Autor : Anna Rokicińska
2021-04-22 15:51
Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii, Cezary Staroń krytykuje propozycje Ministerstwa Zdrowia w sprawie propozycji ustalenia najniższych płac w ochronie zdrowia. Jego zdaniem, normą wśród innych zawodów niż lekarze i pielęgniarki jest to, że najniższe wynagrodzenie oznacza "de facto" najwyższe. Powyżej jest szklany sufit.
Przypomnijmy, że w Zespole Trójstronnym w ramach Rady Dialogu Społecznego toczy się dyskusja o tym, jak ma wyglądać siatka najniższych wynagrodzeń dla poszczególnych zawodów w ochronie zdrowia. Wynagrodzenie to zależy od tzw. współczynnika pracy pomnożonego przez wysokość średniej krajowej ustalonej przez GUS za poprzedni rok. Rozmowy toczą się więc głównie wokół tego, jakiej wysokości powinien być współczynnik pracy dla poszczególnych grup zawodowych. Propozycje MZ opisywaliśmy wcześniej.
Co o propozycjach MZ w sprawie zarobków mówi związek zawodowy elektroradiologów?
- Propozycje Ministerstwa Zdrowia nie są satysfakcjonujące. Przyjęło się, że w ochronie zdrowia wszystkie inne zawody poza lekarzami i pielęgniarkami pracują wyłącznie za najniższe wynagrodzenie. Szkoda, że zdominowała nas ta nazwa najniższe wynagrodzenie, które stało się normą, czyli najwyższym wynagrodzeniem – komentuje Staroń. W jego ocenie, w ustawie o najniższych wynagrodzeniach trzeba zmienić jedno słowo „wymagane”. Chodzi o wykształcenie wymagane na danym stanowisku pracy. - To od dawna nie przystaje do rzeczywistości. W naszej grupie zawodowej od kilkunastu lat szkolnictwo jest na wyższym poziomie. Zawód technika radiologii wykonują i licencjaci i magistrzy. Wszyscy jednak jesteśmy wrzuceni do jednego worka pod tytułem „średnie wykształcenie”. To nie jest motywujące. Inne zwody medyczne mają podział współczynnika pracy w zależności od poziomu wykształcenia. Dobrym przykładem są choćby pielęgniarki – wyjaśnia Staroń.
Jak traktuje się techników elektroradiologii?
Według szefa związku elekrtoradiologów większość dyrektorów uważa, ze zakłady diagnostyki obrazowej produkują jedynie koszty. - W tej chwili w sytuacji epidemii każdy pacjent który trafia do szpitala z podejrzeniem COVID musi mieć wykonany rtg klatki piersiowej czy tomografię komputerową. Teraz to jest podstawa i standard w postępowaniu z tego rodzaju pacjentami – stwierdza.
Co z dodatkami COVID-wymi dla elektroradiologów?
Jak mówi nam szef związku dodatki COVID-owe dla części elektroradiologów były wypłacane zgodnie z poleceniem ministra zdrowia. - Potem zaczęły się problemy. Zaczęto mieć wątpliwości, kiedy ma być wypłacany dodatek. Czy to ma być liczone od godzin spędzonych z pacjentami z zakażonymi Sars-CoV-2, czy to ma to być wyliczane od liczby pacjentów. To jest niedopuszczalne.
Czy elektroradiolodzy są zmęczeni pandemią?
Staroń twierdzi, że nie ma tu różnicy między nimi, a innymi zawodami medycznymi. - Większość z nas wykonuje badania, ale albobo u pacjentów COVID-owych, albo u pacjentów po COVID-19 w ramach kontroli ich stanu zdrowia. Liczba zleceń, jeśli chodzi o liczbę wykonywanych badań, jest zdecydowanie więcej. Pracownie są pełne takich pacjentów. My nie mamy innej psychiki niż osoby wykonujące zawód lekarza czy pielęgniarki. Tak samo pracujemy w kombinezonach w strefie skażonej. Wprawdzie nie wozimy pacjentów do prosektorium, ale widzimy ich cierpienie i psychicznie uczestniczymy w tym samym procesie – mówi nam przewodniczący. Stwierdza, że obecnie fala pacjentów z COVID-19 szczęśliwie zaczęła opadać. - Też jesteśmy przemęczeni tą epidemią, nie ma się co oszukiwać – dodaje.
Polecamy także:
Związek ratowników medycznych o propozycjach MZ w sprawie płac
Pilotaż Krajowej Sieci Kardiologicznej: zapowiedzi zmian
Za pomocą testu zbadamy, czy mamy chorobę otępienną?
Reumatolodzy zadowoleni ze zmian na majowej liście refundacyjnej