Autor : Aleksandra Kurowska
2020-04-16 13:15
Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł powiedział TVN24, że nie wybiera do kierowania do pracy samotnych matek i innych osób w trudnej sytuacji. Ale po chwili dodał, że wydając nakaz pracy, nie zna sytuacji kierowanych do niej osób, a urząd nie sprawdza jej np. telefonicznie, przed wydaniem skierowania.
-Zapewniam, że nie wybieram spośród osób, które chciałbym skierować w miejsca, gdzie jest dramatyczna sytuacja pod względem opieki medycznej i opieki w ogóle nad pacjentami często w złym stanie, czasami zupełnie bezradnymi (...) Nie wybieram do tych skierowań osób, które sprawują opiekę nad dziećmi, czy znajdują się w jakichś innych, szczególnie trudnych sytuacjach - mówił Konstanty Radziwiłł, który wcześniej był ministrem zdrowia w rządzie PiS, a jeszcze wcześniej przez lata szefem samorządu lekarskiego.
-Wszystko działa - przekonywał.
Kto dostaje skierowania?
-Wybieram osoby z dostępnych mi zasobów, z rejestrów lekarzy, pielęgniarek, opiekunów społecznych, którzy w tej chwili są bezczynni, ponieważ pracują w miejscach, które w związku z epidemią zostały zamknięte, takich jak np. różne takie ośrodki dziennego pobytu czy dziennej obsługi osób - mówił w wywiadzie w TVN24 Radziwiłł.
-Wybieramy osoby, nie znając ich statusu rodzinnego, nie znając ich aktualnego stanu zdrowia ani innych informacji, poza tymi formalnymi, tzn. jak się nazywają, gdzie mieszkają. I to jest podstawą do tego, by wysłać im skierowanie do pracy w ośrodku, w którym jest właśnie dramatyczna potrzeba wsparcia kadrowego - mówił Radziwiłł. Dodał, że taka osoba ma obowiązek stawić się w miejscu pracy, chyba że dzieje się coś nadzwyczajnego i ma możliwość poinformowania o tym, że jest na zwolnieniu lekarskim lub jest samotną matką opiekującą się małym dzieckiem, czy o innych sytuacjach uniemożliwiających przejście do nowej pracy.
Można się odwołać
Wojewoda Radziwiłł mówił o tym, że w razie potrzeby jego decyzja jest uchylana. - Nie ma tu najmniejszego problemu - przekonywał. - Zapewniam panią, że z całą pewnością samotne matki czy w ogóle matki małych dzieci nie stanowią większości tych osób skierowanych, ale być może takie się zdarzyły - tłumaczył.
Nikt nie pyta przed skierowaniem
-Trudno sobie wyobrazić, żeby zanim skieruję osobę, czasem np. w sytuacji, kiedy były święta, czasem to był wieczór, kiedy dowiadujemy się o dramatycznej sytuacji pacjentów, żebym w takiej sytuacji obdzwaniał osoby, które są ewentualnie w zasobach, którymi dysponuję i pytał się, jak wygląda ich sytuacja rodzinna. To jest zupełnie niemożliwe - mówił Radziwiłł.
Dodał, że prawie 80 proc. tych, którzy nie zgłaszają się do pracy, przedstawia zwolnienie lekarskie wydane w dniu, kiedy powinni się pojawić w miejscu, do którego są kierowani.
Polecamy także:
Pielęgniarki: Nakazy pracy są wydawane z naruszeniem prawa
Matyja: nie wolno niedociągnięć organizacyjnych zwalać na lekarzy
Redaktor naczelna, od ponad 20 lat pracuje w mediach. Była redaktor naczelna Polityki Zdrowotnej, redaktor m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej. Laureatka branżowych nagród dla dziennikarzy i mediów medycznych oraz Polskiej Izby Ubezpieczeń. Kontakt: aleksandra.kurowska@cowzdrowiu.pl