Autor : Michalina Czuma
2024-08-02 12:13
Jako dzieci nieustannie słyszymy: „wyprostuj plecy, bo ci garb urośnie” albo „głowa do góry, łopatki do tyłu”. Jednak dopiero gdy stajemy się starsi i po długim dniu w pracy pojawiają się pierwsze bóle pleców, zaczynamy się zastanawiać, jakie długoterminowe konsekwencje może nieść za sobą nieprawidłowa postawa ciała i jaki wpływ na nasze zdrowie ma obecnie tak rozpowszechniony siedzący tryb życia. Jednym ze schorzeń będących tego następstwem jest tzw. wdowi garb.
Wiele osób próbuje się pozbyć wdowiego garbu, ale mało kto wie, z czym w zasadzie walczy. Nasz kręgosłup ma kształt litery S, dzięki naturalnie występującym krzywiznom – lordozie w odcinku szyjnym i lędźwiowym, czyli wygięciu „do przodu” oraz kifozie w odcinku piersiowym i krzyżowym, wygięciu „do tyłu”. Pełnią one kluczową rolę w utrzymaniu równowagi i amortyzowaniu wstrząsów. Dopiero ich nadmierne zwiększenie może stanowić ryzyko dla naszego zdrowia. Przykładem tego jest wdowi garb, czyli stan pogłębionej kifozy piersiowej. Nadmiernie wygięty w stronę grzbietu kręgosłup widoczny jest jako zaokrąglone plecy.
Przypominamy: Paryż 2024 – kto zadba o zdrowie polskich olimpijczyków?
Terminy wdowi garb i bawoli kark często błędnie używane są zamiennie. Pomimo podobnego efektu wizualnego, przyczyna ich powstawania jest zupełnie inna, a aby zastosować właściwą terapię, należy wiedzieć, gdzie leży problem.
Bawolim karkiem nazywamy charakterystyczne zgrubienie powstałe w wyniku nadmiernego gromadzenia tkanki tłuszczowej w okolicy karku i szyi. Jest to typowy objaw choroby Cushinga, podczas której dochodzi do zbyt dużej produkcji kortyzolu przez nadnercza, a w efekcie powstawania złogów tłuszczu. Poza tym tego typu deformacja może być skutkiem ubocznym stosowania niektórych leków, takich jak kortykosteroidy czy leki przeciwretrowirusowe. Warto zaznaczyć, że występuje stosunkowo rzadko i nie ma on nic wspólnego z wdowim garbem, który jest po prostu deformacją w szyjno-piersiowej części kręgosłupa.
Zdaniem fizjoterapeuty dr. Ernesta Wiśniewskiego choć wdowi garb częściej dotyczy kobiet, może rozwinąć się u każdego. - Najczęstszą przyczyną pogłębienia kifozy i deformacji szyjno-piersiowej jest utrzymywanie przez długi czas pozycji siedzącej. Przy stałym garbieniu się następuje powolne osłabienie mięśni grzbietu i szyi oraz struktur stawowo-więzadłowych. Z biegiem czasu może skutkować to pojawieniem się faktycznego garbu - tłumaczy Ernest Wiśniewski. Zaznacza przy tym, że genetyka odgrywa marginalną rolę w rozwoju tego schorzenia.
- Naturalnym czynnikiem ryzyka jest siedzący tryb życia - dodaje dr Wiśniewski. Wyjaśnia, że wraz z brakiem aktywności i upływem lat dochodzi do osłabienia mięśni odpowiedzialnych za utrzymanie prawidłowej postawy ciała oraz wskazuje, że nie bez znaczenia w rozwoju wdowiego garbu jest udział przewlekłej choroby zwyrodnieniowej kręgosłupa, z której skutkami zmaga się coraz więcej osób i to w coraz młodszym wieku.
Szczególnie narażone na wytworzenie wdowiego garbu są kobiety w wieku około i pomenopauzalnym, gdyż następuje u nich spadek estrogenów, hormonów regulujących proces tworzenia kości. - Prowadzi to do zmniejszenia gęstości kości, czego efektem może być rozwój osteoporozy. Osłabione kości z kolei zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia złamań kompresyjnych, następujących pod wpływem nadmiernego nacisku, i deformacji kręgów – mówi dr Wiśniewski.
Przypominamy: Konflikt fizjoterapeutów z lekarzami? W tle wycofane rozporządzenie
Jak twierdzi Ernest Wiśniewski, najczęstszym problemem, z jakim zgłaszają się do niego pacjenci, nie jest wbrew pozorom sama deformacja w postaci wdowiego garbu, a w różnym stopniu nasilone dolegliwości bólowe. Jest jednak niewielka grupa osób, która decyduje się na pracę nad swoją postawą ciała ze względu na efekty wizualne.
- Źródłem bólu są struktury kręgosłupa (mięśnie, stawy, korzenie nerwowe), które w trakcie długo utrzymywanej pozycji siedzącej podlegają procesom przeciążeniowym - informuje Ernest Wiśniewski. Uświadamia, że najczęściej przyjmowana „wygodna” pozycja zgarbiona tzw. okrągłe plecy idzie w parze z przesunięciem głowy i szyi ku przodowi. W konsekwencji dochodzi do nadmiernego obciążenia kręgów i krążków międzykręgowych, co na dłuższą metę może skutkować ich deformacją i degeneracją. Ekspert dodaje, że długie utrzymywanie pozycji siedzącej wymaga także wzmożonego napięcia mięśni. Muszą one pracować ciężej, a ich przewlekłe napięcie wywołuje ból pleców oraz uczucie sztywności w okolicach karku i grzbietu.
- W wielu przypadkach ustawienie kręgosłupa szyjnego i wzmożone napięcie mięśniowe prowadzi do ucisku na struktury nerwowe (korzeniowe), co objawia się bólem promieniującym do kończyn górnych, drętwieniem, a nawet niedowładem odczuwanym jako osłabienie siły ramion lub dłoni - przestrzega Ernest Wiśniewski.
Coraz częściej dopatruje się również związku pomiędzy długo utrzymywaną pozycją siedzącą a nawracającymi bólami głowy. Jako jedną z przyczyn tego zjawiska rozważa się ucisk na tętnice kręgowe będących jednymi z głównych naczyń dostarczających krew do mózgu. Niedostateczne zaopatrzenie mózgu w tlen może tłumaczyć pojawianie się tej dolegliwości będących zmorą tak dużej części społeczeństwa.
- Przeciwdziałanie deformacjom odcinka szyjno-piersiowego nie obejmuje żadnych specjalnych rytuałów - przekonuje Ernest Wiśniewski. Największy nacisk kładzie na regularną aktywność fizyczną - doskonałą opcją będzie trening mięśni obręczy barkowej który umożliwi wzmocnienie mięśni grzbietu i tułowia. Prostym nawykiem, który możemy wprowadzić, a który może mieć ogromne znaczenie jest regularne wstawanie od biurka, przejście się po pokoju i wykonanie paru prostych ćwiczeń – tzw. aktywna przerwa w pracy.
Ekspert podkreśla, że nie bez znaczenia jest też prawidłowa dieta kluczowa dla zdrowia naszych kości i stawów.
Przypominamy: Ukraina: podwoiło się zapotrzebowanie na fizjoterapeutów
Wczesne stadia deformacji kręgosłupa mogą być korygowane samodzielnie. Najlepszym sposobem na pozbycie się jej będzie powrót do regularnej aktywności fizycznej i dbania o prawidłową postawę ciała. Wymaga to czasu i wytrwałości, gdyż podobnie jak nie zbudujemy sześciopaka z dnia na dzień, tak i wzmocnienie mięśni pleców również wymaga wysiłku.
- Zawsze dobrym pomysłem będzie udanie się do fizjoterapeuty, zwłaszcza wtedy, gdy pojawiają się dolegliwości bólowe. Oceni on stopień nasilenia problemu i zaproponuje adekwatne leczenie – zwraca uwagę Ernest Wiśniewski. Należy jednak pamiętać, że fizjoterapeuta pomoże doraźnie zmniejszyć ból, lecz aby zachować efekty uzyskane w czasie leczenia, należy stale utrzymywać regularną aktywność fizyczną.
Polecamy także:
Fizjoterapia: ambulatoryjna albo domowa. Resort porządkuje przepisy
Studentka kierunku lekarskiego na Wydziale Nauk Medycznych w Katowicach Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Interesuje mnie jak styl życia w wysoko rozwiniętych społeczeństwach wpływa na zdrowie fizyczne i psychiczne.
//