Autor : Anna Rokicińska
2021-02-18 14:28
Miały być w poniedziałek przyjeżdżają w czwartek – tak o dostawach szczepionek przeciw COVID-19 mówią lekarze rodzinni. Do tego pojawiają się kłopoty ze sprzętem do szczepień. Zdarza się, że szczepionki dotrą, ale bez strzykawek albo igieł. Problemy są także z dostarczaniem fartuchów ochronnych. Za to w nadmiarze dostarczana jest sól fizjologiczna. To wszystko każe zadać podstawowe pytanie retoryczne – czy leci z nami pilot?
O problemach z dostawami preparatów do szczepień pisaliśmy już wcześniej. Do 7 marca wstrzymane zostały szczepienia pierwszą dawką grupy „0”, czyli medyków i pracowników podmiotów medycznych, studentów i wykładowców uczelni medycznych. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Matyja apelował do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego i pełnomocnika rządu ds. szczepień przeciw COVID-19 Michała Dworczyka o wznowienie szczepień w tej grupie. Ale problemy zgłaszają też lekarze rodzinni.
Jakie są problemy z dostawami szczepionek?
Lekarze rodzinni twierdzą, że szczepionki nie są dostarczane na czas. Przychodnie mają ustalone z pacjentami konkretne terminy szczepień. W systemie dystrybucji szczepień przychodnie zamawiają konkretną liczbę dawek na konkretny dzień. - Potem szczepionka przychodzi w innym terminie. To są często terminy dużo późniejsze niż pacjenci byli zarejestrowani. Najpóźniejsze przesunięcie było wtedy, kiedy pacjenci byli umówieni na poniedziałek, a szczepionka do niektórych podmiotów dotarła w czwartek – tłumaczy Tomasz Zieliński, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Lekarze nie wiedzą czy termin dostawy, który został podany jest tym, który zostanie dotrzymany. - Mój kolega wczoraj miał otrzymać 60 dawek szczepionki, a rano dostał telefon, że jednak wcale do niego nie przyjadą, ponieważ jest na jakiejś liście podmiotów, które nie otrzymają szczepionki. Wcześniej miał tę dostawę potwierdzoną na ten dzień. Co ciekawe, po kilku godzinach przyjechał transport z 30 dawkami – opowiada wiceprezes. Są także inne przypadki. - Koledzy z innej części Polski dostali szczepionki, których w ogóle nie zamawiali. Wcześniej zamawiali szczepionkę firmy Pfizer, a otrzymali niezamawianą dostawę firmy Pfizer i Moderna – mówi nam Zieliński.
Problemy ze strzykawkami i igłami
Jednak nie tylko dostarczanie samych preparatów pozostawia wiele do życzenia. Problemy są także z akcesoriami do szczepień. Agencja Rezerw Materiałowych zapewniała, że wraz ze szczepionkami do punktów szczepień trafiać mają, strzykawki, igły oraz inne sprzęty, które są konieczne do wykonania szczepienia. Chodzi tu o fartuchy, maski ochronne, gaziki, rękawiczki czy sól fizjologiczną. - Za każdym razem dostajemy inny zestaw, bardzo się nieraz różniący. Dla przykładu część rzeczy dostajemy w zdecydowanie za dużej ilości, choćby sól fizjologiczną. W pierwszym transporcie dostaliśmy 100 ampułek soli, a potrzebowaliśmy ich tylko 5. W kolejnych tygodniach było to 30 ampułek, co nadal jest za dużą ilością, bo potrzebujemy 5 lub 10, jeżeli mamy 60 dawek szczepionki – wyjaśnia Zieliński.
