Autor : Agata Szczepańska
2024-07-09 14:46
Uproszczenie dostępu do szczepionek, włączenie kolejnych zawodów medycznych w proces szczepień, uelastycznienie procedur – to kroki, które trzeba podjąć, by zwiększyć odsetek osób zaszczepionych. A lato to ostatni moment na zmiany przed nadchodzącym sezonem infekcyjnym. – Poszerzyła się grupa zawodów uprawnionych do podawania szczepień, więc jest zacznie większa możliwość poszerzania dostępu. I to trzeba wykorzystać już w tym sezonie – przekonuje dr Paweł Grzesiowski, główny inspektor sanitarny.
Na temat stanu przygotowań do zbliżającego się sezonu infekcyjnego 2024/2025, jeśli chodzi o strategię szczepień, dyskutowano podczas wtorkowego posiedzenia senackiej komisji zdrowia (9 lipca).
Przypominamy: Szczepionki: rozstrzygnięcia postępowań. Zaskoczenie w pneumokokach
W kontekście szczepień sezonowych mówimy przede wszystkim o grypie i covidzie. – Ale mamy też RSV, pneumokoki, krztusiec - sezon jesienny to dobry moment, żeby o tych szczepieniach pamiętać, choć są one inaczej podawane, nie corocznie – mówił dr Grzesiowski.
Jego zdaniem w tej chwili jest nieco przedwcześnie, by dyskutować o szczepieniach przeciwko COVID-19 w sezonie jesiennym, bo nie ma jeszcze żadnej nowej szczepionki zarejestrowanej na ten sezon. – Jednak musimy być przygotowani na sytuację, że taka szczepionka się pojawi np. za miesiąc albo za dwa i musimy mieć system gotowy do tego, żeby ją zakupić i rozdysponować – podkreślił.
Paweł Grzesiowski zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie zmieniła się na lepsze sytuacja odnośnie szczepień przeciwko grypie i innych szczepień zalecanych. Chodzi o to, że w zeszłym roku weszło w życie rozporządzenie, które rozszerzyło katalog osób uprawnionych do kwalifikowania i podawania szczepionek. – Już powstają punkty, gdzie szczepienia realizują samodzielnie pielęgniarki, więc jest zacznie wyższa możliwość poszerzania dostępu. I to trzeba wykorzystać już w tym sezonie, który nadchodzi – apelował.
Przypominamy: Pielęgniarka wystawi receptę na szczepionkę. Ale tylko dla dorosłych
A chętnych jest więcej. Monika Pintal-Ślimak, szefowa samorządu diagnostów laboratoryjnych, przypomniała, że ta grupa zawodowa także chciałaby być uprawniona do szczepień. Diagności domagają się tego od dłuższego czasu - tym bardziej, że mogli to robić podczas pandemii. Zabiegają, by punkty szczepień można było organizować w medycznych laboratoriach diagnostycznych, które ze względu na swoją specyfikę – m.in. wyposażenie – są znakomicie nadającymi się do tego miejscami.
Ze swoich uprawnień w zakresie szczepień chcieliby w jeszcze większym stopniu korzystać farmaceuci. Mikołaj Konstanty, wiceprezes samorządu aptekarskiego, apelował, by pozwolić na wyjście farmaceutów z aptek. Przywoływał przekłady DPS-ów, w pobliżu których znajdowały się apteki, ale ich pracownicy nie mogli przyjść, by zaszczepić pensjonariuszy - choć byłoby to dużym ułatwieniem zarówno dla podopiecznych, jak i personelu tych placówek.
Kolejną kwestią jest refundacja recept farmaceutycznych. Farmaceuta może wystawić receptę, również na szczepionkę, ale jest ona pełnopłatna. Nie jest więc to żadne ułatwienia dla seniora, któremu przysługuje refundacja, i tak będzie musiał iść po receptę do lekarza. Dlatego warto to zmienić, by od początku do końca proces szczepienia mógł być przeprowadzony w aptece.
Przypominamy: Prosto od lekarza z receptą do apteki na szczepienie?
Zdaniem Mikołaja Konstantego potrzebne jest tu dość proste działanie legislacyjnie. Jak poinformował, samorząd farmaceutów skierowała właśnie pismo do wiceministra Marka Kosa z prośbą o wdrożenie stosowanych zmian. Trwają bowiem obecnie konsultacje projektu nowelizacji ustawy o świadczeniach, która ma umożliwić wystawianie recept na bezpłatnej leki szerszej grupie lekarzy. Można by przy tej okazji wprowadzić pewne zmiany dotyczące również szczepień.
