Autor : Anna Rokicińska
2020-08-12 14:09
Od 1 września dzieci wrócą do szkół, ale w szkołach, które znajdą się w tzw. żółtych i czerwonych powiatach będą obowiązywały dodatkowe rygory. Poinformował o tym Minister Edukacji Narodowej wraz z zastępczynią Głównego Inspektora Sanitarnego.
Według szefa resortu edukacji Dariusza Piontkowskiego większość państw Unii Europejskiej będzie od września wysyłała swoich uczniów do szkół. Zaprezentowana została mapa Europy z oznaczonymi na zielono krajami, które powróciły do tradycyjnej nauki w szkołach. - Większość powiatów w Polsce jest w standardowej sytuacji epidemicznej, która pozwala na to, aby dyrektorzy przygotowywali się do powrotu tradycyjnych zajęć w szkołach. Jedynie w tych kilku powiatach żółtych i czerwonych mogą być dodatkowe obostrzenia – powiedział Piontkowski.
Teraz jest dobrze
- Obecna sytuacja epidemiczna, według Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego, pozwala na to, aby w przytłaczającej większości naszego kraju, w przytłaczającej większości placówek edukacyjnych, w zdecydowanej większości szkół, przedszkoli, żłobków, można było przywrócić standardowe zajęcia polegające na bezpośrednim kontakcie nauczyciela z uczniami - przekonywał minister edukacji. Dlatego resort podjął decyzję o powrocie do szkół. Zapowiedział, ze dodatkowe procedury będą obowiązywały w tych szkołach, które znajdują się na terenach powiatów z wyraźnie wyższą skalą zakażeń, określanych potocznie jako żółte i czerwone. O tym, jak powiat ma dany kolor decyduje MZ po analizach przyrostów nowych przypadków.
Dyrektorzy mają pole manewru.
Minister mówił, że dyrektorzy mają wiele możliwości zareagowania na stan epidemii. Mogą m.in. godziny rozpoczęcia zajęć dla części klas tak, aby nie wszyscy uczniowie spotykali się o jednej godzinie w szatni. To samo dotyczy przerw obiadowych. Według wytycznych najlepiej, gdyby uczniowie na stołówkach grupowali się w gronie swojej klasy. Jeśli jest taka możliwość mogą na zmianę jeść posiłki. Przy czym po każdej grupie trzeba będzie dezynfekować stoły czy krzesła. Resort dopuszcza także, by uczniowie jedli posiłki w klasach. Poszczególne sale lekcyjne, jeśli jest taka możliwość mają być przypisane do danych klas tak by uczniowie nie wędrowali po szkole.
Maski nieobowiązkowe ale można nosić
Minister był również pytany o obowiązek noszenia maseczek w placówkach. Odpowiedź można streścić krótko. Nie trzeba, ale można. - Nie możemy w przepisach opisać szczegółowo każdego przypadku – powiedział Piontkowski. Dla szkół resort przygotował plakaty w skrócie informujące o tym, jak uczniowie i rodzice powinni zachowywać się na terenie placówki by szkoła uczniowie i nauczyciele byli bezpieczni.
Orzeczenie lekarskie, a zdalne nauczanie
Piontkowski wyjaśniał, że jeśli w szkole pojawi się przypadek zakażenia koronawirusem, placówki będą mogły przejść do nauki w "modelu B" albo "modelu C", czyli nauki w formie zdalnej lub mieszanej. Z nauczania zdalnego korzystać mieliby np. uczniowie, którzy trafili do kwarantanny. Z takiego modelu mogliby korzystać też, po uzyskaniu opinii lekarza, uczniowie z chorobami przewlekłymi. - Zakładamy, że kształcenie zdalne lub mieszane nie będzie trwało zbyt długo, tylko w okresie zagrożenia. Najczęściej będzie to tydzień lub dwa. W tym czasie klasy mogą być podzielone np. na dwie grupy - część klasy w trybie zdalnym, a część - stacjonarnie. Podział mógłby też wyglądać tak, że młodsze klasy będą przychodzić do szkoły, a starsze klasy mogłyby uczestniczyć w nauczaniu na odległość - tłumaczył minister edukacji.
Kryteria GIS
W konferencji uczestniczyła także zastępczyni Głównego Inspektora Sanitarnego Izabela Kucharska. Stwierdziła, że GIS ma określone kryteria, na podstawie których będzie wydawać opinie dla dyrektorów szkół niezbędne do podjęcia decyzji o ewentualnym zamknięciu placówki. Chodzi o zakażenie jakiejś osoby, lokalną sytuację epidemiologiczną, opinię wydawaną przez lekarza dotyczące indywidualnego przypadku, np. sytuacji, gdy lekarz na podstawie objawów decyduje się wydać opinię indywidualną o uczestniczeniu w zajęciach zdalnych. Jak mówiła, do szkoły nie powinny przychodzić osoby, które mają jakiekolwiek objawy choroby. - Może pojawić się zagrożenie, że u kogoś z personelu lub uczniów podejrzewa się zagrożenie zakażenia koronawirusem. Wiele osób pyta, kto w takiej sytuacji inicjuje działania przeciwepidemiczne. Każdy, kto posiada informację o osobie zakażonej lub podejrzanej o zakażenie może zgłosić taką informację do sanepidu i to wystarczy, żeby podjąć działania. Może to być rodzic, pełnoletni uczeń, nauczyciel, dyrektor, lekarz, który stwierdza zakażenie. Takie zgłoszenie zostanie rozpatrzone w trynie natychmiastowym - zapewniła Kucharska.
Poinformowała, że podstawowym kryterium do podjęcia decyzji o częściowym lub całkowitym zamknięciu szkoły jest potwierdzenie zakażenia u nauczyciela lub ucznia. Ponadto brana pod uwagę jest lokalna sytuacja epidemiczna. - Zalecamy, aby osoby ze styczności z osobą zakażoną lub w kwarantannie, zostały w domu. To jest nasze główne zalecenie - podkreśliła.
Co w czerwonych i żółtych powiatach?
W szkołach i przedszkolach na terenie tych powiatów zakazane jest organizowanie m.in. wycieczek szkolnych, a także np. apeli, gdzie zgromadzona byłaby większa liczba uczniów. - Kolejny element istotny zwłaszcza w strefie żółtej i czerwonej, to pamiętanie o tym, aby umożliwić sytuację, aby jedna sala przypadała na jedną klasę, aby ograniczyć przemieszczanie się klas po salach. Jeżeli chodzi o przerwy, to powinny być tak zorganizowane, aby była możliwość zachowania dystansu społecznego. Rekomendowane jest też organizowanie przerw na świeżym powietrzu – tłumaczyła zastępczynie szefa GIS.
Kucharska zaapelowała o zainstalowanie w telefonach rządowej aplikacji ProteGo Safe. Informuje ona o tym, czy mieliśmy kontakt z osobą zakażoną.
Stosowne przepisy w tej sprawie mają wejść w życie dziś.
Polecamy także:
MZ – najpóźniej do jutra zmiana na mapie powiatowych obostrzeń
Dzisiejszy bilans: 715 nowych zakażeń i 9 zgonów z powodu COVID-19