Autor : Anna Rokicińska
2022-01-05 16:05
Przez ponad 4 godziny posłowie z Komisji Zdrowia a także obywatele mogli wysłuchać tyrad antyszczepionkowców. Dziś odbyło się wysłuchanie publiczne w sprawie ustawy, która ma dać pracodawcom możliwość sprawdzania kto spośród pracowników jest zaszczepiony przeciw COVID-19, jaki jest wynik jego testów lub czy ktoś już COVID-19 przechorował. Zabrakło głosów ekspertów, choć mieli dobrą okazję by mówić do społeczeństwa o skuteczności szczepień. A tak przekaz był zdominowany przez szczepionkowych denialistów.
Dziś podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia odbyło się wysłuchanie publiczne w sprawie poselskiego projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach zapewniających możliwość prowadzenia działalności gospodarczej w czasie epidemii COVID-19. Projekt daje pewne uprawnienia pracodawcom, jeśli chodzi o sprawdzanie certyfikatów COVID-owych swoich pracowników, testowanie ich i sprawdzanie czy ktoś jest ozdrowieńcem. Jak wiadomo, większość krajów Unii Europejskiej wdrożyła już takie rozwiązania. U nas mimo bardzo dużej liczby zakażeń i zgonów w IV fali epidemii nie wprowadzono żadnych podobnych rozwiązań. Ministerstwo Zdrowia zapowiadało je od wakacji, ale nic w tej sprawie się nie wydarzyło. Jesienią w szczycie IV fali pojawił się projekt poselski autorstwa posłów Prawa i Sprawiedliwości, choć wcześniej miał być to projekt rządowy. Warto też zaznaczyć, że Komisja Zdrowia zamiast procedować go w normalnym trybie, ugięła się pod naciskiem lobby antyszczepionkowego i zamiast pracować w tej sprawie jak najszybciej, zarządziła wysłuchanie publiczne, czego dzisiaj byliśmy świadkami. Było to oddanie trybuny sejmowej szczepionkowym denialistom. Głosu nie zabrał żaden samorząd zawodowy medyków, ani żadne towarzystwo naukowe, które specjalizuje się w epidemiologii czy chorobach zakaźnych. Ludzie usłyszeli tylko i wyłącznie antyszczepionkową propagandę. Co gorsza lała się ona do uszu z ust lekarzy i osób związanych z medycyną czy szerzej pojętą nauką.
Nie będziemy powielać
Redakcja zdecydowała, że nie będziemy antynaukowych argumentów jakie padłu podczas posiedzenia , ale trzeba opisać to, co się podczas Komisji Zdrowia wydarzyło. Teoretycznie do wypowiedzi w sprawie tego projektu zgłosiły się 73 podmioty. Po zsumowaniu osób, które występowały z tych samych organizacji okazało się, że jest ich 63. Byli to, jak mówił przewodniczący komisji Tomasz Latos, przedstawieciele instytucji i osoby prywatne. Jednak te osoby prywatne dziwnym zbiegiem okoliczności miały za sobą to samo tło podczas łączenia z Komisją za pomocą zdalnych narzędzi.
Organizacje mogły przemawiać przez 5 min, a osoby bez szyldu 2 min. Zgłaszano co do tego faktu protesty. Wniosek formalny w tej sprawie złożył poseł Grzegorz Braun z Konfederacji. Domagał się od przewodniczącego komisji zrównania tych czasów. Wniosek ten nie był jednak głosowany, bo tryb dyskusji tego nie przewidywał. Mimo iż nie miał maseczki przewodniczący nie zdecydował się na usunięcie go z sali. Za to kazał usiąść w oddaleniu od posłów.
Podczas wysłuchania padały „tradycyjne” argumenty antyszczepionkowców. Nikt ich nie komentował, bo taka była przyjęta formuła. Ludzie słuchający transmisji mogli się jedynie utwierdzić w swoich antyszczepionkowych postawach. Oddzielną postawę prezentowała Konfederacja Pracodawców „Lewiatan” podnosząc argument, że to nie na pracodawców powinno spadać odium tej ustawy, a za całość powinny odpowiadać instytucje państwowe, powołane do tego.
Mimo wywoływania głosu nie zabrał prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Matyja. I żadne inne samorządy medyczne, żadne organizacje i towarzystwa naukowe. Społeczeństwo miało okazję wysłuchać jednostronnego przekazu, który był daleki od wiedzy medycznej popartej badaniami.
Samorząd lekarski powinien natomiast zainteresować lekarzami, którzy w trakcie swych wystąpień prezentowali antyszczepionkowe poglądy. Było ich kilku, a to woda na młyn dla osób, które ulegają tej ideologii. Kto występował? M.in. Katarzyna Ratkowska – psychiatra, Dorota Sienkiewicz z Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców, Beata Wrodycka-Żytkowska z tej samej organizacji i jej mąż Andrzej Żytkowski, Marcin Sowiński, lekarz w przychodni rodzinnej. Warto by samorząd lekarski z uwagą wysłuchał wystąpień tych osób.
Polecamy także:
Polska transplantologia w 2021: stabilnie i bez spadków transplantacji
Połowa dostępnych łóżek jako covidowe? Scenariusze MZ na falę
Dziś kolejne wzrosty nowych zakażeń koronawirusem