Autor : Anna Gumułka
2024-01-31 10:33
Premier Donald Tusk zapowiedział obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców i osób samozatrudnionych. O najbardziej prawdopodobnym wariancie tej reformy i planach rezygnacji z rozwiązania zmuszającego przedsiębiorców do wielokrotnego płacenia składki pisze w środę „Gazeta Wyborcza”.
Według dziennika to właśnie podwyżka składki zdrowotnej dla przedsiębiorców - nawet siedmiokrotna - była jedną z przyczyn zbyt niskiego wyniku Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich wyborach parlamentarnych, by partia ta mogła rządzić trzecią kadencję. 28 stycznia na spotkaniu z mieszkańcami Kielc Jarosław Kaczyński przyznał, że podwyżka składki była błędem: - Przyznaję to. Myśmy błędy też popełniali. Jeśli dojdziemy do władzy, to tę sprawę załatwimy - zapewniał Jarosław Kaczyński.
Tusk nie chce popełnić tego błędu i zapewnia, że składkę obniży - pisze „GW” i cytuje anonimowe rządowe źródło:
- Jeszcze przed wyborami samorządowymi wypłynie z rządu oficjalny komunikat, że będzie obniżona składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Obiecaliśmy to w kampanii wyborczej, a przedsiębiorcy nam uwierzyli i to m.in im zawdzięczamy sukces w wyborach. Nie ma więc mowy, że obietnicy nie dotrzymamy.
Najbardziej na tę zmianę ma naciskać Trzecia Droga. Obniżki składki chcą jak najszybciej choćby marszałek Szymon Hołownia, wicepremier Władysław Kosinak-Kamysz oraz przewodniczący sejmowej komisji gospodarki i rozwoju Ryszard Petru - informuje dziennik.
Przypomina, że składka zdrowotna to największa zmora polskich przedsiębiorców, a wiele przypadków jest „wręcz kuriozalnych”. Bywa bowiem, że jeden przedsiębiorca płaci nawet… sześć składek zdrowotnych. - Tak jest, gdy ktoś ma kilka źródeł przychodów. Płaci więc składkę na NFZ od etatu, od działalności gospodarczej i np. w związku z byciem wspólnikiem w spółce. Zdarza się, że w sumie musi zapłacić sześć składek zdrowotnych, które się w żaden sposób nie sumują. Taki ktoś, mimo że płaci sześć składek, korzysta ze ochrony zdrowia na takich samych zasadach jak ktoś, kto płaci jedną składkę. A przeważnie w ogóle nie korzysta z publicznej służby zdrowia, bo leczy się prywatnie - mówi cytowany przez gazetę doradca podatkowy Przemysław Hinc.
Polecamy także:
Prywatnych polis zdrowotnych wciąż przybywa. Dane PIU za I kwartał
Według informacji „GW”, rząd Donalda Tuska chce się zająć wielokrotnym płaceniem składki zdrowotnej. W planach jest wprowadzenie jakiegoś limitu składki, po przekroczeniu którego państwo nie pobierałoby kolejnych składek z innych źródeł przychodu. - Żadne decyzje jednak nie zapadły, ten pomysł wymaga policzenia skutków finansowych dla budżetu NFZ - mówi informator dziennika.
Polecamy także:
Finanse: pieniędzy na zdrowie zabraknie i nie będzie skąd dosypać?
Wielokrotność składki zdrowotnej to jednak nie istota problemu. Jest nią obniżenie składki, czyli powrót do stanu sprzed Polskiego Ładu.
Przed Polskim Ładem składkę zdrowotną przedsiębiorcy liczono od 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Wszyscy płacili więc jedną stawkę - w 2021 r. wynosiła ona miesięcznie 381,81 zł. Ponadto składkę można było odliczyć od podatku. Realnie po odliczeniu przedsiębiorcy płacili więc 53,03 zł co miesiąc. I to wszyscy - ci na skali podatkowej, na podatku liniowym i na ryczałcie.
W wyniku Polskiego Ładu PiS podzielił przedsiębiorców na kilka grup w zależności od tego, jak rozliczali się z podatków. I tak ci, którzy byli na liniowym PIT, musieli po zmianach płacić składkę zdrowotną w wysokości 4,9 proc. Jeszcze więcej, bo 9 proc., musieli płacić przedsiębiorcy na skali PIT. Do tego składki zdrowotnej nie można było odliczać lub odliczenia były niewielkie.
Najbardziej skomplikowany system zastosowano w przypadku ryczałtowców. Dla nich Polski Ład uzależnił wysokość składki zdrowotnej od wysokości rocznego przychodu, dzieląc ich na trzy grupy.
Polecamy także:
ZUS: 316 mln zł nadpłaconej składki zdrowotnej wróciło do firm
Według "GW" najbardziej radykalny wariant reformy zakłada powrót do zasad sprzed Polskiego Ładu. Przy takim rozwiązaniu przedsiębiorcy na ryczałcie z przychodem ponad 300 tys. zł rocznie zyskaliby ok. 900 zł miesięcznie. Natomiast przedsiębiorcy na skali podatkowej i liniowcy mogliby zaoszczędzić ok. 400 zł miesięcznie. Taki pomysł ma mieć najwięcej zwolenników wśród polityków Trzeciej Drogi.
Ale takie rozwiązanie kosztowałby budżet NFZ - 7 mld zł. I to jest główny powód oporu Lewicy, której nie podoba się, że mniejsza składka będzie oznaczać mniej pieniędzy na leczenie. Poza tym Lewica uważa, że jak komuś mamy pomagać, to nie przedsiębiorcom, ale osobom na etatach.
Tusk będzie musiał więc pogodzić Trzecią Drogę z Lewicą. W grze jest rozwiązanie kompromisowe. Jakie? Ryczałtowa kwota składki zdrowotnej dla wszystkich przedsiębiorców, ale liczona od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia i bez możliwości odliczeń. Przy takim rozwiązaniu w 2024 r. wszyscy przedsiębiorcy płaciliby na zdrowie ok. 430 miesięcznie.
Takie rozwiązanie byłoby dużo tańsze niż powrót do sytuacji sprzed Polskiego Ładu, bo kosztowałoby maksymalnie 2 mld zł rocznie zamiast 7 mld.
- To, jaki wariant ostatecznie wygra, zdecydują jeszcze rozmowy między koalicjantami. Na razie w jednym panuje zgoda: reforma nie wejdzie w tym roku, ale na początku 2025 r. W tym czasie reforma składki zdrowotnej będzie konsultowana ze związkowcami i z organizacjami pracodawców - mówi cytowana przez "GW" osoba z rządu.
Polecamy także:
Rezydenci rozmawiali o degradacji kształcenia z wiceministrem M. Gdulą
Dziennikarka z blisko 25-letnim doświadczeniem. W latach 1999-2022 w PAP relacjonowała wydarzenia na Śląsku i w kraju, specjalizując się w tematyce zdrowotnej, społecznej, naukowej i kulturalnej. W 2004 była korespondentką PAP w Londynie. Kontakt: anna.gumulka@cowzdrowiu.pl