• Najnowsze
  • Pacjenci
  • Pracownicy medyczni
  • POZ i AOS
  • Finanse
  • Leki
  • Wyroby medyczne
  • Kultura
  • Wideo i podcasty

Prawnik: karmiących nie wolno powołać, ale inne zapisy budzą niepokój

Autor : Aleksandra Kurowska

2020-10-26 21:43

Rządzący lubią nazywać te przepisy biblijnie „o dobrym samarytaninie”, więc pozostając w tej retoryce, powiem - po owocach ich poznacie. Czas pokaże czy faktycznie część zapisów ustawy - np. o zatrudnieniu obcokrajowców czy depenalizacji błędów lekarskich - zostaje wprowadzona jedynie na „chwilę”. Wiele zapisów ustawy jest też niedoprecyzowanych, a część budzi wprost zaniepokojenie - mówi Mateusz Pałka, prawnik z Kancelarii Doradczej Rafała Piotra Janiszewskiego. 

Sejm przegłosował ustawę o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19. Naczlena Rada Lekarska jest nią „rozczarowana i zaniepokojona”, protestuje też OZZL. Czy słusznie?

Mateusz Pałka: Część zapisów ustawy może faktycznie budzić kontrowersje, jednak kiedy dokładnie się w nie wczytać, to wysnuwane publicznie tezy okazują się często nieprawdziwe.

 

Krytykowany jest m.in. zapis, który stanowi, że minister zdrowia będzie mógł wyrazić zgodę na wykonywanie zawodu lekarza obywatelowi spoza Unii Europejskiej bez egzaminu nostryfikacyjnego. OZZL nazywa to rozwiązanie niedopuszczalnym i karygodnym. 

Akurat to również budzi mój niepokój. Po to ustanowiliśmy nostryfikację zagranicznych dyplomów, żeby ją stosować! Z jednej strony, faktycznie, można dziś powiedzieć, że jednak mamy nadzwyczajny stan i potrzebujemy kadry medycznej, jednak z drugiej strony nowe kryteria dopuszczenia lekarzy do pracy w Polsce są faktycznie bardzo krzywdzące dla tych, którzy ukończyli studia w Polsce czy na innych europejskich uczelniach medycznych, gdzie program studiów daje gwarancję - i co do tego przez lata byliśmy zgodni - że lekarz posiądzie wszechstronną wiedzę, zgodną z najnowszymi osiągnięciami nauki, a co za tym idzie zapewni to wysoki poziom udzielania przez niego świadczeń zdrowotnych. Przegłosowana przez Sejm ustawa zawiera, co prawda, szereg wymogów, jakie lekarz spoza Unii będzie musiał spełnić, by w Polsce pracować, ale powiedzmy sobie szczerze - to nie są zbyt wygórowane warunki.

 

Osoba taka ma mieć przynajmniej trzyletnie doświadczenie w pracy w charakterze specjalisty.

Tak i to jest najważniejszy wymóg, który wydaje się, że faktycznie może jakąś gwarancję bezpieczeństwa pacjentom dawać. Pozostałe kryteria, jak znajomość języka polskiego, zaświadczenie ze szpitala lub poradni o tym, że dana placówka chce go zatrudnić czy posiadanie prawa pobytu - są dość łatwe do spełnienia. Już nie wspominając o takich kryteriach, które są niedoprecyzowane.

 

Nienaganna postawa etyczna? To ma pan na myśli?

Dokładnie tak. W polskim ustawodawstwie nie ma jednej definicji nienagannej postawy etycznej, a w ustawie, o której rozmawiamy, pojawia też przesłanka niekaralności i ja podejrzewam, że w praktyce ona będzie traktowana łącznie z tą o nienagannej postawie etycznej. Nie zapisano przecież nawet, kto tak naprawdę, miałby o tej nienagannej postawie decydować i w jaki sposób ją oceniać? Jak sobie to wyobrażamy w praktyce? Kierownik placówki, która chce zatrudnić obcokrajowca, miałby dzwonić do jego dotychczasowego miejsca pracy i rozpytywać o to, jak się taki lekarz prowadzi? Folguję sobie, ale to dlatego, że w mojej opinii ta przesłanka w praktyce w ogóle nie będzie funkcjonować. Pustosłowie.

 

Czy Pana zdaniem dopuszczenie obcokrajowców do pracy w Polsce bez wymogu nostryfikacji dyplomów, to jest rozwiązanie czasowe? Czy - jak pisze OZZL - jest to próba „przemycania pod pozorem walki z epidemią, przepisów, które już raz, niedawno, zostały przez polski parlament odrzucone”?

I tu się przedstawicielom OZZL dziwię, ponieważ ustawa jasno stanowi, że prawo do wykonywania zawodu wydawane jest na okres nie dłuższy, niż pięć lat. Po upływie tego czasu lekarz będzie musiał nostryfikować dyplom na starych zasadach. 

 

A co z powoływaniem do pracy? Samorządy zawodowe, a na uczelniach medycznych rektorzy, będą musieli w ciągu siedmiu dni przygotowywać listy pracowników, którzy mogą być oddelegowani do pracy przy COVID-19. Co z rodzicami np. małych dzieci?

Zacznijmy od tego, że sam fakt powołania do pracy przy zwalczaniu skutków epidemii nie jest w polskim prawie czymś nowym. Takie rozwiązanie funkcjonuje od 2008 roku, kiedy uchwalono ustawę o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Jednak w związku z epidemią COVID przepisy zostały faktycznie uszczegółowione i teraz mówią jasno, kto może być powołany. Są to pracownicy podmiotów leczniczych, osoby wykonujące zawody medyczne oraz osoby z którymi podpisano umowy na wykonywanie świadczeń zdrowotnych. Jednak nie wszyscy! Doprecyzowano również wyłączenia spośród możliwości tegoż powołania. Projekt ustawy, nad którym pochyli się Senat, stanowi wyraźnie, że powołanie osoby wychowującej dziecko do 14 roku życia lub do 18 roku życia - jeśli osoba ta wychowuje dziecko sama - odbywa się wyłącznie na wniosek tej osoby! A więc nie ma takiej możliwości, by powołana została karmiąca matka. Ona może zgłosić się teraz do pracy, ale tylko wtedy, gdy sama poczuje taką gotowość. Jest to pewne novum w stosunku do obowiązujących od 2008 przepisów ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, które wyłączały z możliwości skierowania do zwalczania epidemii właśnie osoby wychowujące dziecko do 14 roku życia oraz samotnie wychowujących dziecko do 18 roku życia. 

Zamieszanie medialne wokół powoływania matek karmiących wynika z faktu, braku łącznego czytania obu ustaw. Proszę zauważyć, że poselski projekt ustawy jest de facto specustawą, która nowelizuje szereg innych, już funkcjonujących aktów prawnych. Zawsze, a teraz - kiedy o wybuch paniki nietrudno - kluczowe jest dokładne czytanie aktów prawnych, które pozwala na formułowanie jasnego przekazu medialnego.

 

 

Ale mimo to kwestia była na tyle niejasna, że były poprawki dotyczące konkretnie rodziców. Ale idąc dalej - co z emerytami?  

Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że dotąd  wyłączone z możliwości skierowania do pracy były kobiety i mężczyźni powyżej 60 roku życia. Najnowsza ustawa stanowi, że skierowanym do pracy przy zwalczaniu epidemii może być 60 letnia kobieta i 65 letni mężczyzna!  Istnieje zatem faktycznie ryzyko, że osoby już niepraktykujące czynnie, ale posiadające prawo do wykonywania zawodu i niespełniające kryterium 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, mogą zostać powołane do zwalczania epidemii. Nie mogą natomiast zostać powołane kobiety w ciąży, osoby u których orzeczono częściową lub całkowitą niezdolność do pracy, inwalidzi oraz osoby z orzeczonymi chorobami przewlekłymi. Od 2008 roku - i tu się nic nie zmieniło - obowiązują przepisy, iż powołać nie można również tych osób, „które pełnią stanowiska państwowe”.

 

Czyli posłowie i posłanki nie będą ratować chorych na Stadionie Narodowym!

Chyba, że sami się zgłoszą, jak były marszałek Stanisław Karczewski swego czasu. Ale ja chciałbym jeszcze wrócić do kwestii lekarzy i pielęgniarek rodziców, bo to jest tutaj kluczowa sprawa. Jak mówiłem nie wolno powołać osoby, która samotnie wychowuje dziecko do lat 18. Jeśli natomiast i matka i ojciec dziecka wykonują zawody medyczne i wychowują dziecko poniżej 14 roku życia, to wówczas ustawa przewiduje, że powołana może być tylko jedna osoba.

 

A co to tak naprawdę znaczy, że samorządy zawodowe mają przedstawiać listy osób, które do zwalczania epidemii można powołać? 

Dobre pytanie tyle, że ustawa tego również nie precyzuje. Można natomiast domniemywać i ja się skłaniam ku takiej wykładni, że skoro jest mowa o tym, że mają to być listy osób, które mogą być skierowane do pracy, to w domyśle osoby te mają już potwierdzone i zweryfikowane. W ten sposób samorząd zostaje obarczony sporym obowiązkiem, bo to w praktyce oznacza, że to izby lekarskie czy pielęgniarskie muszą teraz wydzwaniać i sprawdzić, czy ich członkowie przede wszystkim żyją, bo zdarzały się, że na listach znajdowały się osoby zmarłe, czy przypadkiem nie mają renty lub nie chorują przewlekle oraz jaka jest ich sytuacja rodzinna i dopiero po przeprowadzeniu takiej weryfikacji - samorządy będą musiały układać i przekazywać listy tych osób, które mogą być powołane do pracy. Zaznaczam, że taka decyzja administracyjna o powołaniu jest dość sformalizowana! Zostało określone, że może być ona przekazana „w każdy możliwy sposób”. Również ustnie. Również telefonicznie. Jednocześnie decyzja ta nie wymaga uzasadnienia. 

 

A co grozi lekarzowi czy pielęgniarce, którzy się od tej decyzji uchylą? 

Kara administracyjna w wysokości od 5 do 30 tys. zł.

 

Jak zmienia to sytuację szefów szpitali - którzy w umowie z NFZ musieli deklarować zasoby medyków. Czy jeśli pracownicy zostają oddelegowani do pracy przy zwalczaniu COVID, to oznacza, że automatycznie musi szukać za nich zastępstwa? 

Rządzący się zabezpieczyli na tę ewentualność. 19 października w naszym porządku prawnym pojawiło się rozporządzenie zmieniające przepisy o świadczeniach gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego. Zgodnie z zapisami tegoż rozporządzenia od 20 października do 31 grudnia tego roku „w związku z ogłoszeniem stanu zagrożenia epidemicznego świadczeniodawca udzielający świadczeń w trybie hospitalizacji jest zwolniony z obowiązku spełniania wymagań w części dotyczącej warunków realizacji świadczeń odnoszących się do personelu lekarskiego lub pielęgniarskiego”. Chcę jasno podkreślić, że tu jest mowa o szpitalach i świadczeniach gwarantowanych, również o programach lekowych czy chemioterapii, w których przecież obowiązywały dotychczas bardzo rygorystyczne przepisy dotyczące personelu medycznego! 

 

Ale z drugiej strony szpitalom pozostają inne obowiązki.

To bardzo istotne zastrzeżenie - wymogi dotyczące personelu nie obowiązują, pod warunkiem zapewniania ciągłości procesu leczniczego i bezpieczeństwa pacjentów! Jak mówiłem, dotyczy to szpitali oraz specjalistycznego leczenia, ale nie dotyczy POZ czy innych placówek świadczących opiekę medyczną. Tam kierownicy mają obowiązek znalezienia zastępstwa.  

 

W dzisiejszych realiach to może być arcytrudne zadanie!

Zgadzam się i proszę zauważyć - to się z kolei ściśle wiąże z ułatwieniami, jakie wprowadzono dla zatrudniania lekarzy spoza Unii Europejskiej! Wydaje się, że to oni, w myśl tej ustawy, mieliby wypełnić tę lukę. A tu naprawdę rodzi się zagrożenie, że powstanie potężna próżnia. Widzę tu duże zagrożenie dla naszego systemu ochrony zdrowia. 

 

Jak w tym wszystkim mają się odnaleźć dyrektorzy szpitali? Ustawa stanowi, iż „w szczególnie uzasadnionych przypadkach związanych z koniecznością zapobiegania oraz zwalczania zakażeń i chorób zakaźnych”, w przypadku gdy dyrektor szpitala odmówi wykonania polecenia ministra albo wojewody lub wykona je „nienależycie”, to minister zdrowia będzie go mógł zawiesić i powierzyć jego obowiązki wyznaczonemu przez siebie pełnomocnikowi.

Ten przepis budzi wiele kontrowersji, jednak ja tu będę adwokatem diabła. Uważam, że ten akurat zapis jest po coś. Wojewoda jest przecież de facto organem rejestrowym i nadzorczym względem podmiotów leczniczych w województwie, prawda?

Jeśli dziś, w sytuacji kiedy mamy po kilkanaście tysięcy zachorowań dziennie - a to są tylko zarejestrowane zachorowania, ponieważ faktycznie może ich być kilkakrotnie więcej! – jeżeli wojewoda nakaże, że u niego w województwie każda placówka ma obowiązek zapewnienie czterech nowych łóżek covidowych, to co? To należy taką administracyjną decyzję wykonać! Jak na wojnie! To jest rozkaz. W okresie COVID wojewoda jest szczególnie uprawniony do wydawania poleceń, które z związku z sytuacją uważa za zasadne. Oczywiście można zadać pytanie, co to znaczy, że kierownik placówki wykonał je w sposób nienależyty. To jest faktycznie dosyć szerokie pojęcie i to budzi niepokój. Zwracam uwagę na jeszcze jeden aspekt, o którym się nie mówi: otóż minister zdrowia ma dziś prawo odwołania ze stanowiska również kierownika placówki prywatnej!  

 

I taka decyzja ma rygor natychmiastowej wykonalności.

Otóż to! Niepojące są przepisy odnoszące się do wniesienia skargi na decyzję ministra. Odwołać się wciąż można i dyrektor ma na to 7 dni, jednak odwołanie się od decyzji nie wstrzymuje jej natychmiastowego wykonania. Zatem odwołać się będzie bardzo trudno. Kolejna kwestia, jaka mnie niepokoi, to kwestia odpowiedzialności za skutki działań, jakie pełnomocnik podejmie. Otóż przepisy stanowią, że pełnomocnik i Skarb Państwa będą odpowiadali za szkody solidarnie! Obawiam się, że w praktyce będzie to oznaczało tyle, że Państwo bierze na siebie skutki błędów powołanych przez ministra pełnomocników. Ich odpowiedzialność na pewno nie jest równa tej, jaką dziś za swoje działania ponosi dyrektor placówki. W teorii Skarb Państwa będzie mógł po pokryciu szkody zwrócić się do pełnomocnika o pokrycie strat, jednak sam fakt zapisu o solidarnej odpowiedzialności czyni kwestię tej odpowiedzialności rozmytą i niejasną. 

 

A co z odpowiedzialnością medyków zatrudnionych do walki z epidemią? Chwilę temu lekarze oburzali się, że za błędy medyczne grozi im 7 lat więzienia, a dziś czytamy, że będą oni w ogóle zwolnieni z odpowiedzialności karnej za ewentualne błędy, chyba że doszło do „rażącego niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach”.

To również są przepisy tymczasowe i trzeba o tym  pamiętać. Mamy czasowo wyłączoną odpowiedzialność karną z tytułu błędów medycznych- to nie ma tu mowy  jakimkolwiek zwolnieniu z obowiązku naprawienia szkody na zasadach Kodeksu Cywilnego.  

 

Pacjenci wciąż mogą się ubiegać o odszkodowania. 

Tak, choć wszyscy zdajemy sobie chyba sprawę z tego, że wobec depenalizacji czynu zabronionego, jakim jest błąd medyczny, takie odszkodowanie będzie zdecydowanie ciężej wyegzekwować. Pamiętajmy o tym,  że wyroki w  sprawach karnych pełnią funkcję prejudykatu. Mamy wyrok skazujący, który może być podstawą do wniesienia pozwu cywilnego o obowiązek naprawienia szkody. A ponieważ teraz tego nie będzie, to w praktyce pacjentom o wiele trudniej będzie wywalczyć odszkodowanie, jakie miałoby następnie być pokryte z polis ubezpieczeniowych lekarzy.

