Autor : Anna Rokicińska
2020-09-23 15:26
Nie wiadomo, jak będzie wyglądał 13 października, czyli dzień protestu ratowników medycznych. 13 października, to święto ratowników medycznych. Powinno się wtedy świętować – mówi Piotr Dymon, przewodniczący Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych.
Anna Rokicińska: Ogłosiliście na Facebooku, że 13 października jest dniem wolnym. Co to oznacza dla pacjentów? Będzie strajk?
Piotr Dymon: W praktyce to nie powinno nic oznaczać. My nie zakładamy, że Zespoły Ratownictwa Medycznego nie będą funkcjonować czy odmawiać wyjazdów. Data, którą tam umieściliśmy to jest 13 października czyli święto ratownictwa medycznego i ratowników. Powinno się wtedy świętować, czyli dzień święty święcić.
A.R.: Ale jak będzie wyglądało to świętowanie? Będziecie brać dzień wolny na żądanie?
P.D.: Ciężko to przewidzieć. Ponieważ zbliża się - jakby nie patrzeć - kumulacja epidemii. Dodatkowo dojdzie też sezon grypowy i wirusowy, więc ciężko powiedzieć, co będzie za 3 tygodnie. Nie możemy zaplanować, że będziemy chorzy. Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. My mamy nadzieję, że do takich rzeczy nie dojdzie, ale życie może przynieść swoje. Ostatnio obserwujemy w niektórych stacjach pogotowia, które działały bez problemów, że przez jedną czy dwie osoby, zostaje kilkadziesiąt osób wysłanych na kwarantannę. Człowiek nie wie, kiedy się zakazi i od kogo. Na to nie mamy wpływu.
A.R.: Co musiałoby zrobić Ministerstwo Zdrowia, żebyście na powrót zawiesili protest?
P.D.: Dla ministerstwa nie będzie już tak łatwo. Nie o to nam chodzi, by dali nam bardzo ogólne porozumienie. Może nie będziemy żądać aktów wykonawczych, ale chodzi nam o porozumienie z datą ważności. Głównie zależy nam na nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym i wprowadzeniu ustawy o zawodzie ratownika medycznego oraz na uregulowaniu płac ratowników. To są główne postulaty. Jeżeli będziemy mówić, że nie chodzi nam o finanse, to to nie jest zgodne z prawdą, bo pieniądze zawsze są gdzieś w tle. Finanse i ustawa o zawodzie idą w parze. Mamy nadzieję, że te główne postulaty będą spełnione na takim poziomie, który będzie nam satysfakcjonował. Chodzi o to, by był określony termin ich realizacji, a nie na święte nigdy. My rozmawiać lubimy, chętnie rozmawiamy. Mówienie nam, że coś jest w planie, sprawdzane, konsultowane już na nas nie zadziała.
A.R.: Wiceminister Waldemar Kraska mówił, że jest zdziwiony waszym odwieszeniem protestu...
P.D.: Pan minister ma prawo do własnego zdania. Może być zdziwiony. My jesteśmy zdziwieni tym, że po kolejnym spotkaniu nie otrzymaliśmy żadnych konkretnych informacji na temat postulatów, które nie są nowe. Poza tym na ostatnim spotkaniu w ministerstwie padały stwierdzenia, że protest może być odwieszony, że może nadejść jesień średniowiecza. Nie wiem co zdziwiło pana ministra. My na tym spotkaniu po raz kolejny rozmawialiśmy o tych samych punktach i nie dostaliśmy żadnej konkretnej informacji. Stwierdziliśmy, że trzeba w ramach Komitetu Protestacyjnego się spotkać i podjąć jakąś decyzję. Ta była jednogłośna. Odwieszamy protest. Myślę, że 3,5 roku na spełnienie tych naszych głównych postulatów, to sporo czasu.
A.R.: Czy potrzebne jest konkretne uregulowanie zasady, że napaść na ratownika medycznego, to napaść na funkcjonariusza publicznego na służbie? Ostatnio mieliśmy kilka takich głośnych przypadków i na Dolnym Śląsku i w Warszawie.
P.D.: To jest złożony problem. Z racji tego, że nie jesteśmy formacją w typie służby, ciężko powiedzieć, że będziemy funkcjonariuszami publicznymi całodobowo. Trzeba doprecyzować określenie „korzystamy z ochrony przysługującej funkcjonariuszowi publicznemu”. Ono jest dość nieprecyzyjne szczególnie w zakresie, kiedy ta ochrona się rozpoczyna. Po drugie powinno być dość jasno określone, jaka grozi kara za napaść na ratownika medycznego, na personel medyczny w ogóle jako taki. To są ludzie, którzy mają dość specyficzną pracę. Ratują ludziom życie. Brak kary ściśle określonej w prawie, utwierdza w bezkarności. Jeżeli jest znikoma szkodliwość czynu i ta osoba działała w afekcie czy pod wpływem alkoholu to skuteczności nie służy. Powinno być jasno określone, co się stanie, gdy ktoś popełni taki czyn. Dodatkowo te ostatnie ataki pokazują, że ta agresja eskaluje. My nie mamy rejestru zdarzeń niepożądanych i agresywnych. Ile takich zdarzeń jest, a ile nie jest zgłaszanych? Część ratowników nie chce być ciągana po sądach i mówią, że trochę ich poszturchali i powyzywali. Gdyby zrobić rejestr to takich spraw w ciągu dnia byłoby jeżeli nie kilkaset, to kilkadziesiąt. Powinna być określona jasno kara i okres ochrony przysługujący ratownikowi medycznemu.
A.R.: We wrocławskiej dyspozytorni ratownictwa medycznego pojawił się koronawirus. Początkowo dyspozytorzy narzekali na brak dezynfekcji, a potem na brak informacji o tym kto jest zakażony i czy pracuje się z osobą zdrową czy zakażoną. Jak teraz wygląda tam sytuacja?
P.D.: Do końca września pracują tam osoby z całego kraju. Chyba w całej Polsce nie ma w stacjach w 100 proc. pełnej obsady dyspozytorskiej. Braki są wszędzie podobnie, jak w zespołach ratowniczych. Jest to spowodowane i stanem epidemii i zachorowaniami, wcześniej jeszcze sezonem urlopowym i niestety odchodzeniem personelu do lepiej płatnych prac. Ratownicy przekwalifikowują się na przykład na pielęgniarki. We Wrocławiu jeszcze tego kryzysu nie zażegnano. Mam nadzieję, że dyrekcja wdroży plan naprawczy. To, że udało się załatać dziury do końca września personelem ściągniętym z Polski, nie oznacza, że będzie miał kto pracować w październiku. Nie ma większej liczby personelu na zawołanie. Tutaj trzeba głębszych, systemowych rozwiązań. Trzeba ściągać nowy narybek do zawodu. Ten problem będzie się rozciągał na lata, jeśli nie będzie systemowych rozwiązań.
Polecamy także:
Wytyczne dla lekarzy POZ w przypadku pacjentów z podejrzeniem COVID-19
Pierwszy etap produkcji polskiego leku na COVID-19 zakończony
24 milionów złotych na Centrum Zdrowia Psychicznego
COVID-19 w Polsce: 974 nowe zakażenia, najwięcej na Mazowszu