- To ostatni moment na zmiany przed nadchodzącym sezonem – przekonywał wiceprezes NRA.
Dr Grzesiowski mówił także o dystrybucji szczepionek refundowanych. - Jeśli wprowadzamy refundację dla pacjenta, to ta szczepionka musi być dostępna wszędzie tam, gdzie on żyje – podkreślał. Tu również padł przykład DPS-u. Dziś bowiem mamy paradoksalna sytuację, że przebywający w takiej placówce pacjent, uprawniony do refundowanej szczepionki, musi dostać od lekarza indywidualna receptę na tą szczepionkę. - Mamy 300 uprawnionych pacjentów, musi być 300 recept, bo refundacja jest imienna, nie można zorganizować szczepionek łącznie dla wszystkich pensjonariuszy. To utrudnia albo nawet uniemożliwia proces szczepień. Mamy mnóstwo łóżek z pacjentami opieki długoterminowej, którzy w pierwszej kolejności powinni mieć podane szczepienia i tego nie możemy zrealizować w sposób prosty. To powinno zostać zmienione. Kluczowa decyzja jst w rękach prezesa NFZ – wskazywał główny inspektor sanitarny.
Katarzyna Piotrowska-Radziewicz, dyrektorka Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w Ministerstwie Zdrowia, poinformowała, że resort pracuje nad refundowaną receptą farmaceutyczną na szczepionki. - Współpracujemy w tym zakresie z Naczelną Izbą Aptekarską - zadeklarowała. Jak dodała, trudno ocenić, czy uda się z tym zdążyć na wrzesień, ale liczy, że jesienią ta zmiana może wejść w życie.
Paweł Grzesiowski przekonywał, że w systemach informatycznych mamy rzetelne dane epidemiologiczne, z których warto korzystać. Zwrócił uwagę, że w CeZ raportowane są dane o grypie i infekcjach grypopodobnych. Ostatnio jednak przypadków grypy diagnozowanych jest więcej – od czasu wprowadzenia testów combo (tzw. cztery w jednym, diagnozujących dwa typy grypy, RSV oraz COVID-19).
Przypominamy: Paweł Grzesiowski: potrzebny bilans walki z pandemią
Zdaniem doktora Grzesiowskiego testy combo powinny być dalej wykorzystywane w POZ i SOR, a dane o ich wynikach powinny być wprowadzane do systemu. Jak mówił, to się jakiś czas temu zmieniło, teraz NFZ płaci za wykonanie testu, nie bierze pod uwagę, czy w systemie pojawił się wynik. - Postuluję, żeby to zmienić, bo byłoby skuteczniejsze, gdyby rozliczenie następowało po wpisaniu wyniku – i dodatniego, i ujemnego. Dlaczego? Mamy informacje tylko o dodatnich wynikach, co wprowadza nas w błąd – wskazywał.
Monika Pintal-Ślimak podkreśliła w tym kontekście, że testy combo przynoszą korzyści, ale ważna jest ich jakość. Jej zdaniem potrzebny jest nadzór nad jakością testów dostępnych w POZ czy aptekach – trzeba to uregulować, tak jak to zostało uregulowane w przypadku testowania na SOR-ach. – Pamiętamy, jak w covidzie zalano nasz rynek kiepskiej jakości testami, które do niczego się nie nadawały i były tylko marnowaniem pieniędzy – mówiła.
Z kolei w opinii Arkadiusza Grądkowskiego, szefa Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych POLMED, niezrozumiałym jest, dlaczego finansowane są tylko testy combo, podczas gdy na rynku dostępne są bardzo wysokiej jakości testy tylko na grypę i covid. Zwrócił uwagę, że RSV jest rozpoznawane głównie u dzieci, więc nie zawsze jest potrzeba testowania w tym kierunku osób dorosłych. Jego zdaniem warto byłoby wprowadzić również testy na grypę i covid i wycenić jako nowe świadczenie – byłoby tańsze niż badanie testem combo. - Lekarze mogliby wybierać, jaki test chcą w danym przypadku wykonać, a NFZ mógłby zaoszczędzić – przekonywał.
Polecamy także:
Szczepienia dla dorosłych: konieczna likwidacja barier
Młodzi pacjenci u lekarza bez zgody rodziców? To postulat do dyskusji
Zastępczyni redaktor naczelnej; specjalizuje się w tematach związanych z prawem medycznym i procesem legislacyjnym, szczególnie zainteresowana psychiatrią. Wcześniej dziennikarka i redaktorka w Dzienniku Gazecie Prawnej oraz Polskiej Agencji Prasowej. Kontakt: agata.szczepanska@cowzdrowiu.pl
//