Większy problem jest jednak z tymi sprzętami, które przychodzą w zbyt małej liczbie. - Dostajemy po 2 fartuchy. Trudno jest przez kilka dni szczepić, kiedy lekarz kwalifikuje, a pielęgniarka szczepi używając tylko dwóch fartuchów. One by się wtedy stały nie jednorazowe, a wielorazowe – stwierdza lekarz. - Część moich kolegów dostała na przykład strzykawki, a nie dostała igieł, albo odwrotnie dostali igły, a nie otrzymali strzykawek. Ja dostałem igły ze zintegrowaną strzykawką. W opisie tego, co zostało przysłane napisano, że igła ma 16 mm długości, co jest zbyt krótką długością, bo nie można nią podać szczepionki domięśniowo. W rzeczywistości okazało się, że dostaliśmy igły nie te, które były w opisie, tylko całkiem inne. Na szczęście dla pacjentów mogliśmy zastosować je do szczepień – stwierdza wiceprezes PZ. - To powoduje, że my nigdy nie wiemy, co dostaniemy i nie jesteśmy w stanie zaplanować naszych szczepień – dodaje.
Strzykawki od weterynarza
Lekarze i przychodnie muszą więc się wykazywać bardzo dużą zaradnością. W znacznej większości mają jakiś zapas igieł i strzykawek, bo są w końcu podmiotami leczniczymi. Jednak tu warto zaznaczyć, że do szczepień przeciwko COVID-19 używane są dość specyficzne strzykawki z bardzo dokładną podziałką. Chodzi o to by dokładnie odmierzyć dawkę szczepionki i jednocześnie wykorzystać nadmiar technologiczny na 6 dawkę z ampułki. - One są bardzo rzadko używane. Często koledzy pożyczają od innych podmiotów, które używają takiego sprzętu, czyli na przykład od szpitali. Jeden z kolegów był zmuszony do pożyczenia ich od weterynarza. Oczywiście chodzi o nieużywane strzykawki. Tak być nie powinno – ocenia Zieliński. - O ile byłby to jednostkowy przypadek, to zawsze można mówić o pomyłce. To jest tak nagminne, że tu trudno mówić o przypadku – dodaje.
Z czego wynikają te błędy w dostawach?
Lekarzom trudno to wyjaśnić. - My dostajemy listę tego, co do nas przychodzi. To powinno być przez Agencję Rezerw Materiałowych zweryfikowane, co hurtownie w rzeczywistości do nas wysyłają – komentuje Zieliński. - Może jest tak, że hurtownie nie dostają informacji, co mają do nas wysyłać i wysyłają to, co mają na stanie – zastanawia się lekarz. - Trzecia możliwość jest taka, że hurtownie wiedzą , co mają wysyłać, ale skoro nikt tego nie nadzoruje. Nie chce mi się w to akurat wierzyć – stwierdza. Podkreśla, że te dostawy to pieniądze publiczne, bo płaci za to budżet państwa. - Albo płacimy za coś czego nie dostajemy jako państwo, albo nie zwracamy uwagi na to, co wysyłamy i płacimy za coś, co w tym momencie nie jest potrzebne – komentuje Zieliński. Przypomina, że szczepionki i sprzęt do szczepień to są dwa oddzielne zamówienia, które składają przychodnie. - Dwa różne zamówienia, dwie różne dostawy, dwie różne paczki. Zdarzało się tak, że jedna docierała, a druga nie. Dochodziło więc do sytuacji, że lekarz teoretycznie miał szczepionki ale nie miał technicznie czym zaszczepić – konkluduje.
Pytania o wyjaśnienie tej sytuacji wysłaliśmy do Agencji Rezerw Materiałowych. Do chwili publikacji tekstu, nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi. Gdy tylko taka się pojawi z pewnością ją opublikujemy.
Polecamy także:
15 tys. zł czyli ile - odpowiedź MZ o liczeniu limitu dodatku COVID
Naukowcy: opóźniajmy drugą dawkę, szczepmy więcej osób
COVID w Polsce: 9073 nowe zakażenia. Jaka liczba zgonów?
NFZ – 100 wyjazdowych punktów szczepień. Kto z nich może skorzystać?