Autor : Agata Szczepańska
2023-09-14 13:17
Rezydenci przekonują, że liczba lekarzy w Polsce nie uzasadnia tak gwałtownego zwiększania liczby miejsc na studiach. I sprzeciwiają się masowemu uruchamianiu kierunków lekarskich oraz degradacji kształcenia - będącej w ich opinii skutkiem tego procesu.
Porozumienie Rezydentów zachęca do udziału w proteście planowanym na 30 września. Jednym z postulatów organizatorów jest przywrócenie jakości kształcenia na kierunkach medycznych. W ich opinii masowe uruchamianie studiów dla przyszłych lekarzy – z czym mamy obecnie do czynienia – prowadzi do obniżenia ich jakości.
Młodzi lekarze przygotowali raport na ten temat, który zaprezentowali na czwartkowej konferencji (14 września).
Polecamy: Progi punktowe na studia lekarskie: limity zwiększone, rekrutacja trwa
Stwierdzili, że liczba lekarzy w Polsce nie jest taka, jak podaje resort zdrowia w mapach potrzeb zdrowotnych. Wskazali również, że uzasadniając potrzebę zwiększania miejsc na studiach lekarskich, MZ odwołuje się do starych statystyk, z 2010 r., zgodnie z którymi na 1 tys. mieszkańców przypada 2,4 czynnych lekarzy. Tymczasem dane z 2022 r. mówią już o liczbie 3,51, co nie odbiega znacząco od średniej europejskiej – 3,7.
Tymczasem w Polsce, by zwiększyć liczbę lekarzy, uruchomiono w ostatnim roku wyjątkowo dużo nowych kierunków lekarskich. W porównaniu do zeszłego roku liczba miejsc na studiach wzrosła aż o blisko tysiąc, przybyło kilkanaście nowych uczelni kształcących lekarzy. To bezprecedensowy wzrost – w poprzednich latach przybywało ok. 100-300 miejsc, a liczba uczelni była w miarę stała - latach 2020-2022 nieznacznie przekraczała 20, w 2022 r. było ich 24. W tym roku, jak wynika z analizy rezydentów, wzrosła do 39 (choć w obowiązującym rozporządzeniu Ministra Zdrowia z 7 lipca 2023 r. w sprawie limitu przyjęć na studia na kierunkach lekarskim i lekarsko-dentystycznym jest ich 30, a w kolejnym, nad którym prace się przedłużają, uwzględniono 36 - jednak już w momencie opublikowania projektu wiadomo było, że rekrutację prowadzi więcej szkół).
- Wobec tak gwałtownego zwiększania liczby kierunków lekarskich mamy poważne obawy co do jakości kształcenia, skoro już teraz bardzo potrzebujemy dydaktyków - ocenił wiceprzewodniczący PR Władysław Krajewski.
Polecamy: Studia lekarskie hitem także na uczelniach niemedycznych
Efekt? Jak stwierdzili rezydenci, od nowego roku akademickiego funkcjonować będzie 17 kierunków lekarskich bez własnego prosektorium, 20 kierunków bez szpitali klinicznych, dwie uczelnie dowożące studentów na zajęcia ponad 200 km w jedną stronę… Młodzi lekarze nazwali to zjawisko "medycyną turnusów" - bo studenci coraz częściej mają zajęcia w innych miastach. Do tego doliczyli się aż 12 kierunków bez pozytywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej - w czterech przypadkach ocena była negatywna, w ośmiu PKA nie zdążyła jej przeprowadzić, s mimo tego uczelnie mają pozwolenie na kształcenie lekarzy.
- Ewidentnie widzimy kierunek do kształcenia studentów nie w szpitalach klinicznych, ale w wojewódzkich albo powiatowych. Szczególnie kształcenie w szpitalach powiatowych to dość duży problem. Jeśli w szpitalu powiatowym jest lekarz, który ma ośmiu pacjentów i dorzuci mu się np. sześciu studentów, to on nie będzie miał czasu, by się nimi zająć - chyba że kosztem czasu dla pacjentów. Tego problemu nie ma w szpitalach klinicznych, które są powołane do tego, by kształcić studentów i mają rozwiązania służące temu, by uniknąć tego typu sytuacji - mówił przewodniczący PR Sebastian Goncerz.
Zwrócił przy tym uwagę, że aż osiem uczelni prowadzących kierunki lekarskie jest całkowicie prywatnych, a najdroższe czesne to ok. pół miliona złotych za sześć lat kształcenia.
- To żerowanie na ambicjach i marzeniach młodych ludzi – ocenił Sebastian Goncerz.
Polecamy: Kierunki lekarskie bardzo popularne – również na mniejszych uczelniach
Przedstawiciele Porozumienia Rezydentów krytykowali także wprowadzone niedawno rozwiązania wprowadzające kolejne ułatwienia dla uczelni chcących otwierać kierunki lekarskie. Szczególnie dwa z nowych warunków budzą ich sprzeciw. Chodzi im o możliwość uruchomienia studiów przez uczelnie posiadające pozytywne oceny w trzech innych kierunkach niezwiązanych z medycyną oraz wymóg zatrudniania 12 nauczycieli akademickich prowadzących działalność naukową w dyscyplinach medycznych lub nauk o zdrowiu.
- Są już takie uczelnie, gdzie kierunek lekarski jest pierwszym kierunkiem medycznym. A tworząc kierunek lekarski, trzeba mieć już pewną infrastrukturę - przekonywał Sebastian Goncerz.
Czego oczekują młodzi lekarze? Ich zdaniem zamiast masowego otwierania nowych kierunków należy dążyć do poprawy jakości kształcenia na tych już istniejących, a miejsca zwiększać adekwatnie do możliwości infrastrukturalnych i kadrowych. Przekonują także, że uczelnie uruchamiając kierunek lekarski, powinny być przygotowane do prowadzenia go przez cały okres kształcenia. Obecnie – w ocenie PR – wiele szkół „zabezpiecza” pierwsze pół roku, nie mając realnych możliwości kontynuowania go.
Rezydenci chcą także cofnięcia ostatnich zmian w ustawie o szkolnictwie wyższym i nauce. Oczekują też, że uczelnie nieposiadające pozytywnej oceni PKA wstrzymają rekrutację.
Polecamy także:
NRL rozmawia ze studentami medycyny o jakości kształcenia
NIK o rezydentach i zachętach do specjalizacji
Lekarz gorzej wykształcony, ale bardziej dostępny? PNRL przeciwko
Apel studentów medycyny do kandydatów: nie wybierajcie drogi na skróty
Zastępczyni redaktor naczelnej; specjalizuje się w tematach związanych z prawem medycznym i procesem legislacyjnym, szczególnie zainteresowana psychiatrią. Wcześniej dziennikarka i redaktorka w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz Polskiej Agencji Prasowej. Kontakt: agata.szczepanska@cowzdrowiu.pl