Autor : Anna Rokicińska
2021-10-04 11:33
Specjaliści dermatolodzy odchodzą z publicznej opieki zdrowotnej. Dlatego czasami na wizytę w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia trzeba czekać nawet kilka miesięcy. W prywatnym sektorze można zarobić nawet 4 razy więcej – mówi nam Kalina Wysocka-Dubielecka, dermatolog, która dziś bada pacjentów w Białym Miasteczku 2.0. Podkreśla, że ze skóry można wyczytać bardzo wiele chorób, a ludzie traktują czasami dermatologa, jak kosmetyczkę.
Dziś do godz. 14.00 pacjenci za darmo mogą uzyskać poradę od dermatologa i sprawdzić czy znamiona, które mają nie są niebezpieczne dla ich zdrowia.
Dlaczego nie ma dermatologów w publicznej ochronie zdrowia?
Lekarka przyznaje, że jakiś czas temu odeszła z publicznej ochrony zdrowia, czyli ze szpitala do prywatnej placówki. Przyznaje, że złożyło się na to wiele przyczyn, choć odejście ze szpitala nie było dla niej najłatwiejsze, bo bardzo lubiła leczyć w szpitalu. Do tego kroku skłoniła ją zła atmosfera w pracy ale także względy finansowe. - Przekroczono moją granicę godności. Nie chciałam odchodzić, bo leczenie tych pacjentów było czymś, co lubiłam robić najbardziej – mówi nam Wysocka-Dubielecka. Przyznaje, ze zadecydowały też względy finansowe. - Nie stać mnie na pracę w szpitalu. Mam dwójkę małych dzieci i odkąd je mam okazało się, że te finanse są niestety istotne – stwierdza lekarka. Podkreśla, że różnica w zarobkach jest kolosalna. - Teraz zarabiam czterokrotnie więcej niż w szpitalu. Obecnie w szpitalach w dermatologii pracują jedynie pasjonaci i rezydenci, którzy muszą tam pracować. W moim oddziale, gdzie pracowałam podobno żaden rezydent nie chce zostać po specjalizacji – ocenia. Na wizytę u specjalisty czeka się więc po kilka miesięcy. - To są specjaliści wysokiej klasy. Mamy specjalistów na poziomie światowym. Polska się bardzo liczy w dermatologii – mówi nam Wysocka-Dubielecka.
Pacjenci skazani na prywatne wizyty
Lekarka przyznaje, że jeżeli pacjent ma bardzo pilną sprawę to zwykle jest skazany na prywatne wizyty. - No chyba, że jest to sprawa zagrażająca życiu, to pacjent zostanie przyjęty do szpitala i skonsultowany – mówi nam dermatolożka. Przyznaje, że nie sądziła, że zostanie dermatologiem. - Jak byłam na studiach, chciałam być neurochirurgiem. Ale dermatologia mnie wciągnęła, bo jest to bardzo ciekawa dziedzina, szybko rozwijająca się. Można leczyć i dorosłych i dzieci. I to nie jest tylko skóra, ale także różne choroby. Są choroby reumatologiczne, są nowotworowe. Większość naszych chorób dermatologicznych, to są ogólnorozwojowe choroby zapalne albo autoimmunologiczne – opowiada z zaangażowaniem. Podkreśla, że ze skóry można wyczytać bardzo wiele na temat stanu zdrowia pacjenta. - Na skórze widać wszystko. To jest niezwykle istotna dziedzina, która jest pomijana w naszym kraju. Większość osób myśli, że to trochę taka kosmetyczka ten dermatolog, a my naprawdę leczymy całego pacjenta – stwierdza Wysocka-Dubielecka.
Przypomina, jak bardzo ważna jest profilaktyka dermatologiczna. Dziś wykonuje ją w Białym Miasteczku 2.0. Do badania trzeba się rozebrać. - Oglądamy całego pacjenta. Badamy twarz, uszy, skórę owłosioną głowy, kończyny, tułów, dłonie, stopy, części intymne również – przypomina. Oglądane są wszystkie zmiany na ciele te barwnikowe i niebarwnikowe, bo czerniaki bywają bezbarwnikowe.
Polecamy także:
Dane MZ: 684 nowe zakażenia, nikt nie zmarł