Autor : Magdalena Kopystyńska
2020-07-31 11:07
System ochrony zdrowia musi być gotowy na to, że z roku na rok przybywać będzie pacjentów rakiem prostaty – również w młodszych grupach wiekowych. Czy jesteśmy w stanie zatrzymać epidemię raka stercza?
Rak prostaty od 2016 r. przoduje w niechlubnym rankingu najczęściej wykrywanych nowotworów wśród mężczyzn, wyprzedzając m.in. raka płuca. O ile śmiertelność z powodu nowotworu stercza utrzymuje się na w miarę stabilnym poziomie, to już liczba nowych przypadków systematycznie rośnie.
- Patrząc w przyszłość musimy mieć świadomość, że grozi nam epidemia nowotworu gruczołu krokowego. Jest to pokłosie sytuacji demograficznej i starzejącej się populacji. Obecnie mediana rozpoznania to 68 rok życia - przekonuje dr hab. n. med. Tomasz Borkowski, zastępca kierownika Kliniki Urologii Ogólnej, Onkologicznej i Czynnościowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jego zdaniem dane epidemiologiczne nie pozostawiają złudzeń - im liczniejsza w populacji będzie grupa seniorów, tym więcej przypadków nowotworu prostaty zostanie wykryte. Równocześnie w ostatnich latach zdecydowanie poprawiła się ich rozpoznawalność.
- Jeszcze kilkanaście lat temu blisko połowa nowotworów była rozpoznawana w bardzo zaawansowanym stadium lub w momencie, kiedy choroba była rozsiana i występowały przerzuty. W tej chwili szacuje się, że zaawansowany rak prostaty stanowi około 10-20 proc. wszystkich rozpoznań - wyjaśnia urolog.
Niebezpieczne przesuwanie granicy
W ocenie ekspertów bardzo niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że coraz większą grupę chorych stanowią pacjenci w wieku produkcyjnym.
- Kiedyś nowotwór ten wykrywany był u mężczyzn w późnym wieku senioralnym, dziś ta granica przesuwa się w stronę mężczyzn w młodszym wieku - przyznaje dr n. farm. Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny i jednocześnie pacjent onkologiczny oraz założyciel Fundacji Razem w Chorobie.
Tendencję potwierdza Tomasz Borkowski, który wskazuje, że coraz częściej na stół operacyjny trafiają pacjenci poniżej 60 roku życia.
- Tylko w tym tygodniu operowałem dwóch takich pacjentów (tj. poniżej 60 roku życia – przyp. red.), a moi najmłodsi pacjenci mieli w chwili przeprowadzania zabiegu nieco ponad 40 lat. O ile kiedyś zdarzało się to wyjątkowo rzadko, to w tym roku na naszym oddziale przyjęliśmy kilku pacjentów, którzy nie przekroczyli 50 roku życia - wskazuje urolog.
Dlatego zdaniem eksperta niezwykle ważne obecnie jest nie tylko wczesne wykrycie choroby, ale również właściwe podejście do terapii i monitorowania stanu pacjenta.
- Niestety u młodszych pacjentów istnieje również zdecydowanie większe ryzyko, że wykryty nowotwór o łagodnym przebiegu w perspektywie kolejnych lat stanie się agresywny. Obecnie wiemy, że rocznie około 1 proc. łagodnych nowotworów staje się bardziej agresywnymi po latach obserwacji - zaznacza Tomasz Borkowski.
Radykalnie, czyli jak?
Wczesne wykrycie nowotworu daje zdecydowanie większą szansę na zastosowanie leczenia radykalnego.
- O ile obecnie przyjmuje się, że część seniorów z łagodnymi nowotworami nie musi być poddawana agresywnemu leczeniu i są oni zazwyczaj obserwowani, to uzasadnionym wydaje się stosowanie bardziej radykalnych metod leczenia u chorych w młodszym wieku. Dotychczasowy podział pacjentów na grupy niskiego, średniego i wysokiego ryzyka sprawdza się do pewnego momentu, ale nie jest w 100 procentach idealny. W związku z tym, jako klinicyści proponujemy pacjentom różne formy terapii, ale jeśli pacjent – nawet z nowotworem niskiego ryzyka – decyduje się na operację, wówczas mu takiego leczenia nie odmawiamy. Najmłodszy z moich pacjentów, który poddał się zabiegowi, miał 43 lata - wyjaśnia Borkowski.
Urolog wskazuje również, że pomiędzy prostatektomią radykalną a radioterapią radykalną można postawić znak równości, a co więcej zarówno radioterapia, jak i zabiegi chirurgiczne przeszły ogromną rewolucję.
- Obecnie pacjent operowany laparoskopowo lub z wykorzystaniem robota DaVinci przebywa w szpitalu od 2 do kilku dni. Radykalne leczenie raka prostaty – mimo że nadal nie pozbawione ryzyka potencjalnych powikłań i komplikacji – staje się coraz bardziej przyjazne pacjentowi - ocenia urolog.
Prostatektomia radykalna może jednak okazać się niewystarczająca. Nawet u co piątego pacjenta, który poddał się zabiegowi, może dość do progresji choroby. Dlatego lekarze klinicyści podkreślają konieczność zastosowania komplementarnego leczenia hormonalnego.
