Autor : Anna Gumułka
2022-11-30 14:21
Saper, który w 2019 r. cudem przeżył wybuch 4 kg materiałów wybuchowych podczas rozminowywania lasu, dzięki innowacyjnemu leczeniu w Oddziale Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Szpitala im. Mielęckiego w Katowicach odzyskał normalny wygląd.
Tomasz Znojkiewicz był dowódcą patrolu, który 8 października 2019 r. w lesie między Kuźnią Raciborską a Rudą Kozielską miał unieszkodliwić niewybuchy z okresu II wojny światowej, znalezione wcześniej na tym terenie. Doszło do eksplozji, w wyniku której na miejscu zginęło dwóch saperów, trzeci zmarł później w szpitalu. Trzej żołnierze – wśród nich pan Tomasz – zostali ranni.
- Siła wybuchu została przyjęta przez moją twarz, głowę, miałem poważne obrażenia twarzoczaszki – 70-80 proc. kości zmiażdżonych, zdeformowanych, połamanych, poparzenia i rodzaj tatuażu z ziemi, która w momencie wybuchu uderzyła w twarz i wbiła się w skórę – opowiadał Tomasz Znojkiewicz podczas środowej konferencji prasowej w Szpitalu im. A. Mielęckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Bezpośrednio po urazie okuliści usunęli liczne ciała obce z gałek ocznych, a chirurdzy plastyczni z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zajęli się leczeniem rozległych oparzeń. Miesiąc po wypadku chirurdzy szczękowo-twarzowi z Wojskowego Instytutu Medycznego przeprowadzili repozycje złamań twarzoczaszki. Mimo długotrwałego leczenia i zaangażowania tak wielu specjalistów pan Tomasz wciąż zmagał się jednak z niedomykalnością powiek, asymetrią twarzy i rozległym tatuażem pourazowym. Ten ostatni problem rozwiązała seria zabiegów laseroterapii.
Aby rozwiązać pozostałe problemy, pacjent zgłosił się do specjalistów z oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Szpitala im. A. Mielęckiego w Katowicach. Przywrócenie estetyki i prawidłowej czynności aparatu ochronnego oka wymagało zastosowania u niego indywidualnie zaprojektowanych i wytworzonych implantów. Zwykle implanty rekonstruujące ściany oczodołu projektuje się w oparciu o zwierciadlane odbicie ścian przeciwnego, nieuszkodzonego oczodołu. Ma to na celu uzyskanie równej objętości oczodołów, co gwarantuje symetryczne ustawienie gałek ocznych, warunkujące prawidłowe widzenie i estetykę twarzy. Tymczasem u pana Tomasza zarówno lewy, jak i prawy oczodół uległy uszkodzeniu podczas wypadku. Zmusiło to lekarzy do wykonania rekonstrukcji w oparciu o dostępne w literaturze naukowej dane dotyczące średniej objętości oczodołów.
- To było wielkie wyzwanie, bo uraz spowodował u pacjenta zniszczenie struktur kostnych obu oczodołów. Musieliśmy bardzo dogłębnie zastanowić się, co zrobić, żeby zrekonstruować oczodoły. Wykorzystaliśmy myślenie antropologów, którzy dla pewnych parametrów czaszki uśredniając wartości potrafią powiedzieć, na ile możemy sobie pozwolić zmniejszyć objętość oczodołów, bo cokolwiek tam wprowadzamy, zmniejszamy ich objętość – relacjonowała kierująca odziałem chirurgii szczękowo-twarzowej szpitala przy Francuskiej, prof. Iwona Niedzielska.
W jednym z oczodołów zrekonstruowano wszystkie jego ściany, w drugim – jedną. W trakcie operacji konieczne okazało się usunięcie wciąż tam obecnych ciał obcych – kawałków metalu oraz usunięcie wykorzystanej wcześniej do stabilizacji oczodołu siatki tytanowej, stosowanej standardowo w takich procedurach. Jako materiał do rekonstrukcji wykorzystano polietylen – wybrano ten materiał, bo nawet w trakcie operacji można go docinać zależnie od potrzeb. – Naszym celem było wyrównać wgniecioną kość czołową i zdeformowany łuk brwiowy, powodując, żeby obie gałki oczne zostały symetrycznie lekko wypchnięte. Ten plan zrealizowaliśmy – powiedziała prof. Iwona Niedzielska.
Tomasz Znojkiewicz jest zadowolony ze swojego obecnego wyglądu – patrząc na niego nie sposób zgadnąć, że przeszedł tak ciężki wypadek i skomplikowane leczenie. – Wcześniej moja twarz nie wyglądała estetycznie – przyznał - Jestem szczęśliwy, bardzo szczęśliwy – dodał, dziękując lekarzom szpitala przy Francuskiej.
Wypadek pozostawił jednak nieodwracalne ślady: saperowi pogorszył się słuch i wzrok – doszło do uszkodzenia plamek żółtych, utracił też w znacznym stopniu zmysł węchu i smaku. – Moje życie jest znacznie trudniejsze, nie mogę czytać, czasem czuję się bezradny – przyznał.
Podczas służby w patrolu rozminowania 6. Batalionu Powietrznodesantowego z Gliwic wraz z kolegami unieszkodliwił tysiące niewybuchów i niewypałów – Udało się uratować kilka żyć – mówi pan Tomasz. W tym roku w związku ze stanem zdrowia zakończył służbę w wojsku. – Przez całe życie wojsko było moją wielką pasją, od dzieciństwa chciałem być żołnierzem, byłem nim i nadal będę, do końca życia – deklaruje.
Dziennikarka z blisko 25-letnim doświadczeniem. W latach 1999-2022 w PAP relacjonowała wydarzenia na Śląsku i w kraju, specjalizując się w tematyce zdrowotnej, społecznej, naukowej i kulturalnej. W 2004 była korespondentką PAP w Londynie. Kontakt: anna.gumulka@cowzdrowiu.pl