Autor : Redakcja
2023-06-06 10:28
Co dziś jest największym problemem placówek realizujących podawanie leków refundowanych? Kwestii istotnych dla środowiska i pacjentów jest kilka. Mówił o nich dr n. o zdrowiu Michał Chrobot, prezes Polskiego Towarzystwa Koderów Medycznych podczas panelu „Aktualne problemy w realizacji i rozliczaniu leków w chemioterapii i programach lekowych”.
Co dziś jest największym problemem placówek realizujących podawanie leków refundowanych? Kwestii istotnych dla środowiska i pacjentów jest kilka. Mówił o nich dr n. o zdrowiu Michał Chrobot, prezes Polskiego Towarzystwa Koderów Medycznych podczas panelu „Aktualne problemy w realizacji i rozliczaniu leków w chemioterapii i programach lekowych”.
Problemy związane ze stratami leków, w tym z utylizacją oraz z rozliczaniem ilości leku podanego ponad dawkę nominalną, wydają się być kluczowe dla lekarzy i pacjentów. Dr Michał Chrobot przypomniał, że utylizacja nie podlega rozliczeniu z NFZ. Co prawda, rok do roku, straty wynikające z niej są relatywnie mniejsze dzięki postępowi w technologii (leki do podania podskórnego, tabletki), ale w przypadku terapii podawanych dożylnie problem niestety nie maleje.
Podobnie rzecz ma się z nadmiarami technologicznymi. Nadmiar jest celowym zabiegiem producentów, jako, że ubytki mogą wystąpić w procesie technologicznym, ale „nadmiar” pozostaje także lekiem podanym faktycznie pacjentowi. Rozliczyć go jednak - zgodnie z oficjalnym stanowiskiem NFZ - nie można. Co powinien robić szpital w takiej sytuacji?
- Poszczególne oddziały wojewódzkie NFZ różnie do problemu podchodzą, a wystarczyłoby przyjąć do wiadomości, że „nadmiary” są i można by je było sprawozdać, wykazując, że pacjent lek otrzymał w określonej, faktycznej ilości, a do rozliczenia podaje się go mniej – mówił dr Michał Chrobot. - W sytuacji absurdalnej, ale możliwej, tego „nadmiaru” może być tyle, że można by zabezpieczyć nim dawkę dla jednego pacjenta, podając mu lek, który „nie istnieje”, bo nie mamy prawa rozliczyć żadnego świadczenia związanego z jego podaniem. Tymczasem wydaje się, że decydenci od tego problemu uciekają.
Problemy są też z rozliczaniem ilości leku podanego ponad dawkę nominalną. - Pacjent dostał terapię, oczekujemy refundacji, ale NFZ ma sztywną weryfikację, na podstawie której wylicza liczbę kilogramów i dawkowanie z opisu programu. Nic więcej, ponad dawkę nominalną, nie da się rozliczyć - podawał przykład dr Chrobot. Czy więc sprawozdanie do NFZ dawki, która zgadza się z opisem programu, zamiast dawki, którą faktycznie otrzymał pacjent, jest sytuacją pożądaną i właściwą?
Nierozwiązaną kwestią jest również ilość leku wydanego do samodzielnego przyjmowania w domu, w przypadku leków w dużych opakowaniach. - Coraz częściej terapie dają możliwość zmiany dawki. W sytuacji, gdy podajemy pełną, wydając lek na 90 dni, nie ma problemu - wyjaśniał dr Michał Chrobot. - Ale jeśli dawkowanie ma zostać obniżone, zaczynają się trudności. Lekarz nie może wydać pełnego opakowania, bo oznaczałoby to przekroczenie 90 dni terapii. NFZ nie pozwoli zaraportować tego dłuższego czasu. Wiadomo, że duże opakowania są tańsze w produkcji, a co za tym w refundacji, ale mamy kilka substancji czynnych, w przypadku których jedynym rozwiązaniem problemu jest sztuczne zaniżenie ilości leku zaraportowanego do NFZ (żeby nie przekroczyć 90 dni terapii).
Choć Ministerstwo Zdrowia niechętnie przyznaje się do takiej sytuacji, problemy mamy też z okresowymi brakami leków na rynku. Chrobot zwraca uwagę na powszechny przekaz, by nie stosować mimo wszystko leków spoza listy refundacyjnej, ponieważ nikt za nie nie zapłaci. – W tej sytuacji szpitale stają przed wyborem zakupu i zastosowania leku nierefundowanego od albo zaprzestanie terapii. Dla dobra pacjenta kupujemy leki nierefundowane.
Dodał też, że szpitale borykają się z problemami związanymi z przetargami centralnymi. - Nie pozwala się nam rozliczyć leku kupionego w ramach starej umowy przetargowej, jeśli nowy przetarg został już rozstrzygnięty – mówił dr Chrobot. - Nie powinniśmy więc chyba mieć zapasu leków. Do tego dochodzą też kwestie zmian limitów cenowych w poszczególnych obwieszczeniach Ministerstwa Zdrowia, gdy placówki mogą mieć jeszcze zapasy leków kupionych po wcześniejszych, wyższych cenach. - Jeśli mamy zapasy, a MZ zmieni decyzję refundacyjną, to szpital będzie tracił, bo rozliczyć możemy się wyłącznie po limicie cenowym na dzień podania leku. Różnica pomiędzy ceną zakupu, a wartością podania (aktualnym limitem) będzie kosztem świadczeniodawcy.
- Czy warto w tej sytuacji realizować świadczenia lekowe? - pytał dr Michał Chrobot. I odpowiadał: - Ze względów klinicznych: tak. Czy to się opłaca? Nie odpowiem na to pytanie, ale to coraz trudniejsze.
Dr Michał Chrobot przypominał, że kwestie rozliczeniowe „utylizacji” i „nadmiarów” nie są czymś nowym. Różne gremia, na przykład Polskie Towarzystwo Onkologiczne starały się zwrócić na nie uwagę. W projekt zaangażowała się też organizacja na rzecz onkologii All.Can Polska, która wspiera inicjatywę zmian wskazanych przez PTO. Raporty obu instytucji są dostępne - podkreślił dr Chrobot i jako jeden z współtwórców raportu All.Can w podsumowaniu, przedstawił konkretne rozwiązania opisane w dokumencie.
Konieczne zmiany to: optymalizacja gospodarki lekami w warunkach szpitalnych, pozwalająca na minimalizację strat, wprowadzenie taxa laborum (Chrobot: „teraz praca apteki jest pracą „bezcenną”, dla płatnika też, bo za nią nie płaci”), możliwość sprawozdawania nadmiarów i płacenie za utylizację wbrew przekonaniu, że to wezwanie do niegospodarności. - Nie ma obecnie lepszego rozwiązania. Chcemy stymulować oszczędzanie, ale nie udawajmy, że nie ma problemu, bo polskich szpitali nie stać na wylanie połowy fiolki leku z programu lekowego - podsumował dr Michał Chrobot.
Panel odbył się podczas VII ogólnopolskiej konferencji pod hasłem "Ewidencja świadczeń zdrowotnych podstawą bezpieczeństwa prawno-finansowego placówki medycznej”, organizowanej w Kielcach 29 i 30 maja 2023 roku.