Autor : Anna Rokicińska
2021-09-13 12:42
Wraz z początkiem roku szkolnego wróciła moda na zaświadczenia, których domagają się rodzice od lekarzy rodzinnych. Zaświadczenia dotyczą nie tylko małych dzieci, ale także młodzieży. Chodzi o przeciwwskazania związane z odżywianiem, uprawianiem sportu, a nawet możliwości nauki w szkole danego typu. - To bezprawne - podkreślają eksperci Federacji Porozumie Zielonogórskie.
Wraz z początkiem września do gabinetów lekarskich zawitali rodzice, domagając się od lekarzy rodzinnych różnego typu zaświadczeń. Jak twierdzą, zaświadczenia są im potrzebne do żłobków, przedszkoli lub szkół. Lekarze z PZ twierdzą, że właśnie teraz przychodnie przeżywają prawdziwe oblężenie. Wiele placówek edukacyjnych żąda takich dokumentów w coraz mniej zrozumiałych sytuacjach.
Jakich zaświadczeń domagają się rodzice od lekarzy?
Rodzice nie mają oporów by domagać się od lekarzy rodzinnych najbardziej absurdalnych zaświadczeń. Właściwie każdego roku we wrześniu ten problem powraca i prawie każdego roku Lekarze z PZ informują, że nie ma podstaw prawnych do takich żądań ze strony placówek. Na domiar złego w dobie pandemii takich spraw jest jeszcze więcej. Przedszkola, żłobki i inne placówki opiekuńczo-edukacyjne wręcz prześcigają się w żądaniu coraz to nowych zaświadczeń. A te bywają wręcz kuriozalne. Chodzi m.in. o zaświadczenia dotyczące alergii pokarmowych np., tego, że ich kilkuletnie dziecko nie może jeść mleka albo owoców, bo ich nie lubi. Rodzice proszą także o wystawienie dokumentu w sprawie tego, że dziecko w internacie może spać pod własną kołdrą lub że może nie jeść kolacji. Uczelnie domagają się poświadczenia, że student może u nich studiować. Placówki żądają zaświadczeń, że uczeń może chodzić na basen. A jednocześnie rodzice proszą o dokument, że dziecko na basen chodzić nie powinno. Jak podkreślają lekarze rodzinni, wszystkie te kwestie powinny opierać się na oświadczeniach rodziców, którzy najlepiej znają stan zdrowia dzieci i ich potrzeby.
W dobie pandemii doszły prośby o kolejne zaświadczenia - o tym, że dziecko nie jest zakażone koronawirusem, albo odwrotnie - że dziecko z katarem czy kaszlem, np. alergicznym, może chodzić do przedszkola czy żłobka. - To już zupełny absurd. Jeśli miałoby to chronić przed przyjęciem dziecka z COVID-19, to zupełnie mija się z celem. Zakażenie koronawirusem może potwierdzić lub wykluczyć jedynie test - wyjaśnia Joanna Szeląg, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego. - Lekarze nie powinni wystawiać zaświadczeń np. o braku przeciwwskazań zdrowotnych np. do uczęszczania do żłobka czy przedszkola – podkreśla. - Nie ma do tego podstaw prawnych. Zgodnie z przepisami ustawy o opiece nad dziećmi, do przyjęcia do danej placówki wystarczy oświadczenie rodziców, że dziecko jest zdrowe - dodaje ekspert PZ.
Żądanie tego typu dokumentów od lekarzy rodzinnych to efekt tego, ze placówki edukacyjne chcą się zabezpieczyć. Boją się rozprzestrzeniania chorób, jednak zaświadczenie wystawiane przez lekarzy w żaden sposób przed tym nie uchronią. Dodatkowo, zamiast chronić zdrowe dzieci, narażają je na kontakt z chorymi w przychodniach. - Wysyłanie w czasie pandemii rodziców i zdrowych dzieci do przychodni, do lekarzy po zaświadczenia to nieodpowiedzialność, brak rozwagi i lekceważenie panujących teraz zasad - kwituje Joanna Szeląg.
Polecamy także:
Białe Miasteczko 2.0 – dzień trzeci – psychiatria
Dane MZ: rośnie liczba hospitalizacji, więcej zajętych respiratorów
Zespół ds. koordynacji laboratoriów COVID odwołany
TYDZIEŃ W ZDROWIU: wydarzenia w ochronie zdrowia (13-19 września)