Autor : Anna Rokicińska
2022-02-01 18:20
Sejmowa Komisja Zdrowia rekomenduje odrzucenie ustawy antycovidowej. Klub Prawa i Sprawiedliwości przegrał głosowanie w Komisji w tej sprawie. Ustawa miała dawać możliwość żądania od pracowników okazania wyniku testu w kierunku Sars-CoV-2 raz w tygodniu. Były ostre słowa, mocna krytyka i najkrótsze wystąpienie wiceministra zdrowia podczas posiedzenia Komisji, odkąd sięgamy pamięcią.
Posiedzenie było pełne emocji. Przewodniczący tego grona, poseł Tomasz Latos z Prawa i Sprawiedliwości przypomniał, że już wczoraj zgłoszono wnioski o odrzucenie projektu w I czytaniu oraz o wysłuchanie publiczne. Zapowiedział, że zostaną one rozpatrzone po zakończeniu I czytania, bo taka jest procedura. Całość proponowanych przepisów opisywaliśmy tutaj (Czy będzie ustawa antycovidowa? Na drodze kłody).
Posłowie z opozycji chcieli się dowiedzieć jeszcze przed przystąpieniem do I czytania, co się dzieje z projektem ustawy autorstwa Czesława Hoca. Projekt przeszedł przez I czytanie i powinien być rozpatrywany na sali plenarnej. Wprowadzał możliwość domagania się przez pracodawców od pracowników okazywania tzw. certyfikatów covidowych. Dodatkowo posłowie chcieli wiedzieć, ile mają czasu na pracę, bo na godz. 16.00 zaplanowano posiedzenie Sejmu i obrady na sali plenarnej, a było już po godz. 15.00. - Jaki jest status projektu Hoca? - dopytywał poseł Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej. - Myśmy zakończyli prace nad tym drukiem i oddaliśmy go prezydium sejmu - odpowiedział Latos. Grzegorz Braun z Konfederacji wniósł o odroczenie posiedzenia do czasu ustalenia losów ustawy Hoca. W jego ocenie procedowanie nad nowym w momencie, gdy nie wiadomo, co się dzieje ze starym, może doprowadzić do sytuacji, że zapisy będą się nawzajem wykluczały.
Przewodniczący Latos poinformował, że projekt wpłynął do Sejmu 27 stycznia 2022 r., a zgodnie z przepisami I czytanie może się odbyć nie wcześniej niż 7 dnia od doręczenia druku projektu posłom. Bez zachowania 7-dniowego terminu można pracować nad projektem, jeśli sejm lub Komisja postanowią inaczej. Złożono więc wniosek o skrócenie tego terminu. Wniosek przeszedł jednym głosem.
Latos zaproponował 2-minutowe wystąpienia posłów. Tu także głosowano, bo posłowie domagali się 4 minut. Wynik głosowania był zaskakujący, bo 20 posłów było za i 20 przeciw. W tej sytuacji Biuro Legislacyjne Sejmu stwierdziło, że głos decydujący ma przewodniczący.
Sprawozdawcą projektu było poseł PiS Paweł Rychlik. Jego przedstawienie projektu sprowadzało się do odczytania uzasadnienia z kartki. Poseł miał jednak trudności ze składnym odczytaniem tekstu. W trakcie jednej z licznych pauz nie wytrzymał poseł Braun. - Jak pan się nie nauczył czytać tekstu, to może przekaże pan komuś innemu do odczytania - stwierdził. Rychlik zakończył prośbą o merytoryczną dyskusję.
Wiceprzewodniczący z KO Rajmund Miller mówił: - Ta ustawa jest od początku do końca zła, konfidencka, represyjna, skłócająca społeczeństwo - stwierdził. Zwrócił uwagę, że podstawy tej ustawy są wbrew nauce medycznej. - Nie da się wskazać ani ustalić osoby, która jest źródłem zakażenia - powiedział i dodał, że chodzi o zakażenia droga kropelkową. Stwierdził, że lekarze, którzy będą głosować za tym projektem, skompromitują się jako przedstawiciele tego zawodu.
Poseł Marek Rutka z Lewicy powiedział, że projekt, nie tylko urąga podstawowym zasadom państwa prawa czy sprawiedliwości społecznej. Według niego „uwłacza on rozsądkowi i elementarnej przyzwoitości”. - Jedynym miejscem, w którym ten projekt powinien się znaleźć, to jest to urządzenie - stwierdził i włożył druk z projektem do niszczarki.
Awantura przeniosła się na salę plenarną Sejmu, bo na 16.00 zaplanowano jego kontynuację. Poseł KO Borys Budka mówił, że to największy bubel prawny. - Panie prezesie pan nie tylko wywiesił białą flagę - stwierdził i dodał, że prezes PiS jest doktorem prawa, a przedłożył „takiego gniota”, że nikt nie powinien za nim głosować. Potem głos zabrał Łukasz Schreiber z PiS, który tłumaczył, że rząd nie czeka bezczynnie i przypominał sytuacje z innych państw z 2020 r. – Nie dochodziło do sytuacji, gdy ludzie umierali na ulicach – powiedział. Potem do dyskusji był zapisany Krzysztof Gawkowski z Lewicy. Jednak na mównicę wszedł wicepremier Jarosław Kaczyński - Nie bez trybu tylko jako członek rządu mam prawo zabrać głos - tłumaczył. Zaznaczył, że zwraca się też do dr prawa, choć być może ekonomii. - Ja panu przypominam dwie oczywiste zasady uwzględnione w tym projekcie. Lekarze zawsze mają obowiązek leczyć zwłaszcza w czasie epidemii, a po drugie wolność każdego człowieka jest ograniczona przez tą granicę, jaką jest wolność, a więc i zdrowie drugiego człowieka i to też jest uwzględnione w tej ustawie - stwierdził. - Ja rozumie że opozycja totalna musi totalnie, ale czy musi głupio – zapytał.
Na mównicę wszedł poseł Gawkowski. – Opozycja może odpowiedzialnie a głupio to wy robicie – stwierdził. Domagał się wprowadzenia pod obrady projektu ustawy ich autorstwa o obowiązkowych szczepieniach przeciw COVID-19. - Słupki poparcia kładziecie na szali życia i zdrowia – komentował poseł. Zarządzono przerwę po której znów przemówił Kaczyński. - Mam prawo występować wiem, że to dla was bolesne – powiedział. Mówił o tym, że możliwość egzekwowania rożnego rodzaju zobowiązań w Polsce jest ograniczona.
Dalej dyskusja znów przeniosła się na forum Komisji Zdrowia. Wart odnotowania jest głos Ministerstwa Zdrowia. Podczas Komisji głos zabrał wiceminister Piotr Bromber i było to jedno z najkrótszych wystąpień resortu podczas posiedzenia tego grona. - Ministerstwo Zdrowia poprze każdy projekt, który pomoże w walce z epidemią - stwierdził. - Ale to tylko tyle - pytała posłanka Krystyna Skowrońska z KO. Dyskusję zakończono.
Ostatecznie za odrzuceniem ustawy głosowało 22 posłów, przeciw było 17, nikt się nie wstrzymał. Teraz rekomendację Komisji rozpatrzy Sejm.
Polecamy także:
XVI Forum Organizacji Pacjentów - zaproszenie
Kompetencyjne roszady w ministerstwie zdrowia
88 produktom z refundacją obniżono VAT. Komunikat MZ zmienia przepisy?