Autor : Anna Rokicińska
2020-03-16 13:41
Łącznie to kilkanaście osób, które zostały uwięzione w karetkach. Przyczyną koronawirus i brak procedur. Sanepid zamknął dwie warszawskie stacje pogotowia na Ursynowie i przy ul. Soczi na Mokotowie - relacjonują nam ratownicy.
Zespoły wiozły pacjentów, u których występuje podejrzenie o zakażenie koronawirusem.
- Oni siedzą w tej karetce od wczoraj od godziny 18.00 – poinformował nas dziś po południu anonimowo jeden, ratowników z warszawskiego pogotowia. Boi się utraty pracy. Do pacjentów wezwano karetki z powodów innych niż koronawirus. W ambulansie okazało się, że chorzy mają także objawy typowe dla COVID-19, czyli mają temperaturę i kaszel. Podobna sytuacja jest w Sochaczewie. Tam zespół ma czekać na wyniki do godz. 22.00
Polecamy także: NFZ uruchamia 1,4 mld zł dla sieci szpitali i na porady specjalistów
To powinno jednak spowodować dyskusję co do zaopatrzenia w wyroby medyczne większości pracowników medycznych mogących mieć kontakt z zakażeniem. Dziś minister zdrowia przekonywał, że maski i fartuchy są, ale dla 16 szpitali. A resztą nie ma wskazań do tego, by być w nie zaopatrzonych, ponieważ chorzy z COVID-19 mają być tylko w wybranych placówkach. Nie zawsze wiadomo jednak wcześniej kogo przyjmuje się na SOR czy zabiera karetką. W jednym ze szpitali na wyniki pacjenta, który mógł zarazić personel, ponieważ hospitalizowano go z innego powodu, czekają od piątku. MZ: Testy na koronawirusa dla szerszej grupy osób. Wszyscy z objawami
Zespoły z Warszawy dostały polecenie pozostania w karetce do czasu wyjaśnienia sprawy. Karetki przekierowano do stacji Woronicza, gdzie znajduje się baza techniczna pogotowia. Dzisiaj wszyscy są podejrzani o zakażenie i środki ostrożności są stosowane wobec wszystkich. – Niestety zespoły przyjeżdżają zupełnie nieprzygotowane do kontaktu z potencjalnie zakażonym – tłumaczy ratownik.
- Przewóz specjalistyczny kierowany typowo do osób zakażonych może nie mieć obsady medycznej i tu rodzi się problem, bo kierowane są zespoły nieprzygotowane – dodaje ratownik.
Na pytanie, czy zespoły uwięzione w karetkach mają zapewnione jakieś minimalne warunki sanitarne, tak by zaspokoić podstawowe potrzeby fizjologiczne odpowiada, że nie. - Nie ma takiego miejsca odosobnienia – przyznaje ratownik. Przyznaje, że o problemach ratownicy informowali Inspektoraty Sanitarne od 28 lutego. Narzeka na brak reakcji ze strony sanepidu oraz na brak procedur i wytycznych, co w takich sytuacjach powinno się robić. - Ludzie zachowują się dosyć odpowiedzialnie i zostali w domach. Ale jak ludzie tego (koronawirusa- przyp. red.) nie rozniosą, to my to rozniesiemy po stacjach, tramwajach i po własnych domach– stwierdza. Mówi, że prosili o testy zerowe, tak by było wiadomo, który z ratowników jest chory, a kto zdrowy.
- Większość z nas to osoby młode i mogą przechodzić chorobę bezobjawowo. Gorzej, że my w tym stanie nieświadomości jeździmy do ludzi głównie do seniorów – ocenia ratownik. - Jak nas zabraknie to ludzie będą umierali na inne schorzenia niż koronawirus – dodaje. Narzeka także na procedury związane z dezynfekcją zespołów karetek. - Nie ma pełnych procedur dezynfekcji zespołu. Karetka powinna być dezynfekowane nie tylko wewnętrznie ale i zewnętrznie.
Zespoły, które mogą przewozić potencjalnych zakażonych nie są spisywane przez sanepid – wytyka. Jego zdaniem, system walki z koronawirusem jest „polepiony plastrem” i „prowizoryczny”. Do tego dochodzą trudności personalne w obsadzaniu zespołów. - Grafiki były robione zawsze na styk w pogotowiu warszawskim. Niech wypadnie 10 ratowników to nie ma 8 zespołów na wszystkich 53 – mówi. Jego zdaniem warszawskiemu pogotowiu powinna się przyjrzeć Państwowa Inspekcja Pracy, bo notorycznie są tu łamane prawa pracownicze. Staramy się o komentarz do tej sprawy ze strony Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie. Na razie bez skutku.
Polecamy także:
Szumowski: ministrowie mają negatywne wyniki testów
Skok wartości sprzedaży leków w aptekach. Nawet o 50 proc.
Prof. K. Simon: terapia COVID-19 na chińskich schematach już w Polsce
MZ: Testy na koronawirusa dla szerszej grupy osób. Wszyscy z objawami
MZ: po tysiąc masek i kombinezonów dla 19 szpitali
W Łomży nie chcą zakaźnego. Protestują mieszkańcy i fizjoterapeuci
//