Autor : Maja Marklowska-Tomar
2020-12-11 14:22
Co roku raka prostaty rozpoznaje się u około 18 tys. mężczyzn. Jest to najczęstszy męski nowotwór złośliwy, na którego - wbrew powszechnej opinii - wcale nie chorują tylko starsi panowie. Eksperci przypominają, że każdy mężczyzna w wieku 40-45 lat powinien wykonać badanie antygenu specyficznego dla prostaty PSA, bo im wcześniej wykryje się chorobę nowotworową, tym większa szansa na jej wyleczenie.
Pod hasłem "Im wcześniej, tym lepiej" odbyła się dzisiaj (11 grudnia) konferencja prasowa online z udziałem onkologa klinicznego dr n. med. Iwony Skonecznej ze Szpitala Grochowskiego i Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie oraz chorego na raka prostaty dziennikarza Programu 1 Polskiego Radia Artura Wolskiego. Jego historia jest potwierdzeniem tego, że nawet biopsja gruczołu krokowego może nie wykryć zmian nowotworowych. W jego przypadku rak został wykryty dopiero metodą rezonansu magnetycznego, a diagnozę tę potwierdziła biopsja wycelowana na trzy konkretne zmiany wskazane przez rezonans.
Jak diagnozuje się raka prostaty?
Na obecność raka prostaty może wskazywać podwyższony poziom PSA. Od niedawna stan gruczołu można też ocenić za pomocą rezonansu magnetycznego. – Badanie to zyskuje coraz większą popularność, bo w przeciwieństwie do nielubianego przez panów badania per rectum, czy ultrasonografii TRUS, jest wykonywane z zewnątrz oraz pozwala bardzo dokładnie zbadać całą prostatę. Czasem możemy nawet ocenić, czy potrzebna będzie biopsja prostaty czy nie - tłumaczy dr Iwona Skoneczna.
Jeśli rezonans magnetyczny prostaty zostanie wykonany na początku diagnostyki, a jego wynik będzie prawidłowy, to - jak podkreśla dr Skoneczna - prawdopodobnie jedną czwartą panów nie będzie musiała mieć biopsji, która jest inwazyjnym zabiegiem, wykonywanym w znieczuleniu. Badanie rezonansem, któremu poddał się red. Artur Wolski, nie jest jednak w Polsce refundowane. Trzeba sobie za nie zapłacić z własnej kieszeni, kosztuje około 800-1000 zł.
Jak leczy się raka prostaty?
Jeśli rak prostaty zostanie wykryty na wczesnym etapie, kiedy nie doszło jeszcze do przerzutów, leczenie polega na operacyjnym wycięciu gruczołu albo zniszczeniu go za pomocą radioterapii. Jednak w sytuacji, gdy komórki nowotworowe są już nie tylko w prostacie, ale również w innych miejscach organizmu, trzeba zastosować tzw. leczenie systemowe.
- Wiemy, że rak prostaty jest hormonozależny. Leczenie polega więc na zablokowaniu produkcji męskich hormonów - albo za pomocą operacji, która usuwa źródło produkcji hormonów, czyli wycina się oba jądra, albo za pomocą zastrzyków podawanych co kilka miesięcy, które blokują produkcję tych hormonów w jądrach – wyjaśnia dr Skoneczna.
Badania wykazały, że bardziej agresywne nowotwory lepiej poddają się terapii, jeśli leczenie obniżające poziom testosteronu zostanie połączone z chemioterapią. – A jeszcze lepsze wyniki leczenia uzyskamy wówczas, gdy na wczesnym etapie zastosujemy jednocześnie nową generację leków hormonalnych – dodaje dr Skoneczna.
