Autor : Jakub Wołosowski
2022-05-17 14:56
Od kilku dni sieć obiega zdjęcie prezentu, jaki miały otrzymać, z okazji swojego święta, pielęgniarki pracujące w Powiatowym Szpitalu w Piszu. Okazuje się jednak, że paczka parówek i puszka mielonki to zestaw niepowiązany z Dniem Pielęgniarki - tak przynajmniej twierdzi szpital. Z prezentu mogli skorzystać także inni pracownicy.
"Szpital Powiatowy w Piszu był niezwykle hojny w dniu święta pielęgniarek!!! Każda pielęgniarka otrzymała prezent (żywnościowy) w postaci paczki parówek + puszka mielonki. W trudnych czasach każda pomoc mile widziana. Tylko trzeba szybko konsumować nagrodę, bo data ważności to 16 maja 2022" - napisano w poście zilustrowanym adekwatnym zdjęciem na profilu Pisz Spotted 24 na Facebooku. Wpis wywołał lawinę komentarzy, oczywiście krytycznych.
Zadzwoniliśmy do Szpitala Powiatowego w Piszu i porozmawialiśmy z dyrektorem placówki, Markiem Skarzyńskim, aby wyjaśnić, co tak naprawdę wydarzyło się w szpitalu.
- Święto Pielęgniarek i Położnych w szpitalu piskim, odkąd ja jestem dyrektorem, a jest to już 24 lata, nieprzerwanie celebrujemy. Nieprzerwanie. Zawsze znajduje czas i sposób fajnego zauważenia tego święta i podziękowania za tę ciężką pracę dla największej grupy zawodowej w szpitalu piskim. Tym razem też to się stało. Był wyjazd do Teatru Roma w Warszawie, był tort siedmiokilowy, były kwiaty indywidualnie, laurka, podziękowania, była organizacja takiej kawy wspólnej i poświęcenia sobie około godziny czasu - mówił w rozmowie z nami dyr. Skarzyński. Jak natomiast dyrektor odniósł się do kwestii zestawu parówek i mielonki?
- Mieliśmy sponsora, który złożył taką propozycję "panie dyrektorze, mam 200 kilogramów parówek i ileś tam kilogramów konserw. Konserwy mają bardzo długi termin przydatności, a parówki 8 dni. Wysokiej jakości 70 proc. mięsa w parówkach, a to jest duża zawartość jak na parówkę. Mogę to zutylizować za jakiś czas, a może ktoś od państwa się tym poczęstuje?" - relacjonował dyr. Skarzyński. - W momencie jak to trafiło do nas, to my zrobiliśmy taką dedykację, że jeżeli ktoś chce, to proszę się poczęstować. Poczęstowały się pielęgniarki, ratownicy, panie sprzątające szpital w liczbie 40 osób. Nie było żadnego przymusu, że trzeba to wziąć. Po prostu okazaliśmy szacunek do żywności w obecnym kryzysie. Zbombardowano nam przecież spichlerz Europy, jakim jest Ukraina - podkreśla dyrektor szpitala.
W rozmowie z portalem Onet.pl w tej samej sprawie dyrektor użył słów, że „dystrybucja była dowolna dla potrzebujących”, co nasuwa myśl, że poziom wynagrodzeń pracowników piskiego szpitala może być niepokojący. Na szczęście Rada Ministrów przyjęła dziś projekt o minimalnym wynagrodzeniu niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
Dyrektor podkreślał w rozmowie z nami z całą stanowczością, że "nie było tu żadnego wymiaru podziękowania pielęgniarkom w sposób szyderczy za ich ciężką pracę" i dodał, że chociaż, jak sam to określił, "nie jest to najlepszy okres dla szpitali powiatowych, to placówka w Piszu nie traci personelu, co rusz otwiera nowe przestrzenie medyczne i w obliczu wyzwań nie daje się”.
Jednak w komentarzach pod postem dyskusja nie cichnie. Część komentarzy - w których informacjami o szpitalu czy opiniami o naczelnej pielęgniarce jeszcze wczoraj dzielili się internauci, zniknęła.
Są też wpisy, które przypominają, że obdarowywanie pracowników medycznych produktami wątpliwej jakości i z krótkim terminem ważności, nie jest odosobnioną praktyką, np. „Na Banacha kilka lat temu dali worek suchych kajzerek na oddział. Gdyby ktoś dorzucił musztardę, można by odpalić grilla w autoklawie” - napisła internautka. Zamieszczono też następujący screen:
- Wcześniej panie dostawały wiele innych rzeczy od darczyńców i nie będę nikogo za to negować - wyjaśniała dr Małgorzata Karpińska-Karwowska, pielęgniarka naczelna szpitala rozmowie z portalem Onet. Dodała też, że winę za ten skandal ponoszą "ludzie zawistni". - Ktoś zrobił sobie hejt. Jest mi wstyd wobec osoby, która nam sponsoruje różne rzeczy - powtarza Karpińska-Karwowska.
Trudno oczekiwać, żeby w polskich warunkach szpital powiatowy miał pojęcie o komunikacji, skoro nawet duże jednostki zaliczają zakakujące, spore wpadki.
[Polecamy: WIM szuka medyków odważnych i pozbawionych roszczeniowej postawy oraz Anonimowa, zdrowotna komunikacja narodowa]
Jak jednak widać, sytuacja kryzysowa może się wydarzyć w każdej placówce ochrony zdrowia i dobrze by było, gdyby szpital miał kontakt do profesjonalisty i wiedział, kiedy go użyć. Dobrym rozwiązaniem jest też przeszkolenie określonych pracowników z podstaw komunikacji. Tutaj wszystko poszło nie tak. Pomijając aspekt obdarowywania pracowników placówki medycznej produktami niskiej jakości, który nie najlepiej świadczy o poziomie życia społecznego i po prostu będzie elektryzować opinię publiczną, w dzisiejszych czasach można być pewnym, że prędzej czy później coś takiego wypłynie do sieci czy mediów. I skoro już nie chce się rezygnować z takich prezentów, to trzeba być przygotowanym do wyjaśnień. A tu padło wiele zdań i niefortunnych ("dystrybucja dla potrzebujących", "przymusu nie było"), i nie na miejscu (nawiązywanie do wojny), i jeszcze oskarżenie ("ludzie zawistni"). Nie padło zwyczajne "przepraszam", a przecież - jak wynika chociażby z komentarzy po postem - wiele osób jest po prostu, nomen omen, zniesmaczonych. Poza tym, do dziś post wisi w niezmienionej formie. Nie ma w wątku wyjaśnień ze strony szpitala. Placówka w sieci na długo pozostanie kojarzona tak, jak parówki i mielonki - kiepsko.
Zdaniem OFO 32,5 mld zł z budżetu powinno trafić do pacjentów
Były ordynator ze szpitala w Zdunowie usłyszał aż 166 zarzutów od CBA