Autor : Maja Marklowska-Tomar
2020-05-08 14:00
Business Centre Club (BCC) skierował do resortów zdrowia i rozwoju propozycje dotyczące organizacji obozów i kolonii dla dzieci i młodzieży w trakcie epidemii COVID-19.
Chcąc ratować przed upadkiem branżę turystyczną oraz powiązane z nią liczne przedsiębiorstwa, w tym m.in. restauracje i ośrodki wypoczynkowe, BCC opracował listę rozwiązań, które w jego opinii pozwolą na bezpieczną organizację obozów i kolonii dla dzieci i młodzieży - najliczniejszej grupy osób odwiedzających ośrodki turystyczne.
"Jesteśmy przekonani, że zachowując odpowiednie środki ostrożności i zawczasu przygotowując się do nowej rzeczywistości, możemy zminimalizować ryzyko, jakie niesie za sobą zorganizowanie wakacji dla dzieci i młodzieży. Profesjonalne przygotowanie takiego wypoczynku będzie mniejszym zagrożeniem niż zezwolenie wyłącznie na indywidualne wyjazdy rodziców z dziećmi" - czytamy w komunikacie przekazanym mediom.
Bezpieczne, czyli jakie?
W opinii BCC bezpieczne obozy i kolonie to takie, które zapewnią:
1. Ograniczony kontakt dzieci z różnych ośrodków i rejonów Polski. Służy to minimalizacji ryzyka przenoszenia się wirusa pomiędzy rejonami mniej dotkniętymi epidemią.
2. Ograniczony kontakt wypoczywających dzieci z lokalną społecznością.
3. Zminimalizowanie sytuacji stwarzających ryzyko zakażenia oraz szybkie wykrywanie potencjalnych zagrożeń i odpowiednie procedury działania w takim przypadku.
Lista rozwiązań dla ministrów zdrowia i rozwoju
Opierając się na powyższych założeniach, Business Centre Club przekazał ministrowi zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu oraz minister rozwoju Jadwidze Emilewicz listę rozwiązań, które w jego opinii pozwolą na bezpieczną organizację obozów i kolonii oraz na przetrwanie w tej trudnej sytuacji turystycznym regionom Polski oraz organizatorom turystyki dziecięcej.
Wzorem ferii zimowych, należy podzielić wakacje na terminy (najlepiej 1-2-tygodniowe), w których na obozy mogłyby pojechać wyłącznie dzieci z wybranych województw. Alternatywnym rozwiązaniem jest podział uczestników na grupy zajęciowe w taki sposób, aby w jednej grupie znajdowały się dzieci z jednego regionu.
Dozwolony byłby wyłącznie transport zorganizowany, w którym z głównych miast Polski dzieci dojeżdżałyby bezpośrednio do miejsca wypoczynku. Środki transportu (autokary i busy) byłyby dezynfekowane. Kierowcy i konwojenci musieliby posiadać negatywny wynik testu na koronawirusa. Dzieciom przed wejściem do środka transportu byłaby mierzona temperatura.
Po przyjeździe na miejsce dzieci byłyby badane przez lekarza, którego zadaniem byłoby wykrywanie nieprawidłowości i szybka reakcja.
Można również ograniczyć możliwość wyjazdu na zorganizowane wakacje do dzieci z aktualnym, negatywnym wynikiem testu na obecność koronawirusa bądź z pozytywnym wynikiem testu na obecność przeciwciał.
Dzieci zostałyby podzielone na mniejsze, 12-15 osobowe grupy. W takich grupach dzieci brałyby udział w zajęciach, korzystały ze stołówki i były zakwaterowane w pokojach. Każda taka grupa składałaby się z dzieci pochodzących z tego samego regionu Polski.
Liczba osób zakwaterowanych w jednym pokoju zostałaby zmniejszona tak, żeby zachować najwyższy standard wymogów sanitarnych.
Wszystkie sale zajęciowe i pokoje uczestników byłyby każdego dnia dezynfekowane, podobnie jak wszystkie klamki, poręcze i inne powierzchnie mogące służyć rozprzestrzenianiu się wirusa.
W każdym ośrodku zwiększona zostałaby liczba dostępnych izolatek, na wypadek konieczności zakwaterowania osób podejrzanych zarażeniem koronawirusem.
Wychowawcy oraz personel ośrodka wypoczynkowego mający kontakt z dziećmi musiałby wykazać się negatywnym wynikiem testu na obecność koronawirusa bądź pozytywnym wynikiem testu na obecność przeciwciał.
Posiłki organizowane byłyby w sposób minimalizujący kontakt uczestników z personelem ośrodka. Wszystkie sztućce i naczynia byłyby dezynfekowane.
Dzieci przed każdymi zajęciami, po zajęciach, przed każdym posiłkiem myłyby ręce odpowiednimi środkami dezynfekującymi, a w trakcie zajęć nosiły maseczki.
Każdego dnia rano i wieczorem dzieci miałyby mierzoną temperaturę, zapisywaną w specjalnie utworzonym dzienniku sanitarnym.
Aby odizolować uczestników wyjazdu od lokalnych społeczności, zakazane byłyby wycieczki do miejsc publicznych oraz wyjścia do sklepów. W przypadku kąpielisk zorganizowane byłyby wydzielone strefy, na które wstęp miałyby wyłącznie określone grupy. Dzieci odizolowane byłyby od osób spoza miejsca zakwaterowania.
Zakazane byłyby odwiedziny rodziców, a wszelkie przesyłki – odpowiednio dezynfekowane.
Dzieci zaopatrzone byłyby w odpowiednią liczbę maseczek, które nosiłyby w wymagających tego sytuacjach. Maseczki byłyby odpowiednio dezynfekowane bądź bezpiecznie utylizowane i wymieniane na nowe.
Sale oraz stołówka wyposażone zostaną w przepływowe lampy bakteriobójcze typu NBVE 110PL do dezynfekcji powietrza.
Ryzyko zakażenia istnieje, ale jest minimalne
W opinii BCC powyższe rozwiązania są możliwe do zrealizowania, co potwierdzają konsultacje z właścicielami największych ośrodków wypoczynkowych w Polsce oraz liderami wśród organizatorów wypoczynku dzieci i młodzieży.
"Naszym zdaniem, ryzyko podczas wyjazdów organizowanych w taki sposób jest niskie, a z pewnością nie jest ono wyższe od ryzyka dotykającego dzieci i młodzież w miejscu ich zamieszkania, gdzie podczas wakacji spodziewać się można kontaktów z rówieśnikami z innych miejsc Polski, przebywających na rodzinnych wyjazdach" - przekonuje BCC.
W opinii tej organizacji rodzice nie będą w stanie samodzielnie zapewnić dzieciom najwyższy standard ochrony i opieki przez cały czas trwania wakacji szkolnych. Dzieci będą się więc spotykać z rówieśnikami ze szkoły i innymi osobami w trakcie zabaw poza domem.
"Organizacja bezpiecznego, profesjonalnego wypoczynku dla dzieci i młodzieży odciąży rodziców i pozwoli im wrócić do aktywności zawodowej. Uratuje również miejsca pracy w rejonach turystycznych oraz pozwoli przetrwać organizatorom turystyki dziecięcej i młodzieżowej" - konkluduje BCC.
Polecamy także:
Zmiany w koronawirusowych nakazach i zakazach: sport i kultura