Autor : Katarzyna Lisowska
2021-07-14 16:46
Zaburzenia psychiczne dotykają coraz większej populacji dzieci i młodzieży. Po pandemii problem może dotyczyć ponad 20 proc. tej grupy. Jednak ze wsparcia psychologicznego czy psychiatrycznego coraz częściej mogą korzystać tylko pacjenci, których rodziny stać na jego finansowanie z własnej kieszeni - przyznają specjaliści. O tym jakich zmian potrzeba w systemie publicznej opieki zdrowotnej i oświacie, by stawić czoła fali zaburzeń psychicznych, mówiono dziś w Senacie.
Problem dotykający co 10. dziecka
Tak poważnej, długotrwałej sytuacji stresowej, wprowadzającej zagrożenie życia i zdrowia, nie doświadczyliśmy od II wojny światowej – podkreślano w trakcie połączonego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Dzieci oraz Parlamentarnego Zespołu ds. Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży w Senacie. Zwracano uwagę, że obecnie w kraju mamy ok 7 mln dzieci, a ok. 10 proc. tej grupy w jakimś okresie swojego życia potrzebowało pomocy psychiatryczno- psychologicznej. Po pandemii – jak przekonywał prof. Janusz Heitzman, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego - wsparcia specjalistycznego ze względu na różne problemu natury psychicznej będzie wymagało zdecydowanie więcej dzieci.
Jak wskazywano, w czasie pandemii ok. 40 proc. uczniów zgłaszało pogorszenie stanu psychicznego, większość z nich była w wieku powyżej 15 lat. O 30 proc. wzrosła też liczba zaburzeń lękowych i depresyjnych. Profesor Heitzman zwracał zaś uwagę, że sytuacja mogę pogarszać się jeszcze wraz z trwaniem pandemii, zwłaszcza, jeśli jesienią znów konieczne będzie zamknięcie szkól.
Miesiącami w kolejce do specjalisty
Tymczasem już teraz, zarówno system ochrony zdrowia jak i szkoły nie zapewniają odpowiedniego dostępu do pomocy psychologicznej. Dzieci i nastolatkowie miesiącami czekają w kolejce do psychiatrów dziecięcych, których w kraju dotkliwie brakuje. W czasie tego oczekiwania ich stan zdrowia często się pogarsza. Kolejki ustawiają się także do psychologów i psychoterapeutów. Michał Naczyński z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów informował, że już w 2019 r. średni czas oczekiwania dzieci i młodzieży na pierwszą wizytę diagnostyczną u psychologa wynosił 20 dni, a maksymalny – rok. Na cykliczną terapię średnio trzeba było czekać 44 dni. Wraz ze wzrostem liczby pacjentów ta dostępność istotnie się pogarsza. Naczyński zaznaczył, że w szkołach brakuje etatów dla psychologów - obecnie są zatrudnieni tylko w 6 na 10 szkół. Za mało jest też poradni psychologiczno- pedagogicznych, a środki na ich funkcjonowanie - jego zdaniem - powinny być wydzielone z subwencji oświatowej. Profesor Heitzman zwrócił uwagę, że nawet, gdy w szkole jest psycholog, ale ma pod opieką nawet 300 dzieci trudno mówić zapewnieniu opieki psychologicznej z prawdziwego zdarzenia.
Jak działa nowy model opieki?
Rozwiązaniem tej sytuacji miało być wdrożenie nowego modelu opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży. W myśl tych propozycji, to do psychologów i psychoterapeutów na początkowym etapie mają trafiać dzieci i nastolatkowie. W przypadkach gdy ich pomoc nie wystarczy, pacjent byłby kierowany na kolejny poziom, tj. do środowiskowego centrum zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży, a w razie potrzeby - do ośrodka wysokospecjalistycznej, całodobowej opieki psychiatrycznej. Do tej pory uruchomiono co prawda nieco ponad 300 środowiskowych ośrodków wsparcia psychologicznego, ale jak zaznaczył prof. Heitzman nadal nie działają one zgodnie z oczekiwaniami, mają bowiem poważne problemy kadrowe. Jak zaznaczył Aleksander Waś, podlaski konsultantem wojewódzki w dziedzinie psychologii klinicznej takie ośrodki działają jedynie w dużych miastach, ponieważ w mniejszych ośrodkach, z powodu braku terapeutów, nie można skompletować pełnego zespołu. To jak mówił efekt tego, że obecnie w systemie publicznym ten zawód nie jest atrakcyjny finansowo. Na ten problem zwracała uwagę także Katarzyna Sarnicka, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów. Jak podkreślała, brak regulacji prawnej zawodu psychologa i psychoterapeuty sprawia, że tacy specjaliści są niejako na marginesie systemu ochrony zdrowia. Z tego powodu wielu rezygnuje z pracy w lecznictwie, co przy problemach kadrowych w tym obszarze jest bardzo niepokojące.
Standardy wykonywania zawodu psychologa
Przypomniała, że psychologowie, którzy mają być niejako fundamentem systemu opieki psychiatrycznej nad dziećmi i młodzieżą nie mają m.in. swojego samorządu, w związku z czym nadal żaden psycholog w Polsce nie ma formalnie nadanego prawa do wykonywania zawodu. - Ten brak regulacji wpływa też na jakość pracy psychologów, bo nie ma określonych standardów pracy – oceniła Sarnicka i postulowała m.in. powołanie krajowego konsultanta ds. opieki psychologicznej w oświacie lub jego wojewódzkich odpowiedników, działających niezależnie od kuratorów oświaty, a także o zwiększenie środków na opiekę psychologiczną.
Prof. Heitzman również zaznaczył, że bez istotnego podniesienia finansowania świadczeń psychiatrycznych ten obszar będzie ulegał dalszej komercjalizacji. Na problem niedofinansowania świadczeń psychiatrycznych zwracała uwagę też konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dziecięcej prof. Barbara Remberk. Przyznała, że co prawda AOTMiT dokonał retaryfikacji świadczeń, ale te nadal pozostają na poziomie, który nie zapewnia sprawnego funkcjonowania tej dziedziny. Jak podkreśliła o ile nieco lepiej wycenione są placówki I poziomu, to pozostałe ośrodki pracują na minimalnych kosztach.
Uczestnicy dyskusji zwracali uwagę, że psychologowie wybierają sektor prywatny, bo to on przejął ścieżkę rozwojową i edukacyjną przedstawicieli tej profesji. Jak wskazywano państwo nadal nie finansuje działan rozwojowych ani staży psychologów na oddziałach szpitalnych, które mają umowę z NFZ.
Sarnicka wyraziła obawę, że nawet wejście w życie ustawy o płacach minimalnych nie poprawi sytuacji płacowej jej środowiska, ponieważ pensje psychologów w dalszym ciągu nie będą w żaden sposób odzwierciedlać ich kwalifikacji.
W czasie debaty poruszono też kwestię szkół przyszpitalnych, które zapewniają naukę dzieciom długotrwale hospitalizowanym. Wiceprzewodnicząca Zespołu ds. Dzieci, senator Magdalena Kochan apelowała o nielikwidowanie tych placówek.