Autor : Anna Gumułka
2023-02-07 09:22
E-receptę i e-zwolnienie można obecnie bez problemu kupić w internecie. Dla oferujących je firm to złoty interes, ale czy pacjentom-klientom korzystanie z tych usług wyjdzie na zdrowie? – pyta we wtorek „Dziennik Gazeta Prawna”.
- Usługa kosztuje ok. 65 zł za receptę, 99 zł za zwolnienie. Do tego należy założyć, że większość osób płaci składki zdrowotne na NFZ. Ma więc prawo do publicznej opieki zdrowotnej. Tymczasem recepta za pośrednictwem internetu nie uprawnia do refundacji. Klient płaci więc za usługę, za składkę, a następnie w aptece 100 proc. ceny leku. Dla podmiotu pośredniczącego to wygodna sytuacja. Nie ma nad sobą uważnego oka NFZ, który w przypadku refundacji mógłby zwrócić uwagę na nadprogramowe recepty – wskazuje dziennik, podkreślając, że klienci mogliby bez trudu uzyskać receptę na stale przyjmowane leki dzięki teleporadzie u własnego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej.
- Z ZUS słyszymy, że elektroniczne zwolnienia to pole do nadużyć. Zakład podaje przykład osoby, która w ciągu minuty wystawiła zaświadczenia trzem różnym pacjentom, a w ciągu niecałego roku – blisko 20 tys. Pomnóżmy tę ostatnią liczbę przez ok. 100 zł (cena zwolnienia kupowanego przez internet), a okaże się, że tylko jeden lekarz może mieć urobek rzędu 2 mln zł. Dla „receptodawcy” taki oddany medyk jest więc jak kura znosząca złote jajka – pisze „DGP”.
Autorka artykułu zwraca uwagę, że z takich usług mogą korzystać osoby uzależnione od leków. Ryzyko, jakie podejmują pacjenci, i przed którym zabezpieczają się w regulaminach firmy oferujące e-recepty i e-zwolnienia zabezpieczają się w regulaminach wiąże się z podaniem niewłaściwego, a nawet szkodliwego leku lub niepodjęciem leczenia na czas.
Jak sami sprawdziliśmy, firmy te wielu recept nie wystawiają – tak jest w przypadku leków na cukrzycę czy niektórych leków psychiatrycznych.
Polecamy także:
Założyciel Spotify chce skanować ludzi, ale lekarze są sceptyczni
Projekt ustawy o jakości w Sejmie. Komisja zdrowia w kontrze?
Stołeczna placówka będzie miała kłopoty przez lekarkę influencerkę?
Dziennikarka z blisko 25-letnim doświadczeniem. W latach 1999-2022 w PAP relacjonowała wydarzenia na Śląsku i w kraju, specjalizując się w tematyce zdrowotnej, społecznej, naukowej i kulturalnej. W 2004 była korespondentką PAP w Londynie. Kontakt: anna.gumulka@cowzdrowiu.pl