Hormonalny ból głowy
Niestety zdaniem Leszka Borkowskiego leki, które są stosowane w raku prostaty, mają bardzo trudnego i wymagającego przeciwnika.
- Dzieje się tak z dwóch przyczyn. Po pierwsze rak prostaty jest rakiem przerzutującym, po drugie nowotwór ten wytwarza tzw. oporność na leczenie - wskazuje Leszek Borkowski. Zdaniem farmakologa te dwie cechy powinny determinować sposób walki z tym nowotworem.
- W mojej ocenie rak prostaty powinien być atakowany skutecznymi lekami na jak najwcześniejszym etapie, czyli w tzw. procedurze prechemo - ocenia farmakolog.
Opinię tą potwierdza Tomasz Borkowski. Zaznacza również, że wśród pacjentów z grupy wysokiego ryzyka, mających wznowę choroby lub chorych, u których pierwotnie zastosowano terapią hormonalną, po pewnym czasie dojdzie do rozwoju fazy oporności na kastrację.
- Faza ta może dotyczyć pacjentów, którzy już mają przerzuty, jeszcze nie mają przerzutów lub też takich, u których przerzuty nie są jeszcze wykrywalne. Dla pacjentów z rakiem stercza opornym na kastrację bez przerzutów mamy obecnie trzy leki (enzalutamid, daralutamid oraz apalutamid), których efekty terapeutyczne są rewelacyjne - wskazuje urolog.
Na potwierdzenie swojej opinii przywołuje wyniki trzech randomizowanych badań, w których potwierdzono dwukrotne wydłużenie przeżycia pacjentów wolnego od przerzutów w porównaniu do placebo. Natomiast najnowsze doniesienia z kongresu ASCO (American Society of Clinical Oncology) oraz publikacje w NEJM wskazują, że preparaty te poprawiają przeżycie całkowite nawet o 20 - 30 proc.
- Wynika z tego, że co trzecia osoba, która korzysta z wczesnego leczenia tymi molekułami przeżywa dłużej, co więcej wydłuża się okres do wystąpienia przerzutów – a więc konieczności zastosowania kolejnych terapii (m.in. paliatywnej). Ogromną zaletą tych molekuł jest również to, że są one podawane w formie doustnej. Nie wymagają zatem dodatkowej, kosztownej hospitalizacji, a sami pacjenci mogą dalej spokojnie pracować i funkcjonować w społeczeństwie - wskazuje Tomasz Borkowski.
Można uzyskać lepsze efekty terapii
W rozmowie o właściwościach trzech nowoczesnych leków hormonalnych dr n. farm. Leszek Borkowski wskazuje również na inne ich zalety.
- Enzalutamid – jeden z trzech wymienionych przeze mnie leków – funkcjonuje na rynku europejskim od siedmiu lat, co z punktu widzenia farmakologa jest stosunkowo długim okresem, pozwalającym na pogłębioną ocenę tej molekuły. Siedmioletnia obserwacja enzalutamidu daje nam określony profil bezpieczeństwa – wiemy zatem w jaki sposób i w jakich sytuacjach właściwie dawkować ten preparat, a także znamy jego efektywność kliniczną. Warto sięgnąć po wyniki badań, z których jasno wynika, że enzalutamid powinien być podawany na zdecydowanie wcześniejszym etapie choroby niż obecnie w Polsce w ramach dostępnego programu lekowego - zauważa Leszek Borkowski.
Jego zdaniem wcześniejsze podanie leku pacjentowi z nowotworem prostaty daje zdecydowanie większe szanse nie tylko na oczekiwany efekt terapeutyczny, ale również poprawia komfort życia.
- Rak jest wtedy jeszcze słaby, a pacjent jest jeszcze silny i nie został wyniszczony przez chorobę nowotworową. Nasz program lekowy został ustawiony w ten sposób, że leczenie tą molekułą wprowadzane jest na zdecydowanie późniejszym etapie choroby, ale trzeba podkreślić, że zdecydowały o tym względy ekonomiczne, a nie praktyka kliniczna - wskazuje farmakolog.
Z opinią tą zgadza się również Tomasz Borkowski, który podkreśla, że najwłaściwszym postępowaniem byłoby udostępnianie pacjentom z rakiem stercza nowoczesnych terapii na możliwie wczesnym etapie choroby. To pozwoliłoby na ograniczenie śmiertelności chorych nawet o 1/3, ale też zdecydowanie większy komfort życia, umożliwiający pacjentom normalne funkcjonowanie w społeczeństwie i na rynku pracy.
- Mamy dowody na to, że u pacjentów wcześnie rozpoczynających terapię nowoczesnymi lekami hormonalnymi zwiększamy szansę na przeżycie. Niestety praktyka kliniczna pokazuje, że dołączenie tych molekuł u pacjentów na późniejszym etapie, m.in. u chorych znajdujących się w progresji, nie wyrównuje straty wygenerowanej przez opóźnienie leczenia - ocenia urolog.
Czytaj także:
Rak prostaty: aby zdążyć przed przerzutami
Hormonoterapia chroni chorych na raka prostaty przed COVID-19
Pierwszy lekarz urolog z Polski we władzach ERUS
magdalena.kopystynska@cowzdrowiu.pl