Autor : Anna Rokicińska
2021-10-14 15:38
Kolejni lekarze z Uniwersyteckiego Szpital Dziecięcego w Prokocimiu składają wypowiedzenia, a lekarze rezydenci wypowiadają klauzule opt-out. W listopadzie może przestać działać tutejszy szpitalny oddział ratunkowy. Od początku października nikt z decydentów nie zajął się tym problemem.
O sprawie pisaliśmy już na początku października. Wtedy było wiadomo o 26 wypowiedzeniach, które zaczną ważyć na obsadach oddziałów już w połowie listopada. Czasu jest więc niewiele (Lekarze z Prokocimia przestaną chodzić do pracy już za miesiąc).
Są już kolejne wypowiedzenia
Do tych lekarzy dołącza około 28 kolejnych, a wypowiedzenia wciąż napływają. - W przyszłym tygodniu będziemy musieli złożyć te wypowiedzenia do dyrekcji – poinformowała Agata Hałabuda, lekarka i przewodnicząca miejscowego oddziału terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - To jest efekt przekroczenia wszelkich granic bezpieczeństwa, jaki jest serwowany przez Ministerstwo w kolejnych reformach – stwierdza i dodaje, że w jej poradni diabetologicznej na 1,5 tys. dzieci pracują 4 osoby, a powinno 15. - Jak to ma wszystko funkcjonować – pytała retorycznie. - Jak leczyć w takich warunkach? Nie umiem odpowiedzieć – powiedziała. Wypowiedzenia składają lekarze z gastroenterologii i endokrynologii.
Rezydenci wypowiadają klauzulę opt-out
Także rezydenci mają dość takie sytuacji i pracy po kilkaset godzin miesięcznie. Wypowiadają klauzulę opt-out, która zezwala na pracę w wyższym wymiarze czasu niż ten przewidziany w Kodeksie Pracy. - Z uwagi na niedobory kadrowe niektórzy pracują nawet po 70 godzin tygodniowo – mówiła Agata Dynkiewicz, rezydentka. Podkreślała, że nie ma czasu na naukę czy normalne życie. - Tak duże obciążenie pracą jest bardzo niebezpieczne – powiedziała. Co to oznacza dla funkcjonowania szpitala? Kłopoty z funkcjonowaniem SOR. - W miesiącu listopadzie nie będziemy w stanie zapewnić ciągłości pracy na SOR – oceniła. Wypowiedzenia klauzul złożyli prawie wszyscy rezydenci niezabiegowi w szpitalu.
Czy ktoś z rządzących zareagował na te problemy?
Łukasz Klasa lekarz neurochirurg poinformował, że od ostatniej konferencji prasowej nie odezwał się nikt, ani z przedstawicieli organu założycielskiego placówki, ani z resortu zdrowia. - Do dzisiaj nikt tak naprawdę nie przejął się tym. Ani kadrą a ni małymi pacjentami - stwierdził. Zaapelował do rządzących o refleksję. - Liczymy na to, że rozsądek przemówi i przyjdzie do nas ktoś kto ma władzę i powie proponujemy takie i inne rozwiązania – powiedział Klasa. - Proszę uwierzyć, że finanse i zarobki są czubkiem góry lodowej systemu ochrony zdrowia – dodał.
Publiczny system ochrony zdrowia upada
- Wmawia się, przedstawiając magię wielkich cyfr, że nasze żądania, nasze prośby są abstrakcyjne, są nie do zrealizowania. To jest po prostu wprowadzanie w błąd społeczeństwa. To nie o takie pieniądze jak przedstawia Ministerstwo Zdrowia chodzi. Nasze wyliczenia są diametralnie inne. Ale niezależnie ile ma to kosztować, to albo inwestujemy w publiczną ochronę zdrowia, albo mówimy, że ją zamykamy i "wypychamy" polskiego pacjenta do prywatnej ochrony zdrowia w naszym kraju – mówił prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja odnosząc się do postulatów Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. - Doprowadza się polską ochronę zdrowia, polskich medyków, do granic wytrzymałości. Nasi decydenci odpowiedzialni za ochronę zdrowia nie widzą w tym problemu, lekceważą ten problem. Nie widzą, że polski lekarz pracuje 300-400 godzin miesięcznie – podkreślał. Zaapelował do pacjentów, by ci o siebie zawalczyli i wsparli protestujących medyków.
Polecamy także:
W. Andrusiewicz: Działa już 14 szpitali tymczasowych
Kształcenie lekarzy – jednak będzie furtka obniżająca poziom