Ta nowa generacja leków to preparaty dostępne w postaci doustnej. Przyjmując taki lek, pacjent rzadziej zgłasza się do szpitala, nie musi przechodzić częstych badań, a jego odporność nie jest tak bardzo osłabiana. – Leki te nie dość, że dają stosunkowo mało objawów ubocznych, to jeszcze bardzo dobrze działają. Nie tylko przydają się pacjentom z najbardziej zaawansowaną postacią choroby, którzy mają tzw. raka opornego na kastrację z przerzutami po niepowodzeniu leczenia blokującego produkcję hormonów, ale też przynosi efekty u pacjentów jeszcze przed chemioterapią. Nowym wskazaniem do zastosowania tych leków jest sytuacja, gdy po wycięciu lub napromienianiu prostaty, mimo obniżenia stężenia testosteronu, szybko narasta marker nowotworowy, czyli PSA, a w badaniach obrazowych, czyli czyli tomografii komputerowej i scyntygrafii kości, jeszcze nie widać przerzutów. Dzięki tym lekom możemy opóźnić o dwa lata pojawienie się przerzutów i znacznie wydłużyć życie – wyjaśnia dr Skoneczna.
Nowoczesne leki powinny być przyjmowane przed powstaniem przerzutów
Zarejestrowano już cztery leki nowej generacji: abirateron, enzalutamid, apalutamid, a w ostatnim czasie jeszcze darolutamid. Wszystkie należą do tej samej grupy, mają postać tabletek i są bardzo skuteczne u zdecydowanej większości pacjentów. W zgodnej opinii ekspertów są też dobrze przez nich tolerowane, a do tego wygodne w stosowaniu. Zapewniają dobrą jakość życia, a także możliwość aktywności zawodowej i rodzinnej. - Gdyby ktoś spotkał tych pacjentów na ulicy, to w ogóle nie przypuszczałby, że mają oni nowotwór i są w trakcie leczenia. Dużo tych chorych w trakcie leczenia funkcjonuje w podobny sposób jak przed chorobą – mówi dr Skoneczna.
Problemem jest jednak ograniczony dostęp do tych leków w Polsce - w ramach programów lekowych i tylko dla wybranej grupy pacjentów, którzy są w bardzo dobrej formie i u których efekt ich działania będzie zwykle najlepszy. Tymczasem, na co zwracają uwagę specjaliści, badania i coraz większe doświadczenie w stosowaniu tych nowoczesnych terapii dowodzą, że mogłyby one przynieść korzyści także pacjentom, których obecnie ze względu na kryteria włączenia do programu lekowego nie można zakwalifikować do takiego leczenia.
Dotyczy to chorych z rakiem opornym na kastrację, u których nie doszło jeszcze do przerzutów. Z trzech badań opublikowanych w tym roku wynika, że nowoczesne leczenie właśnie tych pacjentom przynosi duże korzyści. Opóźnia pojawienie się przerzutów średnio o dwa lata oraz wydłuża czas przeżycia nawet o kilkanaście miesięcy. Leki te powinny być stosowane możliwie jak najwcześniej, bo wtedy przynoszą najlepsze efekty. Leki te są w tabletkach, a zatem pacjent może zażywać je w domu, co jest istotne w dobie pandemii, kiedy chorzy mają ograniczony dostęp do lekarzy.
Proste badanie, które może uratować życie
Red. Artur Wolski nie miał żadnych objawów. Czuł się dobrze i był pełen energii. Gdyby nie to, że od dłuższego czasu regularnie kontrolował PSA, pewnie nie wiedziałby jeszcze, że jest chory. Dzięki jego uporowi, bardzo świadomemu podejściu do zdrowia i pomocy urologa, który starał się wyjaśnić przyczynę rosnącego PSA, przeszedł całą ścieżkę diagnostyczną. I zdecydował się na radykalne leczenie - usunięcie nowotworu prostaty metodą laparoskopową.
Lekarze apelują do mężczyzn, aby nie zaniedbywali badań profilaktycznych, które mogą im uratować życie. I przypominają, że na pierwsze oznaczenie wartości PSA powinni się zgłosić już po 40. roku życia. Dlaczego?
Badania przeprowadzone w Danii wykazały, że mężczyźni, którzy w przyszłości zachorują na raka prostaty, już w wieku 45 lat mają średni poziom PSA wyższy niż reszta populacji. – Dlatego już w tym wieku zalecamy wykonanie pierwszego badania PSA i określenie innych czynników ryzyka. Jeżeli bowiem w rodzinie pacjenta ktoś chorował w młodym wieku na agresywnego raka prostaty lub raka piersi, to już od 40. roku życia, a czasem nawet wcześniej, rekomendujemy badania sprawdzające – wyjaśniła dr Iwona Skoneczna.