Autor : Aleksandra Kurowska
2022-11-21 11:14
1,5 mld euro rocznie - na tyle szacowane są koszty antybiotykooporności w UE - mówiła dziś podczas debaty „Optymalizacja wartości zdrowotnej poprzez redukcję antybiotykooporności” Małgorzata Gałązka-Sobotka z Uczelni Łazarskiego. Problem narasta i coraz częściej lekarze mają problem z tym, by wyleczyć pacjentów.
Dr n. ekon. Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, zasiadająca też w Radzie NFZ, wraz z ekspertami mówiła o kosztach finansowych i społecznych antybiotykooporności. To element obchodów Światowego Tygodnia Wiedzy o Antybiotykach.
Prof. Waleria Hryniewicz od 25 lat zajmuje się tym problemem. W 2019 r., według zeszłorocznej publikacji w Lancecie, zmarło na świecie 4,95 mln pacjentów z powodu zakażeń wywołanych przez bakterie oporne na antybiotyki, z tego 1,27 mln przez bakterie oporne na wszystkie dostępne antybiotyki - Drobnoustroje szybciej nabierają inteligencji niż my, są przewrotne i na razie skuteczniejsze od nas - wyjaśniała profesor.
Powodem tego jest głownie nadużywanie antybiotyków, przez co leki, którymi leczyło się np. zapalenie płuc, coraz częściej okazują się nieskuteczne.
Dr Michał Sutkowski, rzecznik prasowy Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, zaproponował, by powołać niezależnego pełnomocnika rządu do lekooporności oraz stworzyć mapę drogową, która za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat przyniesie efekty. Według niego świetnym takim pełnomocnikiem byłaby prof. Hryniewicz.
Hryniewicz podkreśla, że nie ma w Polsce programów celowanych na rozwój nauki i rozwój właśnie antybiotyków. - Pamiętajmy, że antybiotyk jest szczególnym lekiem. Podajemy go bardzo krótko, może wytworzyć się antybiotykooporność, ale też często pojawiają się skutki toksyczności i ryzyko - wyjaśnia. Np. po obiecującym antybiotyku pięciu pacjentów musiało mieć przeszczep i lek z rynku zniknął. Koszty produkcji są duże.
- Jeśli firmie się nie opłaca produkcja, to państwo musi dopłacić, bo dla społeczeństwa, dla zdrowia publicznego to jest niezbędne - wyjaśnia Hryniewicz. I dodaje, że pojawiają się nowe leki, ale są na początku np. 50 razy droższe niż pozostałe, a ona, jako dyrektor szpitala, musi na to znaleźć pieniądze.
Prof. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej, mówiła o tym, że to lekarz ma wiedzę i to on dobiera leki po ocenie stanu zdrowia pacjenta. - Oczywiście w tej chwili mamy o tyle dobrą sytuację w POZ, że w budżecie powierzonym diagnostycznym mamy strep testy stosowane w zapaleniu gardła. Są finansowane przez NFZ. Dla populacji do 6 roku życia mamy finansowane badania CRP - wyjaśnia. Na ogół test u dziecka wychodzi ujemnie i to pomaga wyjaśnić rodzicom, że antybiotyk u dziecka nie jest potrzebny.
- Każdy lekarz powinien mieć świadomość, że nieuzasadnione wypisanie antybiotyku pacjentowi, globalnie przyczynia się do antybiotykooporności - mówi konsultant krajowa. Podkreśla, że ucząc lekarzy o leczeniu infekcji, należy od razu przygotowywać ich do komunikacji z pacjentami i tłumaczenia, dlaczego antybiotyk w danym przypadku nie jest potrzebny.
Prof. Hryniewicz dodała, że rolą testów jest też umożliwienie korzystania z najprostszych antybiotyków, a nie tylko zmniejszanie ich zużycia.
Prof. dr hab. n. med. Andrzej M. Fal, Prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego odniósł się do roli wiedzy i edukacji. - Polski lekarz jest świetnie wykształcony, ale trzeba przypominać, szkolić i edukować. Bardzo szeroka edukacja pacjentów też jest potrzebna, by i lekarz, i pacjent wiedzieli, że w danej sytuacji antybiotyk nie tylko pomoże, ale może zaszkodzić - wyjaśniał Fal.
Mastalerz-Migas podkreślała, że Polska jest na 5 miejscu, jeśli chodzi o zużycie antybiotyków w Europie. I zwróciła uwagę, że może powinny być systemowe rozwiązania, skoro z samego mówienia o problemie nie wynika poprawa.
Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego zrzeszającego lekarzy POZ podkreślał rolę zaufania na linii medyk-pacjent.
- Cała relacja między pacjentem a lekarzem bazuje na zaufaniu. Zaufanie takie buduje się latami, a można szybko stracić - wyjaśnia.
Pacjenci przyzwyczaili się, że antybiotyk skutecznie działa i jest presja, że np. przy bólu gardła chory oczekuje wypisania antybiotyku. - Gdy zaufanie jest zbudowane, bo pacjent wie, że dzięki decyzjom lekarza w chorobie doznaje ulgi, to argument, że tym razem antybiotyk nie jest dobrym wyborem, przyjmie - wyjaśnia Krajewski.
Z kolei prof. Ernest Kuchar wspominał, że także presja i obawy przed mediami powodują, że antybiotyki są częściej przepisywane.
Dr Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych mówił, że w kwestiach merytorycznych pacjent często racji nie ma.
Rodzice zgłaszają się z dzieckiem w piątek po południu i mówią, by przepisać antybiotyk "na zapas". Ważna więc jest umiejętność komunikacji, asertywność, skuteczność, wiarygodność. Mówił o klientelizmie - gdy lekarz ulega presji dlatego, że antybiotyk jest ostatecznym orężem w POZ. - Po tym antybiotyku jest już tylko szpital - wyjaśnia Sutkowski. - Pacjent musi trochę wiedzieć o swoim zdrowiu - wyjaśniał Sutkowski.
Prof. Fal podkreślał, że pacjent przychodzi, by zniknęły objawy, więc trzeba mu wytłumaczyć, że inny lek, który szereg objawów usunie, będzie lepszym wyborem niż antybiotyk. - Jeśli pacjent go dostanie i stwierdzi, że rzeczywiście inny lek dał mu poprawę, to efekt będzie jak tysiąc dobrych rad i porad związanych z niebraniem antybiotyku - podkreślił prof. Fal.
Prof. Sławomir Poletajew z CMKP podkreślał, że także w przypadku urologii jest problem z antybiotykami, nie tylko w systemie oddechowym.
- Po pierwsze trzeba ustalić, czy rzeczywiście jest to zakażenie układu moczowego - wyjaśniał. Bo mogą to też być np. ginekologiczne czy różne inne przyczyny.
Dodaje, że od 10 lat preparaty furazydyny są dostępne bez recepty i pacjenci bardzo często w nieprawidłowym momencie zaczynają lub nieodpowiednio je stosują np. przerywają, bo mają poczucie, że to lek bez recepty, więc nie taki ważny.
Druga kwestia to wybór antybiotyku najwężej stosowanego, a nie szerokiego, jeśli zapalenie pęcherza moczowego nie jest powikłane.
Kolejna kwestia to bakteriulia - gdy w moczu występują bakterie, to nie znaczy, że pacjent wymaga leczenia. Przy braku objawów klinicznych to bardzo ryzykowne. A u co czwartej kobiety w pewnym wieku już te bakterie się stwierdza.
Profesor mówił też o tym, że zakażenia są często nawracające, więc warto zastanowić się, co zrobić, by za pół roku infekcja nie wróciła: chodzi o ilości pitych płynów, odpowiednie podcieranie się, immunoprofikatykę czy leki z hormonami u kobiet po menopauzie.
Prof. Hryniewicz poinformowała, że Polacy rocznie zażywają 10-12 ton furazydyny. Wspomniała o wielu niepożądanych, często odległych, efektach tego leku dostępnego bez recepty.
W Narodowym Programie Zdrowia wskazano, że antybiotykoopornośc to istotny problem zdrowia publicznego.
Dariusz Poznański, dyrektor Departamentu Zdrowia Publicznego Ministerstwa Zdrowia mówił, że problem dostrzeżono wiele lat temu i od lat dwutysięcznych do 2021 r. był realizowany program przez Narodowy Instytut Leków. Ale uznano, że trzeba odejść od podejścia sektorowego, że trzeba włączyć w komunikację resorty rolnictwa, edukacji, środowiska. - Od 2022 r. w nowej edycji Narodowego Programu Zdrowia są wskazane zadania tez dla innych resortów - zaznaczył Poznański. A po stronie instytucji takich jak NIL czy NIZP-PZH jest monitorowanie, działania edukacyjne do sektora ochrony zdrowia i pacjentów. Był pomysł, by wojewódzkie sanepidy były rodzajem hubów angażujących się w skuteczniejsze stosowanie antybiotyków.
- Jeśli chodzi o antybiotyki w szpitalach, działa zespół, który zajmuje się zakażeniami wewnątrzszpitalnymi w tym antybiotykoodpornymi - mówił dyrektor. Ale podkreślał, że tylko zaangażowanie wielu środowisk może przynieść efekty. Prof. Hryniewicz przypomniała, że gdy zrobiono spoty, telewizja emitowała je w godzinach o najniższej oglądalności. Dodała, że nie ma też rozwiązań, które promowałyby zajmowanie się zakażeniami - a w efekcie są np. lata, w których żaden lekarz nie podejmuje specjalizacji z mikrobiologii. Jednym z pomysłów na szersze zajęcie się kwestią odporności miało być np. włączenie lekarzy chorób wewnętrznych, którzy w pewnym zakresie mogliby zajmować się tym, co mikrobiolodzy. Hryniewicz odniosła się też do informacji, że sytuację z przepisywaniem antybiotyków może poprawić włączenie specjalistom możliwości podglądu wystawionych danej osobie recept (uprawnienie to mają lekarze rodzinni). Zwróciła uwagę, że potrzebna byłaby do tego informacja o wskazaniach - bo wtedy można się odnieść do tego, czy antybiotyk zastosowano właściwie. Wśród wielu obszarów zaniedbanych, które powinny być włączone w jeden rządowy program walki z antybiotykoopornością, powinna być też lekooporność wśród więźniów.
Polecamy także:
Rzecznik Praw Pacjenta wyjaśnia sprawę strażaków w karetkach
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl