Autor : Maja Marklowska-Tomar
2020-04-19 10:14
Odmowa obsługi w sklepie, zmuszanie do przeprowadzki, oblewanie drzwi mieszkania farbą, odmowa zapisania dziecka do przedszkola - to tylko niektóre formy piętnowania lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych za ofiarną walkę z koronawirusem.
Do tego dochodzą kary finansowe nakładane za odmowę realizacji nakazów pracy, wydawanych przez wojewodów często z naruszeniem przepisów, a także zapowiedź wszczynania śledztw prokuratorskich przeciwko osobom, które nie stawiają się do pracy w ogarniętych zakażeniem SARS-CoV-2 domach pomocy społecznej.
Teraz na pierwszej linii frontu walki z... atakami i hejtem
Chociaż medycy nadal spotykają się na ogół z gestami życzliwości i podziękowaniami za ofiarną pracę, to jednak coraz częściej dotyka ich również agresja i nienawiść.
– Wyodrębniliśmy trzy obszary hejtu, z jakim spotykają się lekarze i lekarki. Jeden związany jest z informacjami medialnymi. Jeżeli są przekazane nierzetelnie lub wyrażają dobitne opinie na temat procedur, bez wcześniejszej weryfikacji, uruchamia się spirala nienawiści – mówi lek. Maria Kłosińska, koordynatorka mediów Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.
Do Rzecznika Praw Lekarza przy warszawskiej OIL wpływają zgłoszenia, które opisują sytuacje wykraczające poza hejt internetowy. – Jedna z lekarek powiedziała, że przedszkole odmówiło zapisania jej dziecka do placówki w przyszłym roku ze względu na wykonywaną przez nią pracę – mówi Maria Kłosińska.
Coraz częściej medycy stają się również obiektem ataków ze strony otoczenia: sąsiadów, pasażerów transportu publicznego, czy handlowców.
Polsat News opisuje przypadek młodej lekarki rezydentki pracującej w jednym ze szpitali, w mieście sąsiadującym z tym, w którym mieszka. Kobieta znalazła za wycieraczką swojego samochodu kartkę, na której jakiś anonim napisał: "Droga sąsiadko. Wszyscy boimy się o swoje zdrowie i nie wychodzimy z domu. Wiemy, że pracujesz w szpitalu. Pomyślałaś o tym, że wracając tutaj ryzykujesz naszym zdrowiem? Pomyśl o przysiędze Hipokratesa. Powinnaś zostawać w mieście X".
Jedna z poznańskich piekarni zawiesiła na drzwiach kartkę z informacją, że prosi personel medyczny i osoby zainfekowane o powstrzymanie się od zakupów.
Ostatnio obiektem ataku stał się prof. Krzysztof Simon, wojewódzki konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych dla województwa dolnośląskiego, który jest ordynatorem oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu przekształconego w szpital jednoimienny. TVP wytknęła mu, że neguje wydany przez Ministerstwo Zdrowia zakaz wypowiadania się i atakuje rząd, zarzucając mu brak przygotowania na epidemię koronawirusa, a sam "31 stycznia publicznie twierdził, że epidemia nam nie grozi i prosił dziennikarzy, żeby nie siać paniki, bo za kilka dni leci do Indii".
Zagrożone bezpieczeństwo i prawo do prywatności
- Pracownicy ochrony zdrowia stykają się z mową nienawiści - alarmuje dr Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. Według niego obecna sytuacja budzi ogromne zaniepokojenie, ponieważ stwarza potencjalne zagrożenie dla ich bezpieczeństwa, ochrony ich prawa do prywatności, a także zagwarantowanej konstytucyjnie wolności wypowiedzi.
Maria Kłosińska Kłosińska z OIL w Warszawie przypuszcza, że napięcie wokół pracowników medycznych może wynikać m.in. z faktu, że są oni jedną z niewielu grup, które dalej wykonują swoją pracę, a więc siłą rzeczy są bardziej narażeni na styczność z koronawirusem. – Gdy wszystko się unormuje, to pewnie i hejt będzie mniejszy – podsumowuje.
Ale czy na pewno?
Polecamy także: