Autor : Maja Marklowska-Tomar
2020-11-17 17:03
- To bardzo trudny czas dla wcześniaków, ich rodziców oraz lekarzy, pielęgniarek neonatologicznych i położnych, którzy walczą o zdrowie i życie dzieci przedwcześnie urodzonych - podkreślali uczestnicy konferencji, zorganizowanej z okazji przypadającego dzisiaj (17 listopada) Światowego Dnia Wcześniaka.
Wcześniak to dziecko, które rodzi się przed terminem, a jego niedojrzały układ odpornościowy wymaga szczególnej troski, gdyż wirusy i bakterie mogą być dla niego śmiertelnie groźne. SARS-CoV-2 na szczęście dość łaskawie obchodzi się z dziećmi, jednak od października do marca w natarciu jest inny wirus - RS, który prowadzi do ciężkich chorób zapalnych płuc i oskrzeli. Neonatolodzy przypominają, że dostępna jest immunoprofilaktyka finansowana przez państwo i apelują, aby podać dzieciom pełen cykl 5 dawek w miesięcznych odstępach, bo dzięki temu nie wrócą do szpitala i nie zostaną narażone na ponowną rozłąkę z mamą.
- Wirus RS to nasz stary wróg, z którym walczymy już od wielu lat. Walka oparta jest na podawaniu przeciwciał, ponieważ żadna szczepionka nie daje takiego efektu jak podanie pięciu dawek immunoprofilaktyki. Powrót do intensywnego leczenia znacznie pogarsza sytuację dzieci przedwcześnie urodzonych. Zakażenie wirusem RS jest trudne do leczenia, ale można mu zapobiec - podkreślił prof. Ryszard Lauterbach, prezes Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego, konsultant wojewódzki w dziedzinie neonatologii dla województwa małopolskiego, kierownik Oddziału Klinicznego Neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Oddzielenie rodziców od dziecka to ogromna trauma
Podczas konferencji eksperci wspominali początek pandemii koronaiwrusa i pierwsze rekomendacje zabraniające odwiedzin wcześniaków przez ich rodziców.
- Z czasem nastąpiło stopniowe otwieranie szpitali - najpierw dla matek, a potem dla rodziców. Nie można jednak zrezygnować zupełnie z ograniczeń, ponieważ dzieci też zakażają się koronawirusem. Poza tym pediatrzy nie są w stanie zastąpić neonatologów, dlatego zakażenie naszego personelu jest bardzo groźne, bo jego konsekwencją może być całkowite odstąpienie przez niego od pracy. Z jednej strony chodzi więc o ochronę dzieci, a z drugiej opiekującego się nimi personelu - tłumaczyła prof. Ewa Helwich, krajowa konsultant w dziedzinie neonatologii, kierownik Kliniki Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.
Prof. Ryszard Lauterbach przypomniał, że wiele lat temu otwarto oddziały intensywnej terapii dla rodziców i zachęcano ich do dotykania, kontaktu słownego, czytania książeczek i przebywania jak najczęściej w otoczeniu maleństwa, zdając sobie sprawę z istotnych korzyści dla zdrowia zarówno małych pacjentów, jak i ich rodziców, wynikających z takiego kontaktu. - Z głębokim żalem zamykaliśmy oddziały intensywnej terapii noworodka z powodu pandemii koronawirusa. Bardzo dobrze pamiętamy przecież słowa znanego krakowskiego psychiatry prof. Antoniego Kępińskiego, który już w latach 70. ubiegłego wieku twierdził, iż mały wcześniak, choć nie bardzo rozpoznaje kolory i dźwięki po urodzeniu, to jednak najbardziej intensywnie odbiera stan psychiczny swojej mamy i jej obecność wyraźnie działa na jego emocje. Przyczyn podjęcia decyzji o zamknięciu było kilka, ale wszystkie wynikały z pandemii. Groźba była niezwykle realna, a wyłączenie części personelu z powodu kwarantanny zdecydowanie ograniczałoby możliwości opieki medycznej nad noworodkami leczonymi w oddziale. Kolejnym problemem, równie ważnym, był brak odpowiedniej ilości środków ochrony osobistej, które należałoby udostępniać rodzicom odwiedzającym swoje maleństwa. Pragnę zapewnić, że personel neonatologiczny odczuwa wyraźny dyskomfort i poczucie niedoskonałości w opiece nad małym wcześniakiem wynikające z braku możliwości kontaktu z nowo narodzonym dzieckiem, ale poczucie odpowiedzialności za zdrowie i życie ciężko chorych dzieci zmusiło nas do tak radykalnych działań. Przyrzekamy jednak, że ze wszystkich sił będziemy starać się stworzyć, choćby w małym stopniu, warunki kontaktu rodziców ze swoimi maluszkami, starając się pogodzić bezpieczeństwo z olbrzymimi emocjami, które odczuwają rodzice oddzieleni od dziecka - stwierdził.
Na szczęście w wielu szpitalach sytuacja już się ustabilizowała i wizyty mam są możliwe, jednak niezwykle ważne jest to, by na oddział intensywnej terapii noworodka wchodziły tylko w pełni zdrowe osoby, by przestrzegać reżimu sanitarnego, stosować maseczki, rękawiczki, płyny dezynfekujące oraz zachowywać dystans społeczny.
Problem nie tylko polski
W wielu krajach pandemia uniemożliwiła obecność mam i rodziców przy swoich chorych noworodkach przebywających w szpitalach. Europejska Fundacja na rzecz Opieki nad Noworodkami (EFCNI) zainicjowała międzynarodową kampanię "Zero Separacji", w którą zaanagażowali się Fundacja Koalicja dla Wcześniaka i Polskie Towarzystwo Neonatologiczne. W Polsce akcja przebiega pod hasłem #ZeroSeparacji #MamaprzyWcześniaku.
- Sercem jesteśmy z każdą mamą i tatą, którzy z powodu pandemii nie mogli być przy swoich dzieciach. Wiemy, jaki to stres, lęk i cierpienie. Z drugiej jednak strony zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest zapewnienie wcześniakom fachowej opieki medycznej lekarzy, pielęgniarek, położnych. Pandemia obnażyła niedoskonałości systemu, niedofinansowanie i przede wszystkim drastyczne braki kadry lekarsko-pielęgniarskiej w neonatologii, a to wpłynęło na tak dramatyczne decyzje, jakie podejmowali szefowie klinik czy dyrektorzy szpitali, zmuszeni zamknąć oddziały przed rodzicami. Dlatego organizacyjnym, długofalowym celem neonatologów i decydentów ochrony zdrowia powinno być stworzenie systemu rooming-in na oddziałach intensywniej terapii noworodka. Kiedyś było to nie do pomyślenia na oddziałach położniczych, dzisiaj każda matka ma przy sobie, 24 godziny na dobę, dziecko urodzone o czasie. Żeby stało się to możliwe w organizacji opieki nad wcześniakami, trzeba zmian systemowych dla stworzenia nowej infrastruktury szpitalnej, zupełnie innej wyceny świadczeń i zachęty, by młodzi lekarze i pielęgniarki wybierali specjalizację z neonatologii - powiedziała prof. Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka, prezes Fundacji Koalicja dla Wcześniaka.
Nie rezygnować z immunoprofilaktyki!
Mając w domu wcześniaka, przede wszystkim trzeba dbać o jego zdrowie i odporność – wzmacniać jego układ odpornościowy (unikanie kontaktu z dużą liczbą ludzi w sklepach czy innych miejscach publicznych, bezwzględny zakaz narażania dziecka na dym tytoniowy, wietrzenie pomieszczeń, spacery, odpowiednia dieta), stosować profilaktykę chorób zakaźnych przez jak najdłuższe karmienie piersią, przestrzeganie terminowej realizacji szczepień ochronnych i dostępnej bezpłatnie dla wcześniaków urodzonych przed 33. tygodniem ciąży profilaktyki zakażeń wirusem RS, który prowadzi do groźnych infekcji górnych i dolnych dróg oddechowych, zapaleń oskrzeli i płuc, niewydolności oddechowej, a nawet śmierci dziecka.
W Polsce sezon RSV zaczyna się w październiku i trwa do marca. To czas, kiedy należy dzieciom w pierwszym roku życia podać gotowe przeciwciała, które bezpośrednio niszczą wirusa. Niektórzy rodzice ze strachu przed zakażeniem SARS-CoV-2 rezygnują z immunoprofilaktyki. Niepotrzebnie. W Polsce działa 67 ośrodków, w których podawane są przeciwciała. - Wszystkie punkty są odpowiednio przygotowane, by w bezpiecznych warunkach i z zastosowaniem reżimu sanitarnego podać przeciwciała wcześniakom – zapewniła prof. Ewa Helwich.
Dzięki Fundacji Koalicja dla wcześniaka we wszystkich punktach immunizacyjnych rodzice otrzymują pakiety bezpiecznej wizyty, zawierające rękawiczki, maseczki i płyn do dezynfekcji.
- Z okazji Światowego Dnia Wcześniaka, który w Polsce obchodzony jest w tym roku po raz 10, chcemy w szczególny sposób podziękować zespołom neonatologicznym za wiedzę, serce, zaangażowanie, za wszystko, co robią dla dzieci urodzonych przedwcześnie. Chcemy też podziękować dzielnym rodzicom, którzy z powodu pandemii koronawirusa przetrwali w cierpieniu i lęku ciężki czas rozłąki z dziećmi – powiedziała Elżbieta Brzozowska, wiceprezes Fundacji Koalicja dla Wcześniaka.