 

Znów pojawiła się też kwestia zakupów bez przetargów. Ten zapis został ostatecznie złagodzony, ponieważ przegłosowano poprawkę. 

Pierwotnie ustawa zakładała, że do zamówień na usługi lub dostawy niezbędne do przeciwdziałania COVID nie stosuje się prawa zamówień publicznych, czyli przetargów, „jeśli zachodzi wysokie prawdopodobieństwo szybkiego i niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby lub jeśli wymaga tego ochrona zdrowia publicznego”. Sejm zgodził się na zakupy bez przetargu, jednak przegłosował poprawkę, która nakazuje placówce ochrony zdrowia informowania w Biuletynie Informacji Publicznej co i od kogo kupiła. To mają być dane firmy, imię i nazwisko sprzedawcy, jego adres. W zamyśle to ma zapobiec patologiom, bo trudno sobie wyobrazić, by dajmy na to handlarz bronią pragnął pojawić się w BIP-ie.

 

Przedstawił się Pan jako adwokat diabła, ale pewne zapisy ustawy, która właśnie procedowana jest w Senacie, mocno pana niepokoją. 

To prawda. Tak naprawdę w niemal każdej ustawie, która powstała w dobie COVID, mamy zapisy co do których można mieć wątpliwości, których wręcz można się bać. Poselski projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19 trudno jednoznacznie pochwalić lub skrytykować. Rządzący lubią nazywać te przepisy biblijnie „o dobrym samarytaninie”, więc pozostając w tej retoryce, powiem - po owocach ich poznacie. Jedno jest pewne: czas pokaże, czy niektóre przepisy naprawdę zostają wprowadzone na czas epidemii i jak te wszystkie zmiany wpłyną na kształt i funkcjonowanie naszego systemu ochrony zdrowia. 

 

 

#COVID #kogo #powołać #wojewoda #medycy #lekarze #lekarka #rodzice #dzieci #skierowanie #koronawirus #covid #opinia #prawnika #prawna #analiza
Udostępnij Tweet Udostępnij
Card image cap
Aleksandra Kurowska

Komentarze

OSTATNIE WPISY

TYDZIEŃ W ZDROWIU: wydarzenia w ochronie zdrowia (27.03-2.04 2023)
Czytaj więcej...
27.03 Posiedzenie Rady Przejrzystości AOTMIT - porządek obrad
Czytaj więcej...
Zmiana czasu w szpitalach – koszmar kadrowych?
Czytaj więcej...
Oglądanie piłki nożnej niezdrowe dla serc kibiców
Czytaj więcej...
Małopolskie nie zrezygnuje z MISM, odpiera zarzuty NIK
Czytaj więcej...
Prawny przegląd tygodnia - etap prac nad projektami (20-24 marca)
Czytaj więcej...
Szpitale, które nie wykonały kontraktu, dostaną dodatek
Czytaj więcej...
XXVII Warsztaty Kardiologii Interwencyjnej w Warszawie - zapowiedź
Czytaj więcej...
Prof. Grzybowska-Chlebowczyk: long-COVID coraz częściej u dzieci
Czytaj więcej...
Janssen Polska z nową dyrektor zarządzającą od 1 czerwca. Kim jest?
Czytaj więcej...
Polacy zbadają nowe opcje terapeutyczne dla pacjentów po zawałach
Czytaj więcej...
Aktualne ograniczenia covidowe – do 30 kwietnia?
Czytaj więcej...
Choroby rzadkie

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA !

  • twitter / CO W ZDROWIU
  • facebook / CO W ZDROWIU
  • LinkedIn / CO W ZDROWIU

    Szybkie Linki


  • Regulamin

  • Polityka prywatności

  • Aktualności

  • Kontakt

    KONTAKT

  • COWZDROWIU.PL
  • Siedziba redakcji
  • 00-491 Warszawa
    ul. M. Konopnickiej 3 lokal 2

© 2020 Wykonanie Mirit.pl