Autor : Aleksandra Kurowska
2022-06-06 08:44
Kiedy Ministerstwo Zdrowia wprowadziło dostęp do specjalistów bez limitu, problem zaczął narastać gdzie indziej. Dostanie się do specjalisty to dopiero połowa sukcesu. Wąskim gardłem stało się czekanie na opis badania. Może trwać nawet pół roku. W skrajnych przypadkach to sprawa życia i śmierci - pisze redaktor Klara Klinger w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej.
W artykule przytoczono wpis w mediach społecznościowych jednego z lekarzy: „Szpital hematoonkologiczny: jest tomograf, nie ma radiologa. Jeden wpada 2 razy w tygodniu. Czekanie na opis od 2 do 6 miesięcy. Wiecie, jak czuje się pacjent onko czekający na wynik miesiącami? Po 3–6 miesiącach to już jest termin kolejnej kontroli. Życzę wam tego doświadczenia”.
Na problemy z diagnostyką zwracał uwagę m.in. raport NIK a także zestawienia dotyczące sytuacji pacjentów onkologicznych przygotowywane przez Alivię. W tekście powołano się też na badanie Fundacji Watch Health Care.
– Koledzy dostają ok. 200 zł za godzinę dyżuru. Łatwo policzyć, że po trzech dyżurach, kiedy przyjdą na dzień i noc, mają ok. 14 tys. zł. Prywatne placówki płacą jeszcze więcej, więc wystarczy wziąć kilka godzin dodatkowo i pieniędzy wystarczy. Trudno się dziwić, że wielu lekarzy nie ma motywacji, by brać dodatkowe dyżury czy przychodzić codziennie do pracy – opowiada redakcji DGP jeden z lekarzy ze Śląska.
Jak informowaliśmy w zeszłym tygodniu, według Naczelnej Izby Lekarskiej liczba lekarzy ze specjalizacją w dziedzinie radiologii i diagnostyki obrazowej wzrosła w latach 2017–2021 o 14 proc. W 2021 r. było prawie 4 tys. aktywnych zawodowo lekarzy tej specjalizacji. Jednak jak podaje NIK pomimo wzrostu ogólnej liczby lekarzy radiologów, specjalistów tych brakowało w niemal jednej trzeciej skontrolowanych podmiotów. Szczególnie trudna sytuacja była w małych szpitalach. Na dyżurach nie było lekarzy, co wydłużało czas oczekiwania na diagnozę i było niekorzystne dla pacjenta. Najwyższa izba na podstawie danych ze skontrolowanych placówek stwierdziła też, że w trybie stabilnym w 17 proc. przypadków na opis czeka się ponad 14 dni, a rekord wyniósł aż 168 dni. W trybie pilnym na co 10. badanie czekało się powyżej dwóch tygodni – nawet 64 dni.
W 1/3 skontrolowanych placówek brakowało specjalistów, a najgorsza sytuacja była w małych miastach. Brak lekarzy na dyżurach wydłużał czas oczekiwania na diagnozę. Lekarze niechętnie pełnili dyżury w godzinach nocnych i w dni świąteczne. Problem rozwiązano, umożliwiając lekarzom opisywanie zdjęć RTG zdalnie, w ramach teleradiologii.
Cały tekst z DGP dotyczący problemów z diagnostyką i długiego okres oczekiwania na opis nadania można przeczytać tutaj
Polecamy także:
Szczury zjadły kable. Raport NIK o drogich sprzętach w szpitalach
Technicy elektroradiologii: najniższe wynagrodzenie jest najwyższym
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl