Autor : Anna Rokicińska
2020-08-10 12:54
Porozumienie Rezydentów jest zadowolone z przebiegu sobotniego protestu medyków. Rezydenci cieszą się, że w trakcie manifestacji udało się zachować dystans społeczny. Najważniejsze jest jednak zapowiedź rozmów z rządem. Może to oznaczać zawieszenie wobec medyków działania art. 37a k.k. przynajmniej na czas epidemii.
Jak powiedział nam Filip Płużański z Porozumienia Rezydentów organizacyjnie manifestacja przebiegała bardzo sprawnie. - Głownie dlatego, że wszyscy nosili maseczki. Stosowali odpowiedni dystans. Pod tym względem pokazaliśmy, jak takie protesty powinny wyglądać – ocenił. Zadowolony jest także z frekwencji na manifestacji. - My się przygotowywaliśmy na to, że tych osób może być więcej niż te 150 dlatego tych zgromadzeń zgłoszonych było kilka. Zależało nam by pod względem formalnym dochować tych wymagań. To się udało – stwierdził Płużański.
Co z postulatami?
Najbardziej medykom zależy na zmianie art. 37a k.k. To on zrównuje sprawców błędów medycznych ze sprawcami przestępstw. Jego nowelizacja w tarczy antykryzysowej 4.0 zbulwersowała środowisko medyczne i była bezpośrednią przyczyną organizowania protestu. Czy manifestacja przyczyni się do jego zmiany. Rezydenci wierzą, że tak. - Rozmawiałem z wiceministrem Cieszyńskim. Następne spotkania w resorcie zdrowia są umówione i potwierdzone. Ministerstwo na razie deklaruje chęć takiego doraźnego rozwiązania problemu odpowiedzialności za błędy medyczne. Ministerstwo konsultuje teraz wyłączenie odpowiedzialności karnej dla medyków na czas trwania epidemii – powiedział Płużański. - Z mojego punktu widzenia takie rozwiązanie jest potrzebne – dodaje.
To czas na zreformowanie systemu zdarzeń medycznych
Rezydenci liczą, że wyłączenie medyków spod restrykcji związanych z nowelizacją art. 37a k.k. Na czas trwania pandemii da odpowiednim instytucjom czas, by zreformować system dotyczący zdarzeń medycznych i odpowiedzialności za nie. Warto przypomnieć, że w Naczelnej Izbie Lekarskiej od 2018 roku działa zespół ds. Reformy systemu zgłaszania błędów medycznych. - Resort także od 2017 roku mówi o systemie „no fault” i deklarował przywiązanie do tej jakości wiec myślę, że jest dobry klimat do tego, żebyśmy uzyskali coś dobrego dla pacjenta – stwierdza Płużański. Chodzi m.in. O to, by pacjenci mieli ułatwiony sposób uzyskiwania odszkodowania, jeśli zostaną ofiarami błędu medycznego. - To pewnie będzie droższy system niż ten, który jest w tym momencie i będzie miał konkretniejszego adresata tych roszczeń. Czy to powinni być ubezpieczyciele czy jakaś inna instytucja, to pokażą najbliższe miesiące – mówi przedstawiciel Porozumienia Rezydentów. - Słyszałem, że Rzecznik Praw Pacjenta ma swoją propozycję, jak to efektywniej rozwiązać – dodaje. W jego ocenie załatwienie kompleksowo sprawy błędów medycznych i odpowiedzialności za nie, będzie sprzyjało budowaniu zaufania do zawodów medycznych. - Trzeba zakopywać ten rów między pacjentami, a lekarzami. I myślę, że to jest pierwszy krok do tego - powiedział Płużański.
Systemy „no fault” na świecie nie są identyczne
Jak mówi przedstawiciel Porozumienia Rezydentów systemy odpowiedzialności za błędy medyczne na całym świecie wyglądają bardzo różnie. - Każdy kraj, który ma jakąś formę „no fault” ten system działa zupełnie inaczej. - My też musimy skroić ten system na naszą polską miarę na naszą polska nawet mentalność – tłumaczy Płużański. Chodzi nie tylko o to by pacjenci szybko i sprawnie otrzymali odszkodowanie, gdy dojdzie do błędu. System ten powinien działać trochę tak, jak system analizy wypadków i zdarzeń lotniczych. Błędy lekarskie byłyby wtedy rzadsze, a z każdego wyciągano by wnioski.
Najbliższe spotkanie Porozumienia Rezydentów z przedstawicielami MZ ma się odbyć 25 sierpnia. Spotkanie ma dotyczyć ustawy o jakości w ochronie zdrowia. Oba tematy wiążą się ze sobą.
Polecamy także:
NFZ wydłuża termin realizacji pilotażu „POZ PLUS”
MZ - w tym tygodniu rozporządzenie w sprawie standardu teleporad