Autor : Aleksandra Kurowska
2020-12-10 12:41
Kolejki do leczenia raka piersi w wiodącej w Polsce placówce są dużo krótsze niż przed pandemią. Powód: zgłasza się mało nowych pacjentek. - Dla tych pacjentek, które się zgłaszają to jest wygrana. One całą procedurę przechodzą bardzo szybko i praktycznie bez kolejki - mówi dr n. med. Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld z Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie. Ale od razu dodaje, że generalnie to zła wiadomość - rak nie zniknął, występuje równie często co przed epidemią. A pacjentki, które nie zgłaszają się teraz, przyjdą dopiero w przyszłym roku, niestety, już z zaawansowaną chorobą nowotworową.
Aleksandra Kurowska: Czym różni się leczenie pacjentek z wczesnym rakiem piersi w czasie pandemii od tego z czym mierzyły się pacjentki w ostatnich latach?
G: Problem polega na tym, że w tej chwili obserwujemy istotny trend, który wskazuje, że pacjentki zgłaszają się coraz później, z bardziej zaawansowanym nowotworem. Te późne zgłoszenia, są równoznaczne z zaawansowanym etapem choroby – ich leczenie z pewnością będzie bardziej skomplikowane i niestety, będą miały mniejsze szanse na to, że z tej choroby nowotworowej zostaną całkowicie wyleczone.
A gdy jednak pacjentki zgłoszą się wcześniej i ich nowotwór będzie na względnie wczesnym etapie zaawansowania to jak wygląda ich ścieżka?
Jeśli pacjentki zgłaszają się stosunkowo wcześnie, to mają one krótszą ścieżkę, wynika to również z faktu, że wczesnych zgłoszeń mamy dość mało.
W zeszłym roku kolejka do operacji po konsylium sięgała dwóch-trzech, czasem czterech tygodni. W tej chwili terminy zabiegu operacyjnego, pomimo tego, że są święta mamy obecnie na poziomie maksymalnie dwóch tygodni. W związku z tym, że mamy przed sobą okres świąteczno-noworoczny to część pacjentek z dzisiaj lub wczoraj otrzyma propozycje terminów na pierwszy tydzień stycznia, ale gdyby nie święta, to byłyby operowane jeszcze w grudniu. W zeszłym roku takie sytuacje się nie zdarzały, nawet w okresie wakacyjnym. A zawsze w okresie wakacyjnym jest trochę mniej pacjentek oczekujących. Czasem się wręcz tak zdarza, że pacjentka przychodzi na konsylium i już na następny tydzień może mieć termin zabiegu operacyjnego. Te pacjentki, które teraz do nas docierają z rakiem piersi, mają zdecydowanie szybsze terminy.
Czyli z jednej strony dobrze – pomoc udzielana jest szybko, z drugiej źle, bo część chorych traci de facto bezpowrotnie szanse na wyleczenie?
To jest bardzo niepokojący trend, bo oczywiście dla tych pacjentek, które się zgłaszają to jest wygrana. One całą procedurę przechodzą bardzo szybko i praktycznie bez kolejki. Musimy jednak pamiętać, że to świadczy również o tym, że te pacjentki, które powinny się zgłosić, co potwierdza epidemiologia, że ten rak występuje, ale nie jest jeszcze wykryty – one zgłoszą się dopiero w przyszłym roku – i to niestety, już z zaawansowaną chorobą nowotworową.
Wspomniała Pani o operacjach wczesnego raka piersi. Coraz więcej mówi się o tym, by potem to leczenie uzupełnić farmakoterapią. Apelują o to m.in. Amazonki. Co daje pacjentkom dostęp do leczenia adjuwantowego?
Jeżeli chodzi o leczenie okołooperacyjne, czyli przedoperacyjne i uzupełniające, adjuwantowe, to ten problem dotyczy chorych z gorszym rokowaniem, czyli tych pacjentek, które chorują na HER2-pozytywne lub trójnegatywne raki.
HER2-pozytywnych jest około 25 proc. pacjentek, a trójnegatywnych około 20 proc. wszystkich chorych, które się do nas zgłaszają. Występuje u nich większe ryzyko, że ta choroba nowotworowa nawróci, mimo zastosowanego wcześniej leczenia. W związku z tym leczenie tej grupy wygląda inaczej, bo już nawet przy małych rakach, takich powyżej jednego centymetra, a już na pewno powyżej dwóch centymetrów, a tym bardziej gdy mają przerzuty w węzłach chłonnych pachowych, to są to pacjentki do leczenia przedoperacyjnego. Leczenie przedoperacyjne będzie polegało albo na samej chemioterapii w przypadku raków trójnegatywnych, albo na chemioterapii w połączeniu z leczeniem celowanym anty-HER2 przy rakach HER2-pozytywnych.
Terapia przedoperacyjna jest u nas w pełni refundowana, zgodnie ze światowymi standardami. Problem pojawia się w przypadku raków HER2-pozytywnych w leczeniu uzupełniającym. To dotyczy sytuacji, kiedy mamy do czynienia z pacjentką chorującą na raka HER2-pozytywnego, która zakończy etap leczenia przedoperacyjnego, następnie ma zabieg operacyjny, a po nim okazuje się, że terapia nie przyniosła takiego efektu, jakiego byśmy oczekiwali, czyli nie doszło do tak zwanej całkowitej remisji patomorfologicznej. Nie doszło do zniknięcia raka na skutek terapii. W tej sytuacji zgodnie ze światowymi standardami pacjentka powinna mieć zmienioną terapię, bo wcześniejsze działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i wtedy pacjentka powinna mieć podawany lek łączący trastuzumab i emtanzynę. Niestety u nas takiej możliwości nie ma. Jedyne, co można jej na ten moment zapewnić w ramach NFZ to kontynuacja terapii, którą ona już wcześniej, przed operacją otrzymała, czyli trastuzumab.
Inny lek podawany w przedłużonym leczeniu adjuwantowym, na którego refundację również czekają pacjentki, dotyczy raka piersi, który wykazuje zarówno obecność receptora estrogenowego, czyli są to raki hormonozależne, jak i receptora HER2. To właśnie te pacjentki odnoszą największą korzyść z podania neratynibu. Pacjentki otrzymują go dopiero wtedy, gdy skończą roczną dawkę trastuzumabu. Czyli to są chore które, np. nigdy nie dostawały leczenia neoadjuwantowego, czyli przedoperacyjnego albo otrzymywały leczenie przedoperacyjne i tutaj niezależnie od tego jak one na nie reagowały, po skończeniu rocznej terapii trastuzumabem dostają jeszcze roczną terapię neratynibem w ramach terapii doustnej, więc szczególnie wygodnej. Neratynib w badaniu klinicznym stosowano u wszystkich pacjentek, które chorują na raki HER2-pozytywne. Największą korzyść uzyskały jednak pacjentki z rakiem hormonozależnym.
Materiał powstał w ramach redakcyjnego Tygodnia z wczesnym rakiem piersi.
Czytaj także:
Tydzień z wczesnym rakiem piersi: rozmowa z K. Wechmann
Tydzień z wczesnym rakiem piersi: nie lekceważ żadnych zmian
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl