Autor : Anna Jackowska
2022-01-27 10:40
Rząd, po ostatnim spotkaniu z opozycją zapewniał, że na bazie postulatów opozycji i pomysłów, które pojawiły się w rządzie, na dniach przygotuje kolejne rozwiązania mające służyć walce z pandemią. Dziś wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha usiłował wytłumaczyć w Programie 3 Polskiego Radia, na czym one będą polegać.
Na pytanie Beaty Michniewicz, czy nowy projekt jest zamiast tzw. ustawy Hoca, czy to jest uzupełnienie tej ustawy, stwierdził, że „można go traktować albo jako autonomiczny projekt, albo jako uzupełnienie”, ale „wydaje mu się, że w tej sytuacji, jaką mamy, politycznej, społecznej dobrze byłoby ten projekt jednak uchwalić jako ustawę autonomiczną”. Piecha stwierdził, że „projekt ten mówi o tym, żeby zastąpić to, co jest okazywaniem certyfikatów, testem”.
Przytaczamy wypowiedź posła, w której wyjaśnia, na czym rozwiązanie ma polegać:
- Test będzie musiał wykonywać pracownik, nieobowiązkowo oczywiście, a pracodawca go sprawdzić, ale jeżeli tego testu ktoś nie wykona, a w zakładzie pracy ten, który ma ten test ujemny, zarazi się, no to niestety pracodawca i jego pracownicy będą ponosić konsekwencje tego, że pracownik ten, który uczestniczy w jakimś życiu edukacyjnym itd. zakaził się w szkole, zakaził w zakładzie pracy. Będzie musiał po prostu zapłacić odszkodowanie - mówił.
Oczywiście pojawia się wątpliwość, skąd wiadomo, kto kogo zaraża. I na to poseł przedstawił kolejne rozwiązanie:
- To jest uproszczone postępowanie, które mówi wprost, jeżeli w moim zakładzie pracy pracownik wystąpi z wnioskiem, który przeszedł test i ma ten test ujemny np. 48 godzin przed przyjściem do pracy, w sekwencji raz na tydzień na razie, a w zakładzie pracy są osoby niezaszczepione, to on składa wniosek, żeby ten pracodawca ukarał osoby te niezaszczepione, które nie skorzystały z tego wniosku. To jest pierwsza sprawa. Oczywiście jest droga odwoławcza i ostatecznie może decydować w tej drodze odwoławczej sąd administracyjny, ale jest to taki lekko mówiąc przymus po to, żebyśmy się testowali przed przystąpieniem do pracy raz na tydzień, czyli w każdy poniedziałek przychodzimy do pracy z negatywnym wykonanym testem - mówił Piecha.
W kontekście masowego testowania w obecnej sytuacji pojawią się coraz częściej pytania o jego sens, a część ekspertów wskazuje wręcz, że tego sensu już nie ma, tak jak Tadeusz Jędrzejczyk, były prezes NFZ, obecnie dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego:
- Zastrzegam się, że mi chodzi o szczyt omikrona, który za chwilę osiągniemy. W ciągu najbliższych 3-4 tygodni ok. 80 proc. osób z objawami to będzie to ten wirus. Szkoda pieniędzy na potwierdzanie tego faktu, gdyż nic z tego nie wynika - wyjaśnia. Według niego każdy "przeziębiony" powinien po prostu zostać w domu i izolować się nie krócej niż 7 dni. - Unikamy stresu związanego z czekaniem w kolejce na test, a przy okazji, nieco paradoksalnie, zwalniamy szybkość roznoszenia się wirusa. W końcu wykonanie testu to też okazja do kolejnych kontaktów - wyjaśnia.
Polecamy także:
Koronawirus: liczba zakażeń wciąż rośnie