Autor : Anna Rokicińska
2020-12-16 16:17
Do tej pory nielicznym ratownikom medycznym wypłacono dodatki COVID-owe – poinformował nas przewodniczący Ogólnopolskiego Zawiązku Zawodowego Ratowników Medycznych Piotr Dymon. Chodzi o 100 proc. dodatek za pracę z pacjentem zakażonym wirusem Sars-CoV-2.
Według szefa OZZRM, wysokość dodatku nie może być pomniejszana o potrącenia z tytułu pożyczek, składek członkowskich czy składek na ubezpieczenie. - Pracownik ma dostać pełną pensję i część koleżanek przekazała mi, że tak właśnie jest. Jednak większość ratowników jeszcze na te dodatki czeka – powiedział Dymon.
Opóźnienia w zgłaszaniu pracowników
Dymon rozmawiał wczoraj w tej sprawie w Ministerstwie Zdrowia. Jego zdaniem, terminy wypłat są powiązane z tym, że nie wszyscy pracodawcy zgłosili pracowników do wypłaty dodatków. - Pierwszy termin zgłaszania pracowników upływał 10 grudnia. Nie wszyscy pracodawcy zmieścili się w tym terminie i ja nie wiem dlaczego. Ten termin został wiec wydłużony i można do tej listy pracowników, którym dodatki przysługują robić ciągłe korekty – stwierdził.
Pracodawcy stosują różne wyliczenia
Jak informuje nas Dymon, pracodawcy różnie podchodzą do wyliczeń tych dodatków. - Pracodawcy stosują różne wyliczenia. Powstały zeszyty z zapiskami ile czasu pracownik spędził w strefie brudnej, ile czasu spędził z pacjentem COVID-owym, a ile w środkach ochrony osobistej – tłumaczy przewodniczący. Według zapewnień Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia ze strony tych instytucji, żadne tego rodzaju wytyczne nie były przekazywane pracodawcom. - Niestety po raz kolejny się okazuje, ze to pracodawcy wprowadzają jakieś dziwne wyliczenia. Wczoraj resort nas zapewniał, ze dodatek przysługuje za okres pracy w skali miesiąca. To ile ktoś spędził godzin w strefie brudnej czy w kombinezonie nie ma tu nic do rzeczy – dodaje. Według zapewnień MZ liczy się to, czy ktoś przepracował dyżur w oddziale wskazanym w poleceniu wypłat tych dodatków. Reszta jest bez znaczenia. - Nie wiem dlaczego prowadzone są jakieś zeszyty godzin i tego typu podobne wyliczenia, bo Narodowy Fundusz Zdrowia nie wymaga tego rodzaju wyliczeń – powiedział.
Pracownik sam może sprawdzić ile dostał na niego pracodawca
Podczas spotkania przewodniczący otrzymał informację, że każdy pracownik może sam sprawdzić, jaką kwotę NFZ przelał na konto pracodawcy na tego konkretnego pracownika. - W tym zakresie nie może być jakiegoś zatajania i takich spraw, że NFZ przelał więcej, a pracownik dostał mniej, bo to można bardzo łatwo sprawdzić. Pracodawca ma być tylko pośrednikiem przekazania środków. Pracodawca powinien przekazać ile brutto wynosi pensja pracownika. Fundusz potem przekazuje kwotę do pracodawcy. Ten odtrąca te podstawowe opłaty, ZUS, podatki i koszty własne i resztę przekazuje pracownikowi. Tak to powinno wyglądać – powiedział Dymon. Stwierdza, że w przypadku stosowania innych rozwiązań nie ma do nich żadnych podstaw prawnych.
Polecamy także:
Szczepienia personelu medycznego możliwe jeszcze w grudniu
NFZ powołał zespół ds. organizacji szczepień medyków
Polsko-Szwajcarskiego Forum Dialogu: czego uczy nas pandemia?