Autor : Anna Gumułka
2024-01-16 10:30
Na początku pandemii Ministerstwo Zdrowia (MZ) kupowało po cenach kilkukrotnie wyższych od rynkowych nie tylko respiratory, ale także sztuczne nerki i pompy infuzyjne – donosi we wtorek „Gazeta Wyborcza”, powołując się na informacje, jakie resort – już pod nowym kierownictwem - właśnie przygotował na posiedzenie Komisji Zdrowia Sejmu RP. Warto pamiętać, że był to okres wielu niewiadomych, a na rynku brakowało sprzętu - na ile jest to wytłumaczenie cen i innych warunków zakupów? O tym dyskutują Polacy nie tylko w parlamencie.
O informacje ws. zakupów respiratorów i maseczek w okresie pandemii COVID-19 zwrócił się do MZ poseł Bartosz Arłukowicz (Koalicja Obywatelska), przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia.
Respiratory, Fundusz Medyczny, wydatki MZ - plany Komisji Zdrowia
- Z pisma, które w odpowiedzi na jego prośbę resort przesłał do Sejmu wynika, że w latach 2020-23 na cele związane z pandemią Ministerstwo Zdrowia wydało prawie 57,2 mld zł. Pieniądze pochodziły z budżetu państwa (1 mld 670 mln zł), funduszy unijnych (640 mln zł) i Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 (54 mld 860 mln zł). Większość tych pieniędzy – 41 mld 639 mln zł – została przekazana Narodowemu Funduszowi Zdrowia na pokrycie kosztów leczenia zakażonych pacjentów. Dzięki temu szpitale zajmujące się chorymi z COVID-19 miały dodatki, a personel podwójne pensje. Resztę, czyli ponad 15,5 mld zł, ministerstwo wydało na zakupy – pisze dziennik, przypominając najgłośniejszą z tych spraw - zakup respiratorów, które za kwotę 44,5 mln euro (wtedy ok. 200 mln zł) miała dostarczyć ministerstwu spółka E&K należąca do Andrzeja Izdebskiego - handlarza bronią, który za złamanie embarga na jej dostawy znalazł się na czarnej liście ONZ. Mężczyzna zmarł w czerwcu 2022 r. w stolicy Albanii - Tiranie. Cena za 1 aparat wynosiła ponad 160 tys. zł za sztukę, a chodziło o aparaty normalnie dostępne za maksimum 40-50 tys. zł - wskazuje "GW". Handlarz bronią nie wywiązał się z umowy i na czas dostarczył tylko 200 aparatów. Do dziś ministerstwo nie odzyskało w całości zaliczki wypłaconej mu 14 kwietnia 2020 r. (a więc w dniu podpisania kontraktu) w wysokości ponad 35 mln euro.
- Kim byli pozostali dostawcy? To m.in. KGHM - od tej spółki resort kupił 30 bardzo prostych chińskich aparatów JIXI. Producent wystawiał je za 2,7-3 tys. dol., a wiceminister Janusz Cieszyński odkupił od KGHM w cenie po 129 tys. zł za sztukę, czyli ponaddziesięciokrotnie wyższej. 200 sztuk dostarczyła spółka Anes-Med. W piśmie do przewodniczącego komisji zdrowia resort nie podaje typu respiratora, a chodziło o aparaty transportowe T7 z modułem C02 za kwotę ponad 18,7 mln zł. Co oznacza, że ministerstwo kupiło je w cenie ponad 95 tys. zł za sztukę, podczas gdy najlepsze respiratory transportowe są po 40 tys. zł. Ministerstwo kupiło też 100 respiratorów od spółki ResMed po 31 tys. zł za sztukę - wylicza "Gazeta Wyborcza".
- Poza tym Ministerstwo Zdrowia kupiło jeszcze m.in. 26 sztucznych nerek w cenie po 100 tys. zł za sztukę, podczas gdy można je kupić za 30-40 tys. zł, oraz 960 pomp infuzyjnych i strzykawkowych za kwotę prawie 12 mln zł, czyli ponad 12 tys. zł za sztukę, choć można je kupić za kilka tysięcy złotych. Kupiono też 10 tys. pulsoksymetrów (do badania stopnia utlenowania krwi) za 3,3 mln zł. Wychodzi 330 zł za sztukę. Nie wiadomo, o jakie dokładnie aparaty tu chodziło, ale pulsoksymetry w aptekach można było i nadal można kupić w cenie detalicznej od 30 do 40 zł. A ministerstwo kupowało w hurcie - podkreśla dziennik.
NIK zbadała covidowe wydatki rządu, zawiadamia TK i prokuraturę
W 2020 r. Ministerstwo Zdrowia wydało też 532 mln zł na kombinezony, maseczki, fartuchy przyłbice, płyny i rękawiczki, ponad 106 mln zł na testy i izolatory, 8,3 mln zł na zakup 100 laptopów. 103 tys. zł wydano na doradztwo prawne, choć w MZ działa departament prawny, a 247 tys. na ekspertyzy (z dokumentu nie wynika jakie). 32 mln zł Ministerstwo Zdrowia zapłaciło za wykonywanie testów na COVID-19, a 55,5 mln zł na ubezpieczenie od następstw zakażenia po ekspozycji na SARS-CoV-2. Wreszcie za 9,7 mln zł kupiono termometry, ale w dokumencie nie podano, ile sztuk.
- Wydatki w kolejnych latach były już o wiele skromniejsze. Powtarzają się wydatki na ekspertyzy (rzędu 200 tys. zł), usługi telemedyczne (16 mln zł w roku 2021 i 28,5 mln zł w roku 2022) oraz usługi transportowe (85 mln zł w 2021 r. i 51 mln zł w roku 2022), choć z dokumentu nie wynika, komu MZ płaciło za telemedycynę i co wymagało aż takich nakładów na transport. Do zakupów covidowych zalicza się też szczepionki. MZ zakontraktowało 206 mln dawek. Dostarczono do Polski 134,5 mln dawek za 8 mld 131 mln zł. O szczegółach kontraktu jednak resort nie informuje, bo jak tłumaczą autorzy dokumentu, kontrakty podpisane przez państwa unijne są poufne - pisze gazeta.
Dziennik wskazuje jednak również braki w przygotowanym przez resort zdrowia dokumencie. – Nie ma np. wzmianki o kupowaniu maseczek bez certyfikatów od instruktora narciarskiego z Zakopanego, prywatnie znajomego ówczesnego ministra Łukasza Szumowskiego. Nie ma mowy o zakupie bezużytecznych koreańskich testów antygenowych. Tylko kilka zdań poświęconych jest kontraktowi z handlarzem bronią na zakup respiratorów. Nie ma mowy o tym, że aparaty były kupowane po zawyżonej cenie, a ministerstwo nie ma już szans na odzyskanie niezwróconej do tej pory części zaliczki – wylicza.
Posiedzenie sejmowej komisji zdrowia poświęcone aferze z respiratorami i innym zakupom covidowym ma się odbyć jeszcze w tym miesiącu.
Redaktor Judyta Watoła twierdzi w tekście - powołując się na nieoficjalne informacje - że dokument podpisany przez minister Izabelę Leszczynę przygotowywali Piotr Węcławik i Agnieszka Tuderek-Kuleta. Autorka tekstu podkreśla, że Węcławik to obecnie dyrektor departamentu innowacji, który w 2020 r. na polecenie wiceministra Janusza Cieszyńskiego sam kwitował odbiór partii respiratorów dostarczonych przez handlarza bronią. Z kolei Tuderek-Kuleta, obecna dyrektor departamentu bezpieczeństwa, to koleżanka Anny Goławskiej (obecnie Nałęcz), wówczas dyrektor generalnej w Ministerstwie Zdrowia, która z racji funkcji także zajmowała się zakupami.
Dziennikarka z blisko 25-letnim doświadczeniem. W latach 1999-2022 w PAP relacjonowała wydarzenia na Śląsku i w kraju, specjalizując się w tematyce zdrowotnej, społecznej, naukowej i kulturalnej. W 2004 była korespondentką PAP w Londynie. Kontakt: anna.gumulka@cowzdrowiu.pl