Autor : Aleksandra Kurowska
2021-01-04 10:41
O ryzyku podrabiania szczepień przeciwko COVID-19, a także zmianach jakie powinno wprowadzić się w systemie KOWAL zapobiegającym wprowadzaniu fałszywych leków do obrotu mówi w #WywiadCwZ prof. Zbigniew Fijałek, kierownik Zakładu Farmacji Kryminalistycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, a w latach 2005–2015 dyrektor Narodowego Instytutu Leków.
Aleksandra Kurowska: Ostatnio zrobiło się głośno o przestępczości farmaceutycznej w kontekście pandemii COVID-19. Czego możemy się spodziewać? Jakie są obawy?
Prof. Zbigniew Fijałek: Jeżeli się sięgnie do tego co piszą i mówią eksperci, a przed nasileniem przestępczości ostrzegają między innymi INTERPOL, EUROPOL to teraz możemy się mierzyć z naprawdę dużym problemem. Zorganizowane grupy przestępcze szykują się do kradzieży szczepionek przeciwko COVID-19. To jest specjalna grupa leków, która na ten moment jest szczególnie narażona na bardzo wiele zagrożeń i pojawia się pytanie czy będziemy potrafili sobie z tym poradzić.
Teoretycznie, jeśli szczepionki zostaną skradzione, to dzięki KOWAL-owi i innym systemom w europejskiej sieci, wykorzystanie skradzionych produktów do szczepień legalnie nie będzie możliwe.
Nie wiem na ile KOWAL czy serializacja będą w stanie pomóc z tym problemem. Wszyscy wiedzą, że w Europie funkcjonuje serializacja, czyli w pewnym sensie nie ma żadnego zagrożenia. Jednak nagle INTERPOL ogłoszą pomarańczowy alarm, głównie dla bogatych państw. Biorąc pod uwagę jakie to są produkty i jak powinny być przechowywane wydaje mi się, że kradzież jest dużym niebezpieczeństwem, tak jak i ponowne wprowadzenie do legalnej sieci dystrybucji. Z tego co wiadomo, niestety wielu hurtowników dało się skorumpować jak była operacja VOLCANO i następnie w kolejnych latach było wiadomo, że sieć dystrybucji leków nigdy nie była i nigdy nie będzie w pełni szczelna. Jeżeli raz uda się wprowadzić do legalnej sieci sfałszowany lek, szansa na wykrycie tego, że on był sfałszowany jest prawie żadna.
To co się czyta jeśli chodzi o INTERPOL, EUROPOL, organizacje zajmujące się zabezpieczeniem transportu farmaceutycznego, to jest to bardzo niepokojące.
Działania związane z dyrektywą antyfałszywkową bazują na rozwiązaniach IT. Z tymi też może być różnie, gdy chodzi o olbrzymie pieniądze – mamy ataki na banki, na systemy bezpieczeństwa.
Dokładnie tak. Nowy raport na temat narastania zagrożenia związanego z cyberprzestępczością, przypomina nam również, że KOWAL tak długo jest dobry, jak długo nie ma ataków cyberprzestępców. My mówimy o bazach danych, które istnieją wirtualnie i do momentu kiedy internetowi przestępcy się tym nie zajmą to tak długo jest dobrze. Jak się spojrzy na ogólnoświatowe zestawienia, to my mówimy o tak zawrotnych kwotach miliardów dolarów czy euro jeśli chodzi o szczepionkę, że z pewnością niejedna duża grupa mafijna się tym zajmie.
Panie profesorze, a już niezależnie od COVID - jak wyglądała w tym roku sytuacja jeśli chodzi o podróbki leków oraz działanie systemu KOWAL?
Trudno to ocenić, z tego co wiem nadal mamy do czynienia w Unii Europejskiej z fałszywymi alarmami. Na początku było ich bardzo dużo, potem ta liczba się zmniejszyła, ale czy wszystkie są fałszywe? Miejmy taką nadzieję.
Czy tak jest również w Polsce?
W Polsce za bardzo alarmów nie ma. Tak jakby w Polsce nie działo się nic złego. U nas przynajmniej teoretycznie wszystko jest dobrze. Nie wiem dlaczego tak jest, że w innych krajach Unii Europejskiej, szczególnie tych bogatych, to jednak te alarmy dotyczące sprzedaży fałszywych leków są i informacje o sfałszowanych lekach w legalnych kanałach dystrybucji się pojawiają. To oczywiście dotyczy leków bardzo drogich. Na takie niebezpieczeństwo są narażone głównie leki onkologiczne. Wydaje mi się, że my wielu sfałszowanych leków nie jesteśmy w stanie wykryć.
Dlaczego, skoro mamy teoretycznie te same unijne rozwiązania?
Mam tu na myśli definicję Unii Europejskiej i definicję, którą mamy ujętą w polskim Prawie Farmaceutycznym. Jeżeli chociaż jeden dokument jest powiązany z daną partią leków jest sfałszowany to te leki zgodnie z prawem uważa się za sfałszowane. Wykrycie tego, że jest to sfałszowany lek jest bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe.
Co powinniśmy zmienić i poprawić?
Wydaje mi się, że są dwie istotne kwestie, które umknęły naszej uwadze. Pierwszą rzeczą jest fakt, że tylko leki na receptę są poddane serializacji, ewentualnie bardzo niewielka część leków OTC. Drugą istotną rzeczą jest to, że zabrakło tego ostatniego ogniwa, które było planowane, czyli tego żeby każdy pacjent i każdy obywatel, który kupuje leki, mógł telefonem komórkowym sprawdzić ich autentyczność. Nie mam tutaj na myśli tego, że sfałszowany lek nie został wykryty wcześniej i że wykryje go pacjent, ale chodzi o to, że to by był znakomity element edukacyjny. On pozwalałby na to, żeby każdy, kto kupuje lek, mógł się zainteresować jego pochodzeniem, szczególnie jeśli ktoś kupował lek w internecie czy poza legalną siecią. Takie osoby powinny sprawdzać informacje zgodnie z dyrektywą, żeby wiedzieć czy te zabezpieczenia mają jakikolwiek sens.
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl