Autor : Anna Rokicińska
2021-02-03 13:03
Dramatyczną sytuację w szpitalnym oddziale ratunkowym opisują lekarze z Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu. Szpital jest przeciążony. Obłożenie wynosi między 20, a 50 pacjentów na 8 łóżek. SOR jest najlepszym miejscem, gdzie można się zakazić Sars-CoV-2.
Lekarze na dzisiejszej konferencji prasowej apelowali o pomoc i odciążenie, bo nie dają rady zapanować nad pacjentami. Boją się konsekwencji prawnych, a o błąd nie trudno. To w tym szpitalu na początku epidemii dochodziło do dużej liczby zakażeń, a Radom był nazywany polskim Wuhan.
Co się dzieje na SOR w Radomiu?
Sytuację opisuje lekarz kontraktowy tego szpitala Piotr Kołodziej. Zaczyna od ironii. - Statystyki na szczęście będą wspaniałe, bo mamy Szpital Narodowy w województwie mazowieckim. Nie zabraknie nam miejsc także jeżeli chodzi o respiratory – mówi lekarz. Jednak w jego ocenie prawda na SOR internistycznym w Radomiu daleko obiega od tych ładnych statystyk. Pacjentów na SOR jest minimum 2 razy więcej niż powinno. Lekarz wyjaśniał dlaczego rodziny nie mogą się dodzwonić by dopytać o stan swoich chorych bliskich. - Nie odbieramy telefonów od rodzin, nie odbieramy żadnych telefonów komórkowych i nie będziemy odbierać dopóki ten szał nie minie, bo nie mamy na to czasu. Nie mamy czasu zająć się pacjentami, nie mamy czasu przejrzeć ich wyników, nie mamy czasu zlecić następnych leków, przegapiamy godziny podania kolejnych antybiotyków, bo fizycznie nie jesteśmy w stanie – skarży się Kołodziej.
Z czego wynika ta dramatyczna sytuacja?
Radom to drugie pod względem wielkości miasto na Mazowszu, a działa tu tylko jeden SOR. Codziennie na ten oddział trafiają pacjenci z całego miasta i okolic. Brakuje lekarzy i pielęgniarek. Jedyny SOR funkcjonuje obecnie w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Aleksandrowicza (w tzw. szpitalu na Józefowie). Przed pandemią SOR był też w szpitalu przy ul. Tochtermana. Jednak - zgodnie z decyzją wojewody - placówka ta przyjmuje wyłącznie chorych na COVID-19. Wszyscy pacjenci z innymi schorzeniami trafiają do szpitala na Józefowie. Na dyżur trafia więc około 50-80 pacjentów. Zdarza się, że zajmuje się nimi tylko jeden lekarz. Pacjenci nie mają gdzie leżeć. W oddziale jest tylko 8 łóżek. Chorzy siedzą na korytarzach po kilka, a nawet kilkanaście godzin. Personel nie jest w stanie upilnować np. pacjenta z zaburzeniami pamięci, by nie wyszedł ze szpitala. Takie przypadki się już zdarzały. - Potrzebujemy pomocy ze strony drugiego szpitala, w przeciwnym razie w ciągu miesiąca SOR się nam "rozpadnie". Nie jesteśmy w stanie świadczyć usług medycznych, nie jesteśmy w stanie dopilnować norm, które się pacjentom należą - powiedział doktor Kołodziej. Ocenił, że sytuacja w oddziale jest „na granicy kryminału”. - Dodał, że lekarze w obawie przed błędami związanymi z natłokiem pracy, odchodzą z pracy na SOR. - Ja też jestem gotów zrezygnować, jeśli mam pracować sam - co się coraz częściej zdarza - i mieć na głowie wszystkich pacjentów - stwierdził lekarz.
COVID najpewniej złapiesz na SOR w Radomiu
Według lekarza w ciągu dyżuru przez Szpitalny Oddział Ratunkowy przewija się tylu pacjentów, że trudno tu zachować normy sanitarne. - Nie market, nie galeria handlowa ani kościół, tylko SOR w Radomiu od roku jest miejscem, gdzie najłatwiej złapać COVID-19 – powiedział. - Nie ma żadnej normy 2 m od siebie, połowa starszych osób ściąga maski, pod pretekstem, że jest im duszno, wystawiają nie tylko nos, ale i odkrywają usta, i tak siedzą na korytarzu 5-6 godzin – opisywał Kołodziej. Według statystyk półrocznych do jesieni funkcjonowanie SOR zmarło na nim 2 razy więcej pacjentów niż w ciągu ostatnich 5 lat. -Czyli tak nam wzrosła dwudziestokrotnie prawie że śmiertelność na SOR - powiedział lekarz.
Polecamy także:
NFZ o „nadmiernym diagnozowaniu pacjentów”
5 tys. osób nie zaszczepiono w wyznaczonym terminie