Autor : Aleksandra Kurowska
2020-11-26 23:26
Po wielogodzinnych, burzliwych obradach, sejmowa Komisja Zdrowia przyjęła dziś poselski projekt zawierający szereg regulacji związanych z sytuacją epidemiczną w Polsce. Chodziło między innymi ułatwienia w uznawaniu kwalifikacji personelu medycznego spoza Unii Europejskiej. I właśnie te zapisy wzbudziły największe kontrowersje wśród członków Komisji Zdrowia.
O odrzucenie projektu w całości wnosili m.in. posłowie Koalicji Obywatelskiej. Ich zdaniem ustawę dyskwalifikuje krytyczna opinia Biura Analiz Sejmowych. Według BAS, zapisy ustawy nie są zgodne z prawem Unii Europejskiej. Powinniśmy pracować nad tą ustawą dopiero jak te uwagi zostaną wyjaśnione" - podkreślał poseł KO i wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia Rajmund Miller. Niezgodność dotyczy przepisów dotyczących uznawania kwalifikacji personelu medycznego spoza UE. "Całkowite poluzowanie uznawania kwalifikacji personelu spoza Unii Europejskiej, bez obowiązkowej weryfikacji znajomości języka polskiego, dyplomu i kwalifikacji zawodowych może stanowić bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia polskich pacjentów" - podnosili posłowie opozycji. Przypomnieli również, że personel medyczny pracujący przy chorych na COVID-19 wciąż czeka na obiecane przez rząd dodatki.
Fala krytyki wobec projektu. NIL o niechlujnym prawie i uciekających z Polski lekarzach
Główne uwagi do ustawy, które zgłaszali posłowie opozycji oraz biorący udział w posiedzeniu przedstawiciele strony społecznej, to m.in. "zmuszanie" pracowników medycznych do dyżurowania na SOR-ach za zwykłą stawkę godzinową - bez możliwości naliczania nadgodzin. Przedstawiciel Pracodawców RP podnosił kwestie dodatkowych obciążeń dla placówek medycznych, wynikających z zatrudniania personelu spoza UE. Wiązałoby się to m.in. z zapewnieniem odpowiedniego nadzoru nad pracą tych osób. Michał Bulsa z Naczelnej Izby Lekarskiej przedstawił natomiast stanowisko samorządu lekarskiego. -Ta ustawa nie jest bezpieczna dla polskiego pacjenta - podkreślał Bulsa. Zdaniem NIL proponowane przepisy idą w kierunku "totalnej liberalizacji. - Idziemy w ilość, a nie w jakość. Nie jest potrzebna nawet opinia konsultantów czy dana osoba ma kwalifikacje do pracy z pacjentem (...). To jest już któryś raz, jak debatujemy jak dopuścić lekarzy z zagranicy do pracy u nas, a nie jak poprawić funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia. (...) Chciałem przestrzec, że lekarze chcą uciekać z tego kraju w związku z tym co się u nas dzieje. Uważam, że ten projekt jest niezgodny z prawem unijnym i jest niechlujnie prawnie napisany - podsumował przedstawiciel NIL.
Pielęgniarki czekają na lepsze oferty pracy
Równie krytycznie do projektu ustawy odniosła się szefowa Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych Zofia Małas. Samorząd domagał się odrzucenia ustawy z uwagi na brak faktycznego nadzoru nad uznawaniem kwalifikacji i weryfikacji znajomości języka personelu spoza UE. -Jesteśmy głęboko poruszeni, że nie daje się większej motywacji polskim pielęgniarkom i położnym, które nie dostały dobrej oferty pracy. Ściąga się osoby o nie do końca sprawdzanych kwalifikacjach ze Wschodu, gdzie różnica programowa w kształceniu jest ogromna. Stąd nasz wielki niepokój - podkreślała Zofia Małas.
W podobnym tonie o projekcie wypowiedział się też prof. Wojciech Maksymowicz, do niedawna wiceminister w rządzie PiS. -Pierwszy raz mamy kuriozalną propozycję zrównania kwalifikacji pielęgniarek z UE z pielęgniarkami spoza Unii. Nie ma żadnego porównania między dyplomem pracowników ze Wschodu, a dyplomem pracowników z UE. To jest powrót do poziomu sowieckiego. To jest kolejna próba obejścia nostryfikacji dyplomu osób ze Wschodu - twierdził prof. Maksymowicz. -Uważam, że te zapisy są szkodliwe - dodał.
MZ: nie mówimy o uznawaniu kwalifikacji
-Jesteśmy w stanie zweryfikować dyplomy i specjalizacje - przekonywała przedstawicielka Ministerstwa Zdrowia. -Dlatego - zwłaszcza w okresie covidovym - wprowadzamy brak obligatoryjności korzystania z opinii konsultanta i chcemy to robić tylko wtedy, kiedy będziemy mieli wątpliwości - przekonywała. -Nie mówimy dziś o uznaniu kwalifikacji. My mówimy tylko o warunkowym dopuszczeniu do pracy. Jeśli w ciągu 5 lat taka osoba nie zrobi licencjata, to nie będzie mogła pracować w UE. Dlatego nie ma tu niezgodności z prawem europejskim - wyjaśniała.
Kto jeszcze czeka na nowe przepisy?
-Ta ustawa zawiera wiele zapisów, które są niezwykle ważne. Proszę mieć na uwadze, że wielu pracowników medycznych oczekują pewnych rozwiązań, które dotyczą pewnych postulatów płacowych. Część przepisów dotyczy funkcjonowania dyspozytorni medycznych, co też budzi niepokój, bo nowe przepisy miałyby wejść w życie już od początku przyszłego roku - bronił projektu szef sejmowej Komisji Zdrowia Tomasz Latos (PiS). Według Latosa, część zgłaszanych przez środowisko medyczne uwag i zastrzeżeń ma charakter "czysto teoretyczny", bo decyzja dotycząca zatrudnienia lub nie personelu medycznego spoza UE należy nie do ministra zdrowia, ale do dyrektora placówki medycznej.
-Projekt ma na celu wsparcie kadry medycznej, która walczy z epidemią koronawirusa. Są tu też zapisy dotyczące poprawy finansowania ochrony zdrowia czy zmian w państwowym ratownictwie medycznym - co jest bardzo ważne dla funkcjonowania tego systemu w dobie pandemii - przypomniał poseł wnioskodawca Paweł Rychlik.
Co dalej z projektem?
Projekt trafi do drugiego czytania na posiedzeniu plenarnym Sejmu w piątek i prawdopodobnie jeszcze tego samego dnia zostanie poddany pod głosowanie.
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl