarzystwa naukowe – ESMO, NCCN i EAU 2019 – rekomendują stosowanie niwolumabu z ipilimumabem w pierwszej linii leczenia raka nerki również u chorych z umiarkowanym i niekorzystnym rokowaniem.
Pierwsza terapia kluczem do sukcesu
Dlaczego tak ważne jest, aby połączenie obu leków było dostępne dla polskich pacjentów już w pierwszej linii leczenia? Ponieważ, jak podkreślają specjaliści, decyduje ona o powodzeniu terapii. – W leczeniu raka nerki najważniejsze jest to, jakie leczenie chory otrzyma na początku. Stosowanie terapii dwulekowej daje bardzo dobre efekty, jeśli chodzi o czas wolny od choroby, przeżycia całkowite, jak i odpowiedź na leczenie. W tej grupie wystąpiło zjawisko, którego wcześniej nie obserwowano, w postaci całkowitej remisji, która przy dłuższym trwaniu może oznaczać wyleczenie z choroby. Poza tym, leczenie w pierwszej linii określa sekwencje dalszej terapii, co również jest bardzo istotne dla całego procesu leczenia – podkreślają eksperci.
Materiał powstał w ramach redakcyjnego Tygodnia z rakiem nerki.
Partnerem materiału jest firma Bristol Myers Squibb.