Autor : Jakub Wołosowski
2022-07-29 12:00
Dr Tomasz Dybek w czerwcu został prezesem Krajowej Rady Fizjoterapeutów - pierwszy raz w historii zawodów medycznych prezes samorządu jest jednocześnie przewodniczącym związku zawodowego. - Sam ze sobą dogadam się w minutę - twierdzi Dybek, wskazując, że to nie problem. A jakie kwestie uważa za problematyczne i jak chce je zmienić?
Minęły niemal dwa miesiące od wygranych wyborów w samorządzie fizjoterapeutów, a już słychać o pierwszych realizowanych zapowiedziach. Prezes KRF Tomasz Dybek powołał koordynatorów dla wszystkich województw oraz doradcę ds. rozwoju regionalnego. Chce wzmocnić samorząd w regionach, ograniczyć wydatki lokalowe w Warszawie, być bliżej fizjoterapeutów - a nawet tych, którzy dopiero planują swoją karierę w tej dziedzinie. To tylko część jego zapowiedzi. W jaki sposób chce je zrealizować, pyta go Jakub Wołosowski w #WywiadCowzdrowiu.
Jakub Wołosowski: Dzień dobry panie prezesie. Na początku chciałbym oczywiście pogratulować wygranej w wyborach.
Dr Tomasz Dybek: Dziękuję. A jak się Pan tu czuje?
Słucham?
Jak się Pan tu czuje, w tym biurze? [chodzi o biuro przy ul. Małachowskiego - przyp. red.]
Wie Pan, fizjoterapeuta nie kojarzy mi się z zawodem bogatym, a tu trochę tak jest. Wiem, że Pan sugerował, przed objęciem funkcji prezesa KRF, zmianę biura…
W Warszawie są trzy główne biura. To, w którym jesteśmy, z ładnym widokiem na Pałac Kultury i Nauki oraz Plac Piłsudskiego, i dwa w ścisłym centrum nieopodal Dworca Centralnego. Więc jak to pan odbiera? Jak Pan stanął przed tym budynkiem, jak Pan wchodzi do takiego gmachu, jak Pan to odbiera jako człowiek?
Wie Pan, byłem w kilkunastu różnych siedzibach, różnych instytucji…
Proszę Pana, uczciwie. Czuje się pan tu źle?
Tego nie powiedziałem…
Ale jednak jest dyskomfort.
Tak, w kontekście tego, jakiej organizacji jest to siedziba, to tak jak wspomniałem, nie kojarzy mi się z takim bogactwem, więc tak.
Były tutaj osoby, które są prezesami, dyrektorami poważnych instytucji państwowych. Zarządzają one budżetami 10-krotnie większymi niż Krajowa Izba Fizjoterapeutów i często słyszałem „to nie jest miejsce na siedzibę izby. Izba powinna działać skromniej”. Tu, proszę pana, jest Bizancjum, i tak, jestem świadom wagi słów, które wypowiedziałem. Tu, przy Małachowskiego jest 600 metrów kwadratowych, przy Alejach Jerozolimskich 400 metrów od Dworca Centralnego, mamy 900 metrów na 4 piętrze i 140 metrów kwadratowych na parterze. Niech pan nie pyta o oceny wynajmu, bo to zwala z nóg. Są to kwoty płacone w dziesiątkach tysięcy euro za miesiąc, o których z resztą nie mogę mówić. Umowy są zawarte na 5-6 lat do przodu, bez możliwości ich rozwiązania. Oprócz tej lokalizacji, w której właśnie jesteśmy, gdzie umowa się kończy za 1,5 roku.
Przepraszam, jeśli wykażę się ignorancją, ale po co Izbie trzy siedziby w Warszawie? I to w sumie tak blisko siebie?
To pytanie należy kierować do moich poprzedników. Możemy pójść w tym momencie na Aleje Jerozolimskie i pokażę panu, jak mało jest osób w biurze o powierzchni 900 metrów kwadratowych. Z resztą, ile tu na Małachowskiego mamy pustej przestrzeni. Nie wiem, po co jest to wszystko, ale bardzo źle się z tym czuję. Z resztą nie tylko ja, całe prezydium.
Byłem w siedzibach innych Izb – diagnostów, aptekarskiej, lekarskiej i nigdzie nie było takiego przepychu. Oni byli u nas i też czuli się niekomfortowo. Krajowy Zjazd Fizjoterapeutów obdarzył mnie swoim zaufaniem, więc ja chcę na nią zasłużyć i być dostępny dla fizjoterapeutów od rana do wieczora.
Składki w izbach. Kto płaci najwięcej? Kto może być zwolniony?
Jak pan chce to zrobić?
To nie tylko kwestia dostępności pod telefonem o każdej porze. Moja prezesura będzie za kółkiem, a nie za biurkiem. Uważam, że prezes powinien być często w regionie, tam gdzie są fizjoterapeuci, bo to oni budują społeczność. Nie tylko Warszawa, choć i to jest potrzebne.
Zmieniamy też funkcjonowanie struktury rady. Wiceprezesów jest 3 i staramy się, aby byli maksymalnie dostępni. Nie ma takiej sytuacji, że wiceprezes przyjeżdża na radę raz w miesiącu. Takie podejście jest dla nas niedopuszczalne. Wybrano nas, bo obiecaliśmy wprowadzić zmiany w polskiej fizjoterapii i zamierzamy słowa dotrzymać.
Jakie zmiany chce Pan i nowy zarząd wprowadzić na początek?
Planujemy, by do końca tego roku w każdym województwie dostępne były biura regionalne. Tam, gdzie są potrzebne i w takim wymiarze jak są potrzebne. Nie stawiamy na wielkie biura przy najlepszych ulicach jak na przykład 140 metrów w Lublinie, którym aktualnie dysponujemy. Chcemy przenieść stałe biura na uczelnie. Wystarczy nam 20-30 metrów kwadratowych jako stałe miejsce dla fizjoterapeutów. Jeśli będziemy chcieli zorganizować spotkanie czy kurs, gdzie będzie potrzeba większej powierzchni, to możemy złożyć do jego magnificencji rektora wniosek o użyczenie sali przez weekend. To byłoby zmniejszenie kosztów o około 1/3.
Czemu akurat uczelnie? Czy to ma coś wspólnego z tym, co Pan powiedział o byciu bliżej ludzi?
Tak, dokładnie. Musimy dbać nie tylko o osoby, które już teraz wykonują zawód fizjoterapeuty, ale także o te, które będą miały prawo go wykonywać. Jeśli będziemy na uczelniach, to damy im kontakt, którego potrzebują, zbudujemy już na tym poziomie przynależność do społeczności.
Będą nowe przepisy o sporach zbiorowych. Co się zmieni?
Wspomniał Pan, że umowa na biuro, w którym właśnie jesteśmy, jest ważna jeszcze przez 1,5 roku. Czy w obliczu tego, co Pan powiedział, planowane jest rozwiązanie potem umowy?
Już w tym momencie szukamy podnajemcy, by móc jak najszybciej wyprowadzić się z tego budynku na Jerozolimskie. Ułatwi to przepływ informacji, pozwoli na lepsze działanie. Nie identyfikuję się z sytuacją, którą zastałem, ale zrobię wszystko, by było skromniej w Warszawie, ale efektywniej w regionach.
Dziesiątki tysięcy ze składek członkowskich fizjoterapeutów. Mamy ich około 72 tysięcy w Polsce, czy może Pan powiedzieć, ilu członków opłaca składki?
Niestety na tę chwilę mamy dostęp tylko do cząstkowych danych, więc wolałbym dokładnie nie mówić, ale prawdą jest, że część osób tego nie robi. Posiadanie prawa wykonywania zawodu to przywilej, ale też obowiązek. Składki w Izbach to rzecz obligatoryjna
W Izbie musimy pokazać fizjoterapeutom, że warto regularnie opłacać składkę, bo za to otrzymają wymierne korzyści. Zwłaszcza, że to nie jest duża kwota – 25 zł miesięcznie. Na przykład dostęp do kursów, na które teraz mamy grant z Unii Europejskiej. Inną z rzeczy, którą obiecaliśmy, a którą chcemy wprowadzić, jest na przykład obsługa prawna przez 24 godziny na dobę dla członków Izby nie mówiąc już o dostępie do wiedzy i szkoleń. Cztery lata temu, jako szef związku, chciałem ją obniżyć. Wtedy jednak fizjoterapeuta zarabiał 1800 zł. Potem było 4100, a teraz będzie 5700 zł. Jest różnica prawda?
Oczywiście, że jest, dlatego chciałem spytać, czy istnieje może plan podniesienia składki?
Wszystkie sprawy finansowe reguluje Krajowy Zjazd Fizjoterapeutów. To oni decydują.
Jasne, to może inaczej, czy nie zamierza Pan zaproponować podniesienia składki?
Zamiast rozmawiać o jej podnoszeniu, najpierw musimy zmienić jej odbiór wśród fizjoterapeutów. By nie była postrzegana jako przymus, ale bonus. Opłacam składki i mam z tego powodu profity, np., obsługę prawną, dostęp do darmowych kursów, tańszy multisport.
Członek Izby musi dostrzec korzyści z bycia w Izbie.
Będzie miał korzyści. To są nasze postulaty, które zaczynamy realizować, takim przykładem są nowe struktury regionalne. We wrześniu chcemy spotykać się z każdym koordynatorem regionalnym w ich regionach, by rozmawiać o ich potrzebach. To są najważniejsze osoby, bo są fundamentami Izby. Prezes, prezydium, przynajmniej raz do roku powinni spotkać się w regionach z członkami związku. To oni dali nam mandat i nas z niego rozliczają. Mamy obowiązek stanąć z fizjoterapeutą twarzą w twarz, niezależnie od tego czy jest on zadowolony, czy nie, i go wysłuchać, starć się zrozumieć jego perspektywę. Musimy dowiedzieć się, jakie ma oczekiwania od Izby i je realizować w ramach naszych kompetencji. Taka jest nasza rola. Chcę przy tym wykorzystać doświadczenie ze związku zawodowego, który zbudowaliśmy od podstaw. Pierwszą z podstawowych rzeczy było to i do dzisiaj jest, żeby mieć 100 proc. obecność na wszystkich spotkaniach. Drugim takim fundamentem jest praca w regionach. Jeśli ludzie będą nas potrzebować powinniśmy z nimi i u nich być.
Obejmując władzę wspominał pan o transparentności…
Tak i z tego się wywiązuję. Nasza pierwsza uchwała o tym mówi. Każdy fizjoterapeuta może w portalu fizjoterapeuty sprawdzić, jak głosowali członkowie Krajowej Rady Fizjoterapeutów.
A jak idzie z innymi obietnicami?
Obiecywaliśmy parytety we władzach, bo trzeba pamiętać, że większość fizjoterapeutów, aż 75 proc., to kobiety i chcemy, by to było odzwierciedlone we władzach. W poprzedniej kadencji w prezydium zasiadali sami mężczyźni, a obecnie mamy parytet – pół na pół.
Trzecią rzeczą, którą chcemy wprowadzić w najbliższym czasie, jest dostęp dla fizjoterapeutów do obsługi prawnej 24 na dobę, o czym wspominałem.
Doświadczenie ze związku się przydaje?
Tak jako związek zawodowy mamy na koncie dwa społeczne projekty ustaw, którymi kierowałem jako pełnomocnik komitetu obywatelskiego. Jako członek zespołu trójstronnego mogłem w realny sposób wpływać na kształtowanie zmian w systemie ochrony zdrowia. Pokazaliśmy wówczas, że możemy być skuteczni.
Teraz chcemy wyjść z kategorii zawodów pominiętych. Niech pan zauważy, jak zawsze się mówi: lekarz, pielęgniarka i inne zawody. O fizjoterapeucie mówiono kiedyś masażysta czy fizykoterapeuta, ale wiedza społeczeństwa na ten temat jest już inna ale dalej niewystarczająca. To również efekt naszych protestów, gdzie grzecznie i skutecznie, zgodnie z literą prawa, przebijaliśmy się do świadomości społeczeństwa. I dokładnie tak chce, by wyglądała moja prezesura. Nie zamierzam siedzieć w fotelu. Nie z moją energią i podejściem do życia. Nie po to kandydowałem i objąłem tę funkcję, by siedzieć w eleganckim biurze. Przyszedłem tu do pracy, za którą będzie mnie rozliczać społeczność fizjoterapeutów i chcę, aby to rozliczenie wyszło na plus.
Jak pan w tym wszystkim, przy takim zaangażowaniu, znajduje czas na życie prywatne?
Staram się znaleźć choć drobne chwile na odpoczynek, bo są potrzebne, ale przyznam, że na ten moment, czasu na życie prywatne jest niewiele.
Co jest w tym momencie największą bolączką dla fizjoterapeutów?
Oprócz wynagrodzeń, z którymi na szczęście jest coraz lepiej, to jest to kwestia normy pracy fizjoterapeutów. Czyli w dużym uproszczeniu ilu pacjentów może przyjąć na dobę. Bo dziś przychodzi Pan do fizjoterapeuty, który wykonuje swoją pracę przez 7 godzin i 35 minut, ale nie jest powiedziane, ile może zrobić masaży, zabiegów… Nie ma tu żadnych norm, a powinny być.
Do czego Państwo dążą w tym zakresie?
Powołaliśmy zespół, który pracuje nad normami, gdy zaakceptuje to Rada, to następnie złożymy propozycje Ministerstwu Zdrowia i Narodowemu Funduszowi Zdrowia. Już rozmawialiśmy na ten temat z ministrem Niedzielskim i wiceministrem Bromberem i jesteśmy w bieżącym kontakcie. Wypracowaliśmy to w partnerskim dialogu jako związek zawodowy.
Rewolucja w DPS: plany rządu oceniają T. Dybek, K. Sarnicka i G. Kolbe
I tu czas na kwestię, która towarzyszy pańskiemu zwycięstwu. Czy nie ma konfliktu pomiędzy byciem przewodniczącym związku zawodowego, a prezesem Izy zawodowej?
Nie, to w niczym nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Owszem jest to pierwszy jest przypadek w Polsce, że łączy się funkcję szefa związków i szefa samorządu, ale jest to pewien kierunek, znak czasów. Dla przykładu pan prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Łukasz Jankowski tez jest związkowcem. Uważam, że to są duże korzyści dla środowiska. Prezes Krawczyk mówił, że porozumienie się między naszą Izbą, a związkiem zawodowym musi potrwać i wskazywał na pielęgniarki, gdzie te dwa środowiska dogadywały się przez 20 lat. Tymczasem ja sam ze sobą dogadam się w minutę i mamy 20 lat do przodu!
Jednak tak na poważnie mówiąc, to dbam o to, by nikt nie miał tutaj z tym problemu. By godnie reprezentować związki i samorząd, które łączy jedno – wszyscy jesteśmy fizjoterapeutami i chcemy rozwijać i wspierać ludzi wykonujących ten zawód.
Wspomniał pan nieco wcześniej o uregulowaniu czasu pracy. Ile może zająć rozwiązanie tej kwestii? I jakie będą kolejne wyzwania?
To jest pionierski proces, wymagający znalezienie efektywnych dla fizjoterapeuty i pacjenta rozwiązań, dlatego trudno mówić o konkretnych terminach. Możemy natomiast powiedzieć, że to nie jedyne wyzwania. Kolejnymi celami będą urealnienie wyceny świadczeń, zwiększenie efektywności współpracy z podmiotami, chociaż zawsze mieliśmy dobre relacje z innymi izbami. Duży problem mamy ze specjalizacjami i ich finansowaniem, to też chcemy zmieniać.
Właśnie chciałem o to Pana spytać…
Jest nas 72 tysiące w systemie, a tylko około tysiąca fizjoterapeutów ma specjalizację. To nieco ponad 1 proc. Tak być nie powinno. Uważamy, że koszty odbywania specjalizacji nie powinny być ponoszone jedynie przez fizjoterapeutę. Druga sprawa to poprawa dostępu do specjalizacji.
Chcemy też postawić na wspieranie badań naukowych i rozwój młodych fizjoterapeutów. Bo gdzie się zaczyna kariera fizjoterapeuty? Na uczelni. Na rozpoczęciu I roku powinien pojawić się członek rady Izby i przywitać się ze studentami. Obligatoryjnie też podczas wręczania dyplomów, przy rektorze powinien pojawić się przedstawiciel samorządu i powitać nowych fizjoterapeutów. To będzie u nas standard.
Jest pan też nauczycielem akademickim, czy zmieniłby Pan coś w procesie kształcenia fizjoterapeutów z tej perspektywy?
Od tego jest odpowiedni zespół w ramach KIF. Minister powołał Zespół do spraw standardów kształcenia dla fizjoterapeutów. Jego zadaniem jest opracowanie ewaluacji standardu kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu fizjoterapeuty.
Gdybym pisał go ja, Tomasz Dybek nauczyciel, to postawiłbym na większą współpracę ze studentami, na bardziej partnerskie podejście. Oczywiście z zachowaniem standardów profesjonalnej relacji nauczyciel – student i z ustaleniem jasnych kryteriów współpracy.
Na koniec, o temacie, którym żyły i wciąż żyją zawody medyczne w ostatnim czasie. Czy są Państwo zadowoleni z wysokości wskaźników wynagrodzeń, które obecnie zapisane są w ustawie?
Oczywiście. To kolejny znaczący krok, na drodze do wzrostu wynagrodzeń. To nie jest szczyt naszych marzeń, bo w projekcie obywatelskim mieliśmy 1,5 średniej krajowej i uważam, że tyle powinien zarabiać wykształcony fizjoterapeuta. Do tego dążymy. Jednak jest ogromny postęp, jeśli w czerwcu 2021 r. były jeszcze przypadki, że fizjoterapeuta zarabiał 2,8 -3 tys. zł brutto, a teraz będzie miał 5,7 tys. zł. Kolejny etap rozmów w sprawie podwyżek wynagrodzeń w 2023 r. będzie miał miejsce we wrześniu i ja, jako członek zespołu trójstronnego, związkowiec, będę brał w nich udział. Inna sprawa w tej chwili to inflacja i utrzymanie wartości nie tylko nominalnej, ale i nabywczej pensji fizjoterapeutów.
Czytaj także:
Do 3 tys. zł stypendium miesięcznie. Znamy zasady programu MZ
Reklama wyrobów medycznych. Jest projekt rozporządzenia MZ
MZ: 200 mln zł dla oddziałów zakaźnych